Wstałam z szerokim uśmiechem na ustach. Ubrałam szybko wszystkie potrzebne rzeczy na dziś. Gdy myłam zęby zadzwonił do mnie Peter.
-Wyglądasz, jak te wszystkie pracownice w sklepach z kosmetykami co uważają, że na nic cię nie stać z tego miejsca-zaśmialiśmy się, a ja wypłukałam zęby i wytarłam twarz ręcznikiem.
-Dziś będę pracownicą, ale nie w sklepie z kosmetykami tylko z biżuterią-zaczęłam robić makijaż
-Opowiadaj! O i opowiedz o wczorajszym. Właśnie, dlaczego nie mówili o tym?-zmarszczył brwi i przechylił delikatnie głowę.
Opowiedziałam mu cały plan na dziś i zaczęłam opowiadać o dzisiejszej nocy.
-Laska! Wy się prawie pocałowaliście-cały był podekscytowany.
-Nie pocałowalibyśmy się nawet. To był przypadek, że znaleźliśmy się tak blisko siebie. Musiał usiąść-zaczęłam się bronić i detektywa również.
-Mów swoje, ale ja wiem, jakby to się skończyło-poruszył znacząco brwiami przez co prychnęłam.
-A ty, jak tam? Masz już jakiegoś nowego na oku?
-No własnie muszę ci powiedzieć, że wprowadził się tutaj jeden taki-uśmiech sam wpłynął na jego usta-Jest fajny, zabawny, inteligenty, a w dodatku taki przystojny. Ostatni raz jak kosiłem trawnik to zobaczyłem go, jak naprawia coś w samochodzie. Był bez koszulki! Wjechałem w jakieś krzaki, a on się zaczął śmiać-parsknęłam śmiechem na jego historię-To nie jest zabawne-skarcił mnie-Co on sobie teraz o mnie myśli?
-Że jesteś napalonym gejem, który ma na niego ochotę-spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
-Nawet tak nie mów, bo już nigdy nie wyjdę z domu. Kurde -spojrzał na zegarek-Musze kończyć. Mam zaraz wykład.
-Jasne. Kocham cię.
-A ja ciebie-rozłączył się, a ja skończyłam robić makijaż.
Ubrałam soczewki, perukę i byłam gotowa do wyjścia, które wiązało się z odebraniem tego co powinno być już moje dzisiejszej nocy.
Weszłam do budynku i podeszłam do recepcji.
-Dzień dobry-przywitałam się ze sztucznym uśmiechem-Miałam dzisiaj rozpocząć pracę.
-A to pani-odwzajemniła uśmiech-Winda zaprowadzi panią na ostatnie piętro, a tam zajmie się panią mój przyjaciel Calum-skinęłam głową i weszłam do windy wjeżdżając na ostatnie piętro. Wyszłam i podeszłam do chłopaka, który był w uniformie.
-Czy to ty jesteś Calum?-zapytałam z szerokim uśmiechem.
-Tak-odpowiedział i zlustrował mnie wzrokiem-Ty jesteś Mia?-skinęłam głową-Chodź za mną-weszliśmy na zaplecze. Pokazał mi mój strój, w który się przebrałam, a następnie pokazał mi gdzie, co jest i co mam robić-Tutaj jest najcenniejsza biżuteria w całym sklepie.
Pierścionek
Podeszliśmy do niego bliżej.
-Wczoraj nawet próbowała go ukraść ognista złodziejka- oderwałam wzrok od biżuterii i spojrzałam na niego zaskoczona- Na szczęście agent Ashton Miller zapobiegł temu.
-Od czego zaczynamy?-zmieniłam temat.
-Może posprzątasz na zapleczu póki nie ma nikogo, a ja posprzątam tutaj?-zaproponował na co przystałam.
Weszłam do wcześniej wspomnianego miejsca i pierwszy raz w życiu dziękowałam sobie, że zapomniałam wziąć czegoś z miejsca zbrodni. W szybie wentylacyjnym w dalszym ciągu był gaz usypiający, którego dzisiejszej nocy nie użyłam całego. Podciągnęłam się i założyłam maskę, aby sama nie wpaść w swoją pułapkę. Gaz rozprzestrzeni się po całym piętrze. Wypuściłam gaz, a sama kanałami przedostałam się do monitoringu. Wyszłam wentylacją i wyłączyłam kamery na danym piętrze oraz zabezpieczenia, jakie tam były.
Szybko wróciłam do wcześniejszego miejsca, gdzie Calum już ucinał sobie drzemkę. Podeszłam do pierścionka i bez żadnych obaw podniosłam szklaną ochronę i zabrałam pierścionek. Schowałam go do mojej torebki, ściągnęłam maskę i wyszłam z pomieszczenia idąc do windy. Zjechałam na sam dół.
Wyszłam i kierowałam się do wyjścia, lecz zatrzymała mnie dziewczyna z recepcji.
-Jeszcze nie skończyłaś pracy-posłała mi uśmiech, który odwzajemniłam.
-Skończyłam.
CZYTASZ
Gra pozorów
Genç Kız Edebiyatı-Udajesz, że to co miało miejsce wczorajszej nocy, nigdy się nie wydarzyło? Znaczyło to coś chociaż dla ciebie?!- uderzył pięścią o stół. -A miało znaczyć?- spojrzałam na niego marszcząc brwi, a on jedynie się zaśmiał gorzko i wyszedł z apartamentu...