Draco niespokojnie zerkał to na szkaradny uśmiech Voldemorta to na schodzącą powoli dziewczynę przy której wąż zataczał koła sycząc dosadnie głośno przy jej stopach.
Blond chłopak pomyślał sobie o najgorszym scenariuszu jaki jest możliwy i najbardziej pewny. Przełknął ślinę oraz ścisnął swoje ręce w pieści czując jak robią się coraz bardziej klejące i wilgotne od potu.
Dziewczyna lekko się uśmiechnęła w jego stronę, ale natychmiast wróciła do swojej jałowej postawy wpatrując się w czarnoksiężnika.
-Kim jest ta dziewczyna? - spytał ciekawsko ilustrując dziewczynę do stop do głowy - jak ci na imię dziecko? - dociekał, a wąż położył swoje wielkie cielsko przy krześle mężczyzny.
-Narine Dale - rzekła bezwolnie wpatrując się w jego krwiste ślepia.
-Dale- powtórzył jakby chciał sobie przypomnieć kogoś kto nosił takie nazwisko, jednak mimo tego nie mógł sobie przypomnieć, pierwsze słyszy.
-Panie! - wywołała Bellatriks unosząc rękę do góry - to szlama! Szlama! Ludzkie dziecko!
-Bello! - Narcyza uszczypnęła siostrę w drugą wolną dłoń, ta niechętnie spojrzała się w jej stronę i prychnęła.
-Niedowiary - przyznał Voldemort, a Draco poczuł jego grozę - Lucjuszu, Narcyzo...próbowaliście ją przede mną ukryć? - uśmiechnął się nikczemnie, ale nie ściągnął swojego wzroku z dziewczyny.
-Nie- zastękał Lucjusz czując, że przez tą dziewczynę jego osoba traci w oczach coraz więcej.
-To moja przyjaciółka! - odezwał się Draco, mimo swojego lęku przed jego osobą postanowił wziąć za to odpowiedzialność, to jednak jego wina, że Narine była w dworze, teraz musiał ją ochronić, jakoś...
-Przyjaciółka, szlama - zarechotał jak prosie, a reszta osób w salonie zaśmiała sie strasznie sztucznie idąc w jego ślady.
Voldemort uniósł rękę ku gorze stając. Wszyscy którzy rechotali zamilkli na znak jego dłoni.
-Czuje w tobie niesamowitą moc - przybliżył sie do niej i zaczął otwierać swoje nozdrza, obwąchał ją niczym dziki kundel.
-Panie, Narine chodzi do Hogwartu, jest- odezwał sie Snape, ale Voldemort przerwał mu gestem pieści w górze.
-Wiem, wątpisz w moje moce Severusie?- uśmiechnął sie lekceważąco - nie bronisz się do wtargnięcia w twój umysł, Narine - zamruczał jadowicie.
-Nie - potwierdziła jego słowa.
Czarny Pan zawył wstrętnie, pierwsza szlama która jest taka odważna, intrygowało go to, nie miał ochoty zabijać kogoś tak ciekawego, o dziwo.
-Nie czuje twojego strachu - odezwał się uspokajając oddech.
-Nie posiadam go - uśmiechnęła się pogardliwie, a Voldemort chwilę pozostał w osłupieniu.
-Genialne...niespotykane...- zaczął wymieniać obracając się do Draco dotykając jego ramienia- Chłopcze, jeżeli ci się nie powiedzie- pokazał na dziewczynę różdżką - zabije ją, najbliższą osobę twojemu sercu, a później twoich rodziców i ciebie samego - zarechotał mu do ucha odklejając się od niego -Kara będzie sroga...
Draco był sztywny i nie mógł drgnąć nawet małym palcem. Voldemort postawił mu warunek który nie mógł być ominięty, teraz nie miał wyjścia z tego zadania, musiał go wykonać za wszelką cenę.
-Narine, unieś swoją rękę - ogłosił mężczyzna.
-Nie, dziękuje - powiedziała cierpko brunetka.

CZYTASZ
Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOY
FanfictionNarine od dzieciństwa przeżywa koszmarne i nędzne życie z którego się uwolniła, na swojej drodze spotyka Draco. Uczucia których nie potrafi pojąć, czym one są? Czym są te uczucia skrywane głęboko w sercu którymi darzą siebie nawzajem? Miłość jest pi...