Ognisty złodziej:
Siedziałam w samolocie, a moim kolejnym celem był Paryż. Miasto miłość, lecz nie leciałam tam, aby znaleźć miłość.
Siedziałam przy oknie na kolanach mając laptopa z moją opowieścią. Nie taką zwykłą, bo ona wydarzyła się na prawdę, a główną postacią byłam ja sama. Nie była skończona, bo to nie był mój koniec, a dopiero początek moich przygód.
Pisałam właśnie rozdział o tym, jak ukradłam obraz słynnego Vincenta van Gogha "Gwieździsta noc". Było to w Nowym Jorku, gdzie spędziłam dwa tygodnie. Również zajęłam się poprawianiem rozdziału o kradzieży obrazu Pablo Picasso " Guernica" w Madrycie, gdzie spędziłam ostatni tydzień. Piękne dzieła, a teraz całe moje. Wszystkie moje zdobycze z wcześniejszych lat były przechowywane w moim domu rodzinnym, który spłonął przed laty, ale do tego kiedyś jeszcze wrócimy.
Pewnie ciekawi was od czego zaczęła się przygoda z kradzieżą. Już wam opowiadam. W dniu moich dziesiątych urodzin znalazłam się daleko poza miejscem mojego zamieszkania, ale do tego, jak tam się znalazłam wrócimy innym razem. Siedziałam na jednej ławce przy drodze. Machałam, aby się ktoś zatrzymał i mnie podwiózł, lecz auta przejeżdżały jedno po drugim. Byłam strasznie zmęczona tym dniem i usnęłam na ławce obok. Obudziło mnie dopiero lizanie po twarzy. Gdy otworzyłam oczy napotkałam małego kundla, a jego właścicielem był Peter. Jeszcze wtedy nie sądziłam, że będzie moim nowym bratem. Przygarnął mnie, bo też był sam. Chodziliśmy razem do podstawówki, liceum, a w między czasie kradliśmy. Dobrze nam szło i nie zamartwialiśmy się przeszłością, lecz pewnego razu, gdy oglądaliśmy telewizję i zobaczyłam, jak mojemu największemu wrogowi się powodzi. Postanowiłam wyjechać, lecz musiałam mieć za co. Na moje dwudzieste urodziny dostałam od Petera bilet do Paryża z nieokreślonym dniem. Powiedział wtedy: "Gdy będziesz gotowa wyjedziesz i pokonasz swoją przeszłość". Cztery lata później nasz plan wszedł w życie.
W połowie drogi zaczęłam pisać nowy rozdział o kradzieży, która dopiero będzie miała miejsce. Diament Regent. W swoim opowiadaniu pisałam, co muszę zrobić, co sprawdzić, aby misja się powiodła. Po wszystkim dopisywałam swoje odczucia, małe porażki, które nie raz się zdarzały. Na podstawie tego uczyłam się, analizowałam każdy swój błąd, który za drugim razem się nie powtórzył.
Gdy oderwałam na chwilę wzrok od mojego opowiadania zwróciłam uwagę na mężczyznę siedzącego na przeciwko mnie. Zabawne on spojrzał na mnie, w tym samym czasie, ale najzabawniejsze jest to, że ja wiedziałam o nim wszystko, a on o mnie nic.
Byłam ubrana w ciemne jeansy z dziurami, biały sweterek, okulary przeciwsłoneczne oraz perukę.
Zadajecie sobie teraz pytanie: "Dlaczego jesteś tak ubrana?" i " Kim jest niby ten mężczyzna?". Odpowiadając na drugie pytanie. Jest to agent FBI. Kolejny, który próbuje mnie złapać. Jestem ciekawa, jakby wyglądałaby jego mina, gdyby dowiedziałby się, że właśnie przed nim siedzi osoba, którą ściga od długich miesięcy i przed nim pisze się kolejne przestępstwo.
Odpowiadając na pierwsze pytanie. Mam naturalne rude włosy oraz pomarańczowe oczy przez dużą ilość pigmentu. Jestem, więc osobą bardzo przyciągającą uwagę ze względu na te dwie cechy. Zazwyczaj noszę soczewki, lecz przez długi lot musiałam z nich zrezygnować. Swoje prawdziwe oblicze ujawniam tylko na misjach, dlatego nazywają mnie ognistym złodziejem.
CZYTASZ
Gra pozorów
ChickLit-Udajesz, że to co miało miejsce wczorajszej nocy, nigdy się nie wydarzyło? Znaczyło to coś chociaż dla ciebie?!- uderzył pięścią o stół. -A miało znaczyć?- spojrzałam na niego marszcząc brwi, a on jedynie się zaśmiał gorzko i wyszedł z apartamentu...