Siedziałam w pokoju przesłuchań, a ręce miałam zakute w kajdanki. Czekałam na pana detektywa, który pojawił się również z Harry'm i Jamesem.
-Dzień dobry, panie detektywie-powiedziałam z chytrym uśmiechem.
Harry z Jamesem opierali się o jedną ścianę z mojej lewej strony, a Ashton zajął miejsce na przeciwko mnie.
-Witaj-usiadł i otworzył swoją teczkę- Mamy zadzwonić po twojego adwokata?
-Nie będzie potrzebny.
- W takim razie mam parę pytań.
-Pytaj śmiało.
-Jakie są twoje danie?-spojrzał na mnie w prawej ręce trzymając długopis.
-Nie powiem ci moich prawdziwych, lecz możesz mnie nazywać Victoria-zapisał coś i wzrokiem wrócił do mnie.
-Ile masz lat?- przyglądałam się uważnie jego twarzy, która teraz uważnie skanowała każdy milimetr mojej.
-Czuję się na dwadzieścia-odpowiedziałam z przekąsem.
-Na kim chcesz się zemścić?-powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Na mojej przeszłości-westchnął głośno na moją wypowiedź.
-Co łączy cię z tym mężczyzną, z którym wyszłaś wtedy z balu? -zapytał pan detektyw z całkowitą powagą.
-Ostry seks w mojej sypialni na podłodze -patrzyłam mu prosto w oczy na ustach mając cały czas szeroki uśmiech.
-Z kim pracujesz? Sama nie dałabyś rady tego wszystkiego dokonać.
-Uważasz, że jestem kobietą to nie dałabym rady tego zrobić? -na moje słowa zmienił postawę.
-Nie o to mi chodziło. Przepraszam-powiedział zmieszany. O to mi chodziło, aby wyprowadzić go z tego stanu "złego gliny"-Masz jakiś przyjaciół? Rodzinę?
-Przyjaciela mam, jak i rodzinę-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Peter był jednym i drugim.
Detektyw czekał na ciąg dalszy, lecz gdy nie usłyszał odpowiedzi. Nie zadawał kolejnych pytań na ten temat.
-Masz dwadzieścia cztery lata?-zapytał ponownie o mój wiek.
-Tak mam- Przynajmniej jeszcze przez najbliższy miesiąc. W marcu skończę dwadzieścia pięć.
-Teraz ja chcę zadać pytanie-wyrwał się James.
-Miałeś siedzieć cicho-spojrzał na niego groźnie detektyw.
-Zastanawia mnie jedno-spojrzał na mnie- Dlaczego?-zmarszczyłam brwi- Dlaczego chcesz się aż tak zemścić na tym człowieku?-wszyscy powrócili do mnie wzrokiem.
Patrzyłam na ścianę, która znajdowała się za agentem, lecz przed oczami miałam inne obrazy.
Pokręciłam głową i spojrzałam w jego oczy.
-Odebrał mi wszystko. Zaczynając od rodziny kończąc na godności. Stał się moją obsesją. Przez czternaście lat myślałam o nim i myślałam, jak się zemścić. Jeżeli ja spadnę na dno, pociągnę go za sobą. Do samego piekła jeżeli będzie trzeba.
-Mocne-skomentował to Harry, a James odsunął się i wrócił na swoje wcześniejsze miejsce.
-Pogadałabym z wami dłużej, ale chciałabym zamienić słówko z Williamem Walkerem-powiedziałam, a wszyscy wbili we mnie zaciekawiony wzrok- Dowiecie się w swoim czasie.
-Mamy wszystko skończone, więc jeżeli szef się zgodzi to jasne-powiedział pan detektyw i spojrzał na chłopaków- Zawołajcie Walkera-przytaknęli i wyszli, a agent spojrzał na mnie.
-Jesteś zadowolony? Dostałeś już jakieś gratulacje?-spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął.
-Tak, dostałem. Złapałem najlepszego złodzieja w całej Europie-oparł się o krzesło i skrzyżował ręce na piersi.
-Poprawka to ja się poddałam i wiem, o czym myślisz.
-O czym?-zaciekawił się.
-Sądzisz, że nie zasługujesz na pochwały, ale ja uważam, że zasługujesz. Wykonałeś kawał dobrej roboty. Nawet widziałeś mnie twarzą w twarz, a nie na jakimś monitoringu. Gdybym miała wolną rękę poddałabym ci ją, lecz jesteśmy w takiej sytuacji, jakiej jesteśmy-zaśmiał się cicho, gdy zauważył, że zaprzestałam mówienia spoważniał- Jesteś dobry. Pewnie za jakiś czas byś mnie ponownie NIE złapał, ale byłbyś blisko.
-William chce z tobą rozmawiać-wszedł Harry i spojrzał na Ashton'a- Ty masz wyjść. Nikogo nie ma tu być. Mają być sami- pokiwał głową. Wstał i spojrzał na mnie.
-Do widzenia ognisto złodziejko- szedł w stronę drzwi.
-Gdy dostaniesz kolejne powiadomienie o popełnionym przestępstwie. Uśmiech wpłynie na twą twarz, lecz nie daj się zwieść, bo nie wiesz kiedy wrócę ja-szepnęłam pod nosem.
---
Rozdziały będą się pojawiać w weekendy. Czasem będzie ich kilka, a czasem jeden.
CZYTASZ
Gra pozorów
ChickLit-Udajesz, że to co miało miejsce wczorajszej nocy, nigdy się nie wydarzyło? Znaczyło to coś chociaż dla ciebie?!- uderzył pięścią o stół. -A miało znaczyć?- spojrzałam na niego marszcząc brwi, a on jedynie się zaśmiał gorzko i wyszedł z apartamentu...