Przyjaciele po wszystkim wrócili cali zmoczeni do sierocińca gdzie po szybkim przebraniu się w suche i czyste ubrania Narine zaczęła pakować swoje rzeczy.
-Kogo te szmaty?- spytał Draco mierząc samego siebie w lustrze pogardliwym wzrokiem.
-Chyba Zack'a, opuścił sierociniec w tym roku - mruknęła obojętnie dziewczyna pakując do walizki kolejną bluzkę.
-Jak można chodzić w takich łachmanach? Obrzydliwe, dlaczego ich nie zabrał? - syknął Draco dotykając starej zielonej rozpiętej bluzy która straciła swój dawny kolor.
-Ci którzy odchodzą z sierocińca zostawiają swoje ubrania, a nawet i niektóre rzeczy, aby dzieci które urosną miały się w co ubrać- powiedziała spokojnym głosem, który wpłynął na chłopaka- i są czyste.
-Dobra może i tak, ale-
-To je zdejmij Draco- powiedziała spoglądając w jego oczy który wyrażały niechęć i oburzenie.
-Po prostu się szybciej pakuj - westchnął ciężko, musiał przeboleć te ubrania, gdy tylko wejdzie do swojego domu przebierze się i wyrzuci te od razu na śmieci, bądź spali w kominku.
-Przestaje padać.
Kończąc się pakować Narine wstała podchodząc do okna wpatrując się w sporą kałużę przed budynkiem, przypominając sobie kałużę krwi w której niedawno widziała swoją matkę.
-Jak myślisz, ktoś znalazł już jej ciało, czy powinnam ją gdzieś zakopać? - spytała wpatrując się w pustą twarz Draco.
-Nari...- chłopak uciekł od niej wzrokiem w dół - czy my...możemy już o tym nie rozmawiać? Przepraszam, ale na samą myśl robi mi się niedobrze - wrócił wzrokiem na głębokie oczy Narine i uśmiechnął się sztucznie chcąc jej dać do zrozumienia, że jest w porządku, wiedział, że zaraz będzie się o to pytać.
Narine kiwnęła lekko głową, ale musiała dodać swoje pięć groszy.
-Wiem, że ciężko ci o tym mówić, ale to była dla mnie najlepsza decyzja w moim życiu, Draco - uśmiechnęła się delikatnie.
-Wiem - oznajmił przybliżając się do dziewczyny łapiąc ją za delikatną dłoń - i dlatego zawsze będę cię wspierał i nigdy się od ciebie nie odwrócę - przybliżył jej dłoń do swojego czoła.
-Jesteś wspaniały, Draco.
Chłopak spojrzał się ukradkiem na dziewczynę, przez co nieświadomie się zarumienił, coraz bardziej zaczął rozumieć swoje uczucia co do Narine, ona nie była jego przyjaciółką, od samego początku była kimś więcej, kimś za kogo mógłby pójść do samego piekła.
-Chodźmy już, zaraz oszalejesz jeżeli się nie przebierzesz - mruknęła uwalniając swoją rękę dotykając jego policzka w czuły sposób, Narine uwielbiała go dotykać w te miejsce, jego skóra była tam najbardziej miękka.
-Chyba za bardzo mnie znasz - odparł Draco i zabrał rękę dziewczyny, aby jak najszybciej się stąd wydostać.
Dwójka ślizgonów znalazła się w holu dworu poprzez użycie kominka i proszku fiuu w sierocińcu. Wielkie mosiężne drzwi zaczęły się powoli otwierać, a w nich stanęła kobieta ubrana w czarną długą suknie.
-Witaj Draco.
Gdy tylko wzrok Narine z Narcyzą się zmierzył wieczny grymas kobiety zniknął i otworzył jej prawdziwe piękno.
-Narine, miło cię wreszcie zobaczyć...
Kobieta podeszła do dwójki odważnym ruchem, od razu jej wzrok przykuł wygląd swojego syna. Gdy znalazła sie na tyle blisko zaczęła badać jego ubranie które włożył na siebie, nie pasowało jej to do jej syna.
-Draco?
-Padało - mruknął oschle.
-To z mojego sierocińca - oznajmiła Narine widząc jak kobieta cały czas wpatruje sie w bluzę, nic dziwnego, byli z innej ligi, nie ubierali się w taki sposób.
Narcyza gdy tylko usłyszała głos dziewczyny od razu uśmiechnęła się pod nosem, jej towarzystwo działało na nią uspokajająco, wnosiła tu dobrą atmosferę zawsze gdy przyjeżdżała, była wdzięczna za opiekę nad jej synem, wnosiła do jego życia znacznie wiele niż sama mogła, za to była jej też bardzo wdzięczna.
-Draco...- nagle mina jej zrzędła- musimy porozmawiać.
-Mów tutaj, Nari jest jak rodzina, prawda?- spytał przenosząc wzrok na dziewczynę, sam poczuł ciepło swoich słów w sercu.
-Tak, masz rację, Bella jest w domu.
-Dlaczego? - Draco od razu poczuł kłopoty.
-Niedługo sami się dowiemy, Draco - powiedziała tajemniczo.
-Co to znaczy?- wtrąciła się Narine widząc złość w oczach Draco.
-Na pewno nic dobrego - przyznała blond kobieta.
-Cóż to za posiedzenie? - Na schodach pojawił się Lucjusz schodząc swoim dostojnym ruchem.
-Ojcze- Draco lekko się schylił, aby przywitać go należycie.
-Oho, kogo moje oczy widzą - mruknął nadąsany - Synu, znowu przyprowadziłeś tą szlamowatą krew do mojego domu? - zszedł na ostatni schodek i zaczął się przybliżać.
Draco poczuł furie, ale bał się zripostować w jakikolwiek sposób, nie tego był uczony, nie mógł tego zrobić, a jednak bardzo chciał.
-Miło pana widzieć, panie Lucjuszu - wyrwała się Narine- widzę, humor dopisuje.
-Dopisywał - stanął z nią w twarzą w twarz, nie trawił jej w każdym calu, nie rozumiał, jak Draco mógł utrzymywać kontakty z taką dziewczyną, było mu wstyd, hańba, że jego własny rodzony syn, przyprowadzał pod jego dach takie okrutne zło.
-Lucjuszu- zareagowała kobieta.
Lucjusz syknął coś pod nosem, nie rozumiał także zachowania swojej żony, było to do niej nie podobne.
-Chodźmy, skrzat poda wam gorącej herbaty, później pójdziecie do pokoi - Kobieta uśmiechnęła się czule do dwójki i wskazała ruchem ręki na otwarte drzwi do salonu.
-Naturalnie, czuj się jak u siebie w domu Narine - prychnął Lucjusz - oh, przepraszam, sierocińcu, nie posiadasz domu, wybacz mi ten błąd - zakpił sobie, dumnie.
Draco już nie wytrzymał, nie pozwoli sobie obrażać Narine, nawet jeżeli to znaczy postawić się swojemu ojcu.
-Ojcze - zaczął, ale ręka Narine powstrzymała go od skończenia zdania.
Poczuł jakby ulgę, że jednak nie obejdzie się od przeciwstawienia się, ale jednak wielką słabość.
- Twój dom jest tam, gdzie ktoś o tobie myśli - odparła lekceważąco.
Draco kilka razy zamrugał, znał ją już tyle lat, a wciąż go zaskakiwała swoją postawą, była na prawdę inteligenta, a także śmiała, tej śmiałości...zazdrościł jej.
Narine spojrzała się na Draco uśmiechając się delikatnie co poruszyło serce chłopaka do tego stopnia, że musiał uciec od niej wzrokiem, czuł się strasznie spłoszony, ale i błogo.
-Tak...- szepnął do siebie.
-Głupie bzdury - syknął mężczyzna i odwrócił się na pięcie w stronę schodów.
Narine ruszyła przodem zabierając swój bagaż, ale Draco wyszarpał jej niemal od razu z rąk.
Weszli do salonu gdzie na kanapie czekała już na nich Bellatriks bawiąca się swoją różdżką z chytrym uśmiechem.
CZYTASZ
Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOY
FanfictionNarine od dzieciństwa przeżywa koszmarne i nędzne życie z którego się uwolniła, na swojej drodze spotyka Draco. Uczucia których nie potrafi pojąć, czym one są? Czym są te uczucia skrywane głęboko w sercu którymi darzą siebie nawzajem? Miłość jest pi...