25. Bo nie wszyscy ludzie posiadają serce

351 16 0
                                    

Ashton:

Wstałem i gdy podszedłem do szafy nie wybrałem podkoszulka, czy też czarnych jeansów. Dziś wybrałem czarny dopasowany garnitur. Dzisiejszego dnia miała odbyć się rozprawa dotycząca pełnoprawnych praw mojej siostry. Gdy ubierałem się i próbowałem sobie poradzić z krawatem, po całym mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwoniącego dzwonka. Podszedłem do drzwi, mijając siostrę, która robiła nam śniadanie. Otworzyłem drzwi na oścież, a moim oczom ukazała się rudowłosa.

-Hej-przywitała się z szerokim uśmiechem.

-Cześć-odparłem i gestem ręki zaprosiłem ją do środka. 

Dziewczyna weszła do środka i dopiero teraz przyglądnąłem się jej wyglądowi. Miała na sobie czarną elegancką sukienkę, czarne szpilki i małą torebkę.

-Wybierasz się gdzieś?-zapytałem podchodząc do lustra w salonie i ponowiłem próbę ubrania krawatu.

-Pomóc?-nasz wzrok skrzyżował się w lustrze, przy czym ja zmarszczyłem brwi- Krawat.

-A tak-pokiwałem głową i obróciłem się w stronę Victorii, która podeszła do mnie delikatnym krokiem. Złapała za krawat i zaczęła go wiązać.

-Wracając do twojego pytania to wybieram się z wami. Nie mam zamiaru pracować z kimś innym niż z panem detektywem- wzrok oderwała od przedmiotu i spojrzała na mnie, a jej kącik ust ponownie się uniósł. 

Dlaczego ona zawsze się uśmiecha?

Jeszcze nigdy nie widziałem jej bez tego jej uśmiechu. 

-Stresujesz się?-spytała nagle, czym zwróciła moją uwagę.

-Trochę tak. Jestem dobrym opiekunek, ale nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć w trakcie-odparłem przygryzając wargę ze stresu.

-Gotowe-odparła i odsunęła się. Spojrzałem w lustro i krawat był zawiązany tak, jak powinien.

 Pewnie ja bym zrezygnował z krawatu po piątej próbie. 

- Cześć, Victoria-do pokoju weszła Lily.

-Cześć, młoda. Ty też idziesz?-podeszła do niej bliżej.

-Tak-odpowiedziała i upiła łyk kawy, którą miała w ręku.

-Dobra to ja lecę i wszyscy spotkamy się już na miejscu-jej słowa mnie zaskoczyły.

-Jacy wszyscy?-zmarszczyłem brwi.

-Chyba zapomniałeś dziś, że masz przyjaciół-spojrzała na mnie, jak na idiotę- Masz Harry'ego, Jamesa i... -zamilkła i było widać po jej twarzy, że zastanawia się, czy to powiedzieć, czy też nie- i mnie- szepnęła ledwo słyszalnie- Do zobaczenia na miejscu- powiedziała już swoim normalnym topem i wyszła bez żadnej mojej odpowiedzi.

Ognista złodziejka:

Weszliśmy całą trójką na odpowiednie piętro i czekaliśmy, aż dojadą do nas Lily i Ashton. Usiedliśmy na ławce, która znajdowała się obok stali, w której miała odbyć się rozprawa. 

-Ashton nie może mieć praw do Lily!-krzyknęła jakaś kobieta do drugiej. Obie kobiety zmierzały w naszą stronę. 

-Zrobimy wszystko, aby nie dostał-odpowiedziała jej z poważnym wyrazem twarzy, jakby była pewna, że doprowadzi do tego, o czym przed chwilą mówiła. 

Nie wytrzymałam i wstałam i podeszłam do kobiety, która przedtem krzyczała.

-Jest pani matką?-zapytałam i założyłam ręce na piersi. 

Gra pozorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz