SEVEN |HOSTEM PERDERE

702 48 40
                                    

Egzaminy się skończyły, a Draco wraz z Narine jak codziennie spacerowali po szkole rozmawiając o mało znaczących tematach oraz tych bardziej znaczących. Jednym z nich było nienawidzony przez dziewczynę temat Harrego i jego ekipy, a gdy teraz zbliżał się koniec roku Draco nie mógł znieść myśli, że to wszystko upiecze mu się na sucho jak zresztą zwykle.

-Musimy tam pójść - powiedział twardo.

-Zaraz kończy się obiad Draco, a nawet jeśli byś tam poszedł, nie wejdziesz tam - wyjaśniła dziewczyna.

-Może i nie wejdę, ale poczekam i wlepię im sporo punktów - uśmiechnął się diabelsko pod nosem.

Narine usłyszała dziewczęcy chichot który kojarzyła. Nie zastanawiając się skręciła w prawo ciągnąc za sobą chłopaka chowając się za ścianą.

-Co? - szepnął do niej, ale gdy usłyszał dwie dziewczęce głosy zaczął się nasłuchiwać.

-Cho-powiedziała Narine.

Na twarz Draco wpełznął szatański uśmiech, dziewczyna będzie jego zakładnikiem, Potter zostanie złapany na gorącym uczynku.

Draco chciał już się wychylić, ale dziewczyna go szarpnęła słysząc następne głosy.

-Zostaw ją - szepnęła mu do ucha, a Cho zaczęła się nieznacznie oddalać wraz z koleżanką - ktoś idzie.

Narine spojrzała się na około i po krótkim zastanowieniu pociągnęła chłopaka do pustej sali przy której stali.
Weszli do środka i zaczęli się nasłuchiwać.

-To Harry - powiedziała pewnie, a Draco przywarł ucho do drzwi prawie stykając się nosem z Narine.

-Harry, a jeżeli Umbridge będzie w gabinecie? - spytała Hermiona.

-Poczekamy, aż wyjdzie, przecież nas nie zobaczy. Ja musze go uratować - powiedział gryfon bardzo zdenerwowanym głosem.

-Kogo? - spytał Draco zainteresowany.

-Co nas to obchodzi? - spytała Narine, ale widząc jego zaciekawiony wzrok wiedziała, że nic nie wskóra - Draco, nie - odkleiła się od drzwi i spojrzała na niego surowo.

-Nari, oni coś knują, chcą iść do gabinetu Umbridge - powiedział surowo - być może natrafiła się świetna okazja, aby Potter został złapany jeszcze na lepszym gorącym uczynku niż te głupie spotkania.

Narine wiedziała, że chłopak był teraz w czystej euforii i nic go nie powstrzyma.
Westchnęła i złapała za klamkę od drzwi.

-Co ty-

-Ja przytrzymam Harrego, a ty idź po Umbridge i tą swoją brygadę - powiedziała, a Draco się skrzywił.

Chciała żeby był szczęśliwy, a skoro złapanie Harrego miało być tym powodem musiała mu pomóc nawet jeżeli miała odmienne zdanie.

-Nie, sam to wszystko zrobię - złapał za rękę dziewczyny która leżała na klamce.

Narine po prostu otrząsnęła jego dłoń i wyszła nie słuchając już słów blondyna.

-Idź Draco - powiedziała odwracając się do niego.

Kiwnął jej niechętnie głową, był zdumiony jej postawą. Narine wyszła pierwsza, a Draco stał i nie mógł oderwać od niej wzorku jak spokojnym i dość niezwykłym dla niego ruchem idzie pod gabinet dyrektorki.
Po chwili się otrząsnął i poszedł w inną stronę do Wielkiej sali w poszukiwaniu członków brygady inkwizycyjnej, a także pani Dyrektor.



Narine usłyszała głosy dobiegające z gabinetu Umbridge. Pewnie weszła przez drzwi i zobaczyła jak trójka przyjaciół majstruje coś przy kominku.

-Dale! - wrzasnął przestraszony Ron prawie potykając się o nogi swojego przyjaciela.

-Narine...co Ty tu robisz? - spytał Harry wymieniając spojrzenia z Hermioną.

-Stoję - odpowiedziała opierając się o framugę otwartych drzwi- a wy?

-Nie twój interes! Wyjdź stąd jeśli łaska dziewczyno- syknął wściekle rudowłosy chłopak.

-Harry, widziałam, że coś się stało dzisiaj z tobą na ostatnim teście, miałeś jakiś ciekawy sen? lub może koszmar? - powiedziała obojętnie, ale była ciekawa.

Harry osłupiały wlepił swoje ślepia w czarną otchłań Narine. Zastanawiał się dlaczego ona wszystko widzi i wie, skąd? Jak? A najbardziej zastanawiał się dlaczego z nimi rozmawia, normlanie...

-Idź stąd Dale!- krzyknęł nagle Ron wskazując na nią ręką u wysypując trochę proszku fiuu z siatki którą trzymał.

-I tak już za późno, nic nie zrobicie - rzuciła pokazując na zewnątrz skąd dochodziły odgłosy biegu oraz rozmów.

-Kurwa - mruknął zrezygnowany Harry ściskając ze złości pieści. Gdyby nie ta rozmowa już dawno by załatwili swoje sprawy, a teraz? teraz nawet nie mają dokad uciec.

-Proszę, proszę, proszę - Do gabinetu weszła ubrana na różowo jak zywkle Umbridge - Dale, dobra robota - powiedziała i zaczęła się zbliżać powolnym krokiem w stronę trójcy świętej.

-Nari, wszystko okej? - Draco wszedł tuż za nią i spojrzał z troską na przyjaciółkę, ale zaraz wkradł się na jego twarz szatański uśmiech widząc jak Potter jest w tarapatach i nie ma jak z nich wybrnąć.

Grabbe i Goyle popchnęli resztę członków gwardii do gabinetu, oczywiście tylko tych z którymi mieli bliższe kontakty. Umbridge chyba chciała załatwić sprawę raz na zawsze.

Narine przekręciła oczami i wyszła z gabinetu omijając schodzące się do niego członków załogi Umbridge.

Zrobiła swoje, teraz Draco mógł spełnić swoje chore marzenia i pragnienia. Postanowiła sobie poczekać na niego, aż wyjdzie cały w skowronkach gdy Potter dostanie swoją karę.

Poszła na dolne piętro i usiadła na parapecie przyglądając się widoków zza okna który nie był jakiś wyśmienity, ale jeżeli było widać niebo mogła wpatrywać się w nie godzinami.

Uwielbiała oglądać chmury które zawsze przypominały jej jakieś kształty, typowe.
Ptaki które leciały ku niebu wyglądały na szczęśliwe i wolne. W jakimś stopniu zazdrościła im i z zazdrością zawsze się w nie wpatrywała. Gdyby była takim ptakiem latającym po niebie czy życie nie byłoby prostsze? O takim życiu marzyła, żeby być wolna, beztrosko żyć i niczym się nie przejmować tylko iść naprzód bez oglądania się do tyłu.

Uśmiechnęła się do siebie pod nosem, aż nagle usłyszała chaotyczny bieg po schodach. W sekundzie przebiegł tędy Harry i Ron.
Zaczęła się wpatrywać w znikające postacie które po raz kolejny zbiegały ze schodów na niższe piętro.

Wyrwała się z parapetu i popędziła na górę.

Znajdując się pod gabinetem Umbridge mogła już usłyszeć jęki oraz wyzwiska skierowane do dwóch uciekinierów.

Z gabinetu zaczęli wybiegać reszta przyjaciół gryfonów.
Narine popatrzyła się na ich roześmiane twarze i mruknęła niezadowolona, plan się nie powiódł.

-Draco! - zaczęła się rozglądać wśród leżących na podłodze członków brygady - Draco! - rzuciła się w jego stronę widząc jak zatacza kółka wokół krzesła trzymając się za twarz.

-Niech ich szlag! - wrzasnął i uderzył piescia i stół odkrywając swoją twarz gdzie z jego nosa zaczęły wylatywać nietoperze. Wyglądało to koszmarnie głupio - Blaise? - spojrzała na leżącego przyjaciela pod nogami Dracona, był cały zalzawiony i czerwony.

-Harry Potter, wybraniec któremu wszystko się udaje - rzuciła kpiąco pod nosem podsumuwując całe zajście.

Draco spojrzał na nią wściekle, miał dość jego porażek, dość, że Potter po raz kolejny wygrał.

Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz