19. Nie było dnia, abym nie myślał o niej

450 16 0
                                    

Ashton:

Jej słowa mnie zaskoczyły. Okazała mi w pewnym rodzaju podziw. Miała rację, o tym co myślę. Znała mnie na wylot, a ja ją.

Zaśmiałem się pod nosem, bo my znaliśmy się na wylot, a nawet nie spędziliśmy razem w jednym pokoju więcej niż godzinę. Wjechałem na swoje piętro i zastanawiałem się, o czym jest rozmowa złodzieja i szefa. 

Włożyłem kluczyk i wszedłem do gabinetu. 

Chciałbym być teraz tam. Pewnie szef jej rzuci jakąś cienką ripostą i mina jej zrzędnie. Nie znała go z tej strony, co wszyscy w tym budynku. Wziąłem do ręki papiery i zacząłem się zastanawiać, jaki będzie jej kolejny cel. 

Dopiero teraz do mnie to doszło. 

Sprawa skończona. 

Czułem się rozdarty. Z jednej strony cieszyłem się, że to już koniec i sprawa dobiegła do końca, lecz druga. Będzie nudno. Wszystkie sprawy były zwykłe. Nie różniły się niczym od ukradnięcia dziecku lizaka. Sprawy były zwyczajne. Sprawa ognistego złodzieja nie była.

Ona nie była zwyczajna.

Zawładnęła moim życiem. 

Nie było dnia, abym nie myślał o niej. O jej kolejnym ruchu w naszej grze. 

Jest remis.

3:3 

Moje myśli przerwał James wchodząc do środka. Chciałem już powiedzieć, że ma pukać, lecz wyprzedził mnie. 

-Walker cię wzywa- na to wyprostowałem się. 

-Dlaczego?-wstałem i poszliśmy razem pod gabinet naszego szefa.

-Powiedział, że to ważne- odszedł, a ja wziąłem głęboki wdech i zapukałem. 

Po usłyszeniu ściszonego "proszę" wszedłem do jamy smoka.

-Siadaj-wskazał na fotel obok... ognistego złodzieja. 

Nie, za długo to brzmi. Niech będzie ta Victoria. Ciekawe, dlaczego akurat Victoria? 

-Więc po rozmowie z tą tutaj-wskazał długopisem na rudowłosą- Doszedłem do wniosku, że wypuścimy ją.

-Jak to?!-podniosłem ton głosu i od razu skarciłem się w myślach, kiedy zobaczyłem spojrzenie Walkera-Przepraszam. 

-Nie wypuścimy ją tak hop siup. Będzie miała nadajnik. Z tego co dowiedziałem się mieszka, w tym samym budynku co ty. Tylko na najwyższym piętrze. W dodatku zostaje twoją nową partnerką.

Mój umysł zatrzymał się na "mieszka, w tym samym budynku". Dopiero po chwili doszły do mnie kolejne słowa i otworzyłem jeszcze szerzej oczy. Spojrzałem na dziewczynę.

-Jak mówiłaś, o tym powrocie to nie sądziłem, że z takim przytupem- wróciłem wzrokiem do przełożonego chciałem zaprotestować, lecz gdy widziałem to lodowate spojrzenie. Przytaknąłem delikatnie głową. 

-Wiesz, jak działa opaska, więc możecie wyjść już-wstaliśmy. 

Zapowiada się niesamowicie.

Mam nadzieję, że wyczuliście ten sarkazm. 

Wsiedliśmy do windy i przyglądałem się jej. Stała przede mnę parę kroków, a ja tyle czasu zmarnowałem. Jednak wolałbym, aby siedziała za tymi kratkami. Ciekawe co powiedziała, że przekupiła szefa. 

Ale ciekawsze było to co Walker miał za uszami.

Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do mojego pojazdu. Między nami panowała cisza. Wydaję mi się, że chciała coś powiedzieć, lecz coś ją blokowało. 

-To od jutra partnerzy, nie?- zapytała z chytrym uśmiechem, a we mnie zaczęło powoli pękać.

-Dlaczego nie jesteś za kratami?-spojrzałem na nią kątem oka. 

-Bo ciebie tam nie ma-posłała mi uśmiech. 

Odprowadziłem ją następnie do apartamentu, który zajmowała i zszedłem do siebie dwa piętra niżej. 

-Cześć-przywitałem się z siostrą, lecz gdy nie usłyszałem odpowiedzi poszedłem sprawdzić do jej pokoju. 

Bez pukania wszedłem, a tam zastałem moją siostrą i chłopaka, którzy wymieniali ze sobą ślinę. Chciałem już wyjść, bo w ich wieku też to robiłem, ale gdy zobaczyłem jego rękę wchodzącą pod jej bluzkę miarka pękła. 

-Odsuniesz się od niej w tej chwili albo będziesz zbierał zaraz swoją szczękę  z podłogi-warknąłem, a dwójka oderwała się od siebie i patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami. 

-Już idę-wstał i spojrzał na Lily- Do zobaczenia w szkole- wzrokiem wrócił do mnie i przełknął głośno śliną- Miło mi pana poznać. Do widzenia- wyminął mnie nie czekając na moje słowa.

-Co zrobiłeś?-zapytał moja siostra z wyczuwalnym oburzeniem w głosie.

-Co JA zrobiłem? Chcesz zajść w ciążę? Jesteś za młoda na takie rzeczy, w tym wieku. Masz szlaban.

Wyszedłem z jej pokoju, a następnie mieszkania. Wspiąłem się po schodach omijając mieszkanie Victorii i wszedłem na dach. Od spotkania z złodziejką zacząłem tutaj przychodzić i wpatrywać się w ten widok.

Paryża nocą.

Usiadłem przy krawędzi i spuściłem nogi w dół. 

Po chwili poczułem czyjś dotyk na ramieniu i zobaczyłem rudowłosą. 

---
Już jest nowy rozdział i czekajcie na kolejny, a nawet może kolejne<3.

Gra pozorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz