34. Tęskniłem za tobą Victoria.

342 16 0
                                    

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Wyciągnęłam rękę po swój telefon, gdy wydał dźwięk przychodzącej wiadomości. Na ekranie wyświetliły mi się dwie wiadomości jedna była od Camerona, a druga od nieznanego numeru. 

Cameron

Dzień dobry, kochanie! Jak się spało? 

Uśmiech sam wpłynął mi na twarz. Niestety jak szybko się pojawił tak zniknął w mgnieniu oka.

Nieznany

Spotkajmy się dziś w parku o północy. Tam, gdzie zetknęliśmy się ostatnim razem.

Wiedziałam, kto to napisał. I byłam szalona, bo chciałam iść na to spotkanie. 

Do: Cameron

Bardzo dobrze, dziękuje. Dziś się nie spotkamy niestety, ale jutro to odrobimy.

Było mi przykro, że taka dobra osoba mi pomagała przez ten czas, a ja muszę ją okłamywać. 

Przez cały dzień chodziłam cała zestresowana dzisiejszym spotkaniem. Nasze ostatnie spotkania przebiegły dość nie przyjemnie, więc byłam ciekawa jak przebiegnie to. 

Dochodziła północ, więc założyłam czarne kozaki, czarny długi płaszcz na beżowy sweterek, a głowę odziałam w czarny beret. Wyszłam z domu wcześniej zamykając dom na klucz. Wsiadłam na motor i ruszyłam przed siebie. 

Stanęłam na wolnym miejscu parkingowym. Rozglądnęłam się, a moim oczom zobaczyłam czarną postać, która stała w altance. 

Wszędzie rozpoznam tą posturę. 

Poszłam w tamtą stronę, a z każdym krokiem moje serce przyśpieszało bicie. Gdy stanęłam na pierwszym stopniu postać obróciła się do mnie. Pokonałam kolejne cztery stopnie i znalazłam się z Ashton'em na tym samym poziomie. Gdy podeszłam bliżej dostrzegłam jego uśmiech wymalowany na twarzy.

-Jesteś- wyszeptał jakby nie spodziewał się mojego przyjścia. 

-Jestem-odpowiedziałam twardo i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej-Dlaczego mnie tu sprowadziłeś?

-Chciałem cię zobaczyć ponownie-zrobił krok w moją stronę, który był na tyle duże, żeby znaleźć się bardzo blisko mnie. 

Sądził, że się odsunę, lecz to on się zmienił przez lata, nie ja. 

-Mam nadzieję, że odprawiłaś już tego blondaska- położył swoją dużą dłoń na moim policzku, którą zepchnęłam. Widać było, że ten ruch mu się nie spodobał, bo jego szczęka się zacisnęła.

-Akurat nie. On mnie nie zostawił, gdy go potrzebowałam.- wycedziłam w jego twarz, a na te słowa szczęka się jeszcze bardziej zacisnęła.

-Musisz do tego wracać?! 

-Teraz chcesz mnie mieć blisko siebie?! Teraz?! A gdzie byłeś, kiedy płakałam po nocach? Gdzie byłeś kiedy potrzebowałam się do kogoś przytulić? Gdzie byłeś kiedy potrzebowałam z kimś porozmawiać? Gdzie byłeś kiedy popadałam w otchłań samej siebie? Gdzie byłeś kiedy obudziłam się w szpitalu? No gdzie?!- wykrzyczałam prosto w jego twarz kolejny raz tej nocy.

-Zabili by mnie, gdybym został z tobą. Żałuję tego cholernie- nie mogłam wydać z siebie żadnego pytania, bo przyciągnął mnie do ściany tak samo, jak u mnie w domu- Żałuję, że mnie nie było przy tobie przez te dwa lata, kiedy mnie potrzebowałaś, a najbardziej żałuję, że wtedy cię zostawiłem, ale musiałem. Gdybym został już nigdy byśmy się nie spotkali. Wiedziałem, że oni cię uratuję, bo żyję tylko dzięki tobie. Jakbym został zabili by nas. Oni wiedzą, że będę cię szukać za wszelką cenę, dlatego cię uratowali. 

Jacy oni?

O czym on mówi?

-O czym ty mówisz do cholery?!-odepchnęłam go od siebie przez co zrobił 3 kroki w tył. Uwolniłam się z klatki- Słyszysz jak to brzmi? 

-Myślisz, że zmyślam?! Serio myślisz, że bym cię zostawił po tym wszystkim co było między nami?! Po tym, jak zrozumiałem, że cię kocham!- chciałam coś powiedzieć, lecz po ostatnich słowach zamilkłam- Przez dwa lata nie było cię w moim życiu. To były najgorsze dwa lata jakie przeżyłem. Nawet dzieciństwo mnie tak nie dobiło, jak twój brak w moim życiu. Przez dwa cholerne lata nie słyszałem twojego śmiechu, nie tańczyłem z tobą, nie gadaliśmy przez kilka godzin na dachu, nie rozwiązywałem spraw, nie miałem wysoko adrenaliny jak z tobą, nie martwiłem się o nikogo tak jak o ciebie, z nikim nie czułem się tak bezpiecznie na motorze jak z tobą. Tęskniłem za tobą Victoria.

Nawet nie zorientowałam się kiedy zbliżył się do mnie i pocałował, lecz nie spodziewał się, że go odepchnę. Po moim wyrazie twarzy zmarszczył brwi i zapytał.

-Dlaczego jesteś taka zdziwiona?

-Nie to mnie zaskoczyło. Jestem zdziwiona, że oczekiwałeś pocałunku zwrotnego- powiedziałam to z takim spokojem, że teraz jego twarz wyrażała zaniepokojenie- Mam chłopaka Ashton i to co teraz mówisz nie zmieni mojego zdania co do niego.

Po wypowiedzeniu tych słów spojrzał na mnie z takim samym spojrzeniem jak ja patrzyłam na niego w dzień, kiedy dowiedziałam się, że zbliżenie się do mnie było tylko jego grą.

Wyminął mnie i zaczął iść w stronę wyjścia, lecz przed samymi schodami obrócił i posłał mi inne spojrzenie niż wcześniej. Spojrzenie to można było porównać do lwa, który ma zamiar polować na swoją przynętę.

-Jeszcze będziesz moja-wypowiedział te słowa z taką pewnością siebie, po czym zniknął w ciemności.

Po spotkaniu z Ashton'em wybrałam się do mieszkania Camerona.

Gdy weszłam do środka wcześniej otwierając drzwi kluczem, który dostałam od chłopaka. Poszłam do sypialni, lecz jego tam nie było, tak samo jak w całym mieszkaniu. Postanowiłam się przebrać w swoje rzeczy, które u niego zostawiłam. Po zabraniu ubrań udałam się do łazienki, lecz gdy szłam przez korytarz usłyszałam skrzypnięcie w podłodze.

Kucnęłam, położyłam przedmioty obok, a sama podniosłam deskę z podłogi, która ukazywała wnękę, w której znajdowały się listy. 

Wszystkie były za adresowane do mnie...

Nigdy ich nie wiedziałam.

Dlaczego moje listy są u Camerona w domu?

Wzięłam do ręki jeden z nich, a jak zobaczyłam z jakiego miejsca je ktoś wysyłał od razu się domyśliłam od kogo one są.

Były z więzienia.

Tata.

Gra pozorówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz