Rano obudziło mnie walenie w drzwi. Ubrałam soczewki i wstałam z łóżka. Otworzyłam drzwi, a w nich ujawnił mi się Ashton z całą gromadką ubraną cało na czarno.
-Ktoś umarł, czy co?-zapytałam, gdy trójka mężczyzn wprosiła się do mieszkania bez zaproszenia.
-Byłaś blisko. Jest rocznica śmierci żony i córki Walkera-odpowiedział Ashton i rozglądnął się po mieszkaniu-Ładnie tu-stwierdził.
-Córki?-zapytałam i zmarszczyłam brwi.
-Tak-odpowiedział James- Miał córeczkę, lecz ona razem z jej mamą zginęli. Co roku idziemy z Walkerem i paru innych agentów na ich grób.
-Fajnie, a co robicie u mnie?-zapytałam unosząc brew.
-Idziesz z nami-powiedział Harry, jakby to było oczywiste.
-Okej. Dajcie mi chwilę-powiedziałam i zniknęłam w swoim pokoju. Pomalowałam się delikatnie, rozczesałam włosy i z szafy wyciągnęłam czarną dopasowaną sukienkę z długim rękawem. Wróciłam do chłopaków, którzy oglądali telewizor, a gdy weszłam wzrok przenieśli na mnie.
-Rzadko się zdarza, aby kobieta powiedziała "chwila" i ona naprawdę była tą "chwilą"-powiedział Harry pod wrażeniem, a ja zjadłam jeszcze przed wyjściem jabłko.
-Mamy dziś wolne. Może po wszystkim skoczymy do kawiarni?-zaproponował James, a wszyscy się z nim zgodzili.
Wyszliśmy i wsiedliśmy do czarnego SUV-a Harry'ego.
-Znaliście ich?-zapytałam chłopaków podczas jazdy na cmentarz.
Oparłam głowę o szybę i patrzyłam na niebo.
-Nie-odpowiedzieli chórem.
-Byli ważni dla Walkera-wypowiedział się James.
-Może, dlatego Walker jest taki, jaki jest-pomyślał na głos Ashton.
-Był już taki wcześniej-wymsknęło mi się, wyprostowałam się-Tak przypuszczam. Człowiek od tak się nie zmienia.
-Nawet Victoria może mieć rację- James puścił mi oczko w lusterku.
-Jesteśmy-zauważył Ashton.
Zaparkowaliśmy na parkingu obok innych agentów. Wysiedliśmy i razem weszliśmy przez czarną bramę. W oddali dostrzegliśmy już małe zgromadzenie wokół grobu. Podeszliśmy tam i całą czwórką stanęliśmy w jednym rzędzie. Przy samym grobie stał William i patrzył na grób z złączonymi dłońmi za plecami. Nagle oderwał wzrok i spojrzał prosto na mnie, a gestem głowy pokazał, bym podeszła.
Nie ruszyłam się z miejsca dopóki nie poczułam szturchnięcia z prawej strony, gdy tam spojrzałam dostrzegłam Jamesa, który posyłał mi uśmiech. Wzięłam głęboki wdech i powolnym krokiem wyminęłam agentów, którzy stali przed nami i podeszłam do Walkera.
Przywitałam się z nim skinięciem głowy i obróciłam się do grobu. Na płycie nagrobkowej znajdowały się dwa zdjęcia. Małej dziewczynki i dorosłej kobiety. Obok zdjęcia dziecka znajdowały się informacje o niej.
Valeria Walker urodzona 14 marca 1997 roku. Zmarła 14 marca 2007.
Zmarła w swoje urodziny.
Obok kobiety również była krótka notatka.
Olivia Walker urodzona 16 styczeń 1980 roku. Zmarła 14 marca 2007.
-Przypominasz mi ją-odezwał się nagle szef, na którego popatrzyłam, lecz ten wzrok miał utkwiony w zdjęciu dziewczynki- Nie byłem dobrym ojcem, ale nie żałuję niczego. Gdybym mógł zrobiłbym to samo jeszcze raz.
CZYTASZ
Gra pozorów
ChickLit-Udajesz, że to co miało miejsce wczorajszej nocy, nigdy się nie wydarzyło? Znaczyło to coś chociaż dla ciebie?!- uderzył pięścią o stół. -A miało znaczyć?- spojrzałam na niego marszcząc brwi, a on jedynie się zaśmiał gorzko i wyszedł z apartamentu...