Pogrzeb miał odbyć się za kilka dni. Bolało i to cholernie. Po raz kolejny straciłam rodzinę. W dodatku jedyną osobę, jaką miałam na ten moment.
Patrzyłam przez okno przyglądając się budynkom, które mijaliśmy razem z agentem. Nagle poczułam jego dłoń na mojej. Odruchowo tam spojrzałam. Jego ruchy były wolne, jakby się bał, że zaraz go odtrącę. Delikatnie złączył nasze dłonie i zacisnął moją, by dodać mi otuchy. Uśmiechnęłam się pod nosem, a wzrokiem wróciłam do ulicy.
Dzisiejszej nocy jechaliśmy do klubu w sprawie złapania złodzieja. Z naszych źródeł dowiedzieliśmy się, że będzie dziś w jednych z paryskich klubów. Zaparkowaliśmy pod klubem, a obok nas auto, w którym siedział Harry i James.
Ashton puścił moją rękę, a ja poczułam nagły chłód. Otworzył schowek i podał mi słuchawkę, którą po chwili włożył mi do ucha. Posłałam mu słaby uśmiech i chciałam już wysiąść, lecz złapał mnie za nadgarstek. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, marszcząc przy tym brwi.
-Uważaj na siebie-szepnął.
Przytaknęła głową i wyślizgnęłam się z jego uścisku. Zmierzałam w stronę klubu, a wspomnieniami wróciłam do słów agenta.
Nie miałam dla kogo uważać, bo osobą, dla której zawsze uważałam odeszła już.
Weszłam do środka i skierowałam się do baru, a w uchu usłyszałam jakiś szelest, a po chwili głos Jamesa.
-Słyszysz mnie?
-Tak, słyszę-odpowiedziałam i namierzyłam już swój cel.
Podeszłam bliżej kryminalisty i usiadłam przy barze trzymając dystans jednego krzesła.
-Co taka piękna dama robi sama?- zagadnął, a barman przyniósł mi drinka, którego zawsze piłam. Można powiedzieć, że kiedyś odwiedzałam ten lokal często.
-Odrywam się od rzeczywistości i też słyszałam, że można u ciebie kupić niezłe obrazy -upiłam łyk napoju, a przez moje gardło przeszła gorycz.
-O czym mówisz?- przesiadł się na krzesło, które nas dzieliło.
-Dobrze wiesz, o czym. Jestem zainteresowana biznesem. Zrobimy wymianę, ty dasz mi coś, a ja tobie.
-Przecież jesteś z psami teraz- wstał, lecz złapałam go za ramię.
-Oni o niczym nie wiedzę. Mój biznes musi się kręcić, a jak dobrze pójdzie może zostaniemy nawet współpracownikami.
-A może coś dodatkowo-szepnął mi na ucho. W drugim uchu usłyszałam cichy szept, wręcz nie słyszalny głos. Ale chyba mi się zdawało, bo usłyszałam wkurzony głos Ashton'a.
-Niech spróbuje ją tylko dotknąć.
-To jak będziemy?- wróciłam do mężczyzny, który oczekiwał mojej odpowiedzi, bo zobaczyłam za jego plecami dwójkę agentów zmierzających w naszą stronę.
-My z panem pójdziemy- powiedział Harry pokazując przy tym oznakę, a gościowi wyszły oczy na wierzch.
-To chyba pomyłka- spojrzał na mnie, a James zakuł go w kajdanki- Ty mała suko- warknął, a James go wyprowadził. Po czym nie minęła sekunda, a pan detektyw zjawił się obok mnie i spojrzał na mnie skanując od góry do dołu, jakby sprawdzał czy jestem cała.
-Może zostaniemy tu i upijemy się?-zaproponował Harry.
-Nawet to nie głupi pomysł- stwierdziłam, a we dwójkę przenieśliśmy wzrok na detektywa, któremu ten pomysł się nie podał, a można to było stwierdzić po jego grymasie wymalowanym na twarzy.
CZYTASZ
Gra pozorów
Чиклит-Udajesz, że to co miało miejsce wczorajszej nocy, nigdy się nie wydarzyło? Znaczyło to coś chociaż dla ciebie?!- uderzył pięścią o stół. -A miało znaczyć?- spojrzałam na niego marszcząc brwi, a on jedynie się zaśmiał gorzko i wyszedł z apartamentu...