Draco obrócił głowę prostując się. Narine stała w środku otulona ciemnością.
-Blaise mówił, że idziesz pomyśleć - powiedziała idąc powoli na balkonik na którym stał - tak myślałam, że to będzie to miejsce.
Draco nie odezwał się ani słowem widząc co dziewczyna trzyma w ręku. Fiolka w której ciecz przypominała płynne złoto. Przełknął ślinę.
-Mam to - pokazała przy twarzy fiolkę - wystarczy jeden łyk, aby zdobyć niezwykłą pewność siebie i osiągnąć sukces - powiedziała czule i wystawiła eliksir w stronę chłopaka.
Draco już sam nie wiedział co zrobić. Czy na prawdę jest aż tak bezsilny żeby skorzystać z tego eliksiru? Czy na prawdę nie potrafi sam niczego osiągnąć tylko wspomagać się jakimiś płynnym szczęściem?
Czy on na prawdę jest taki żałosny?
Zmarszczył brwi i spojrzał się wrogo na fiolkę w której kropelki skakały jak złote rybki, na powierzchni.
-Nie chce tego - powiedział lodowato.
Narine spojrzała się na jego twarz i powtarzała sobie jego słowa kilka razy.
-To spowoduje, że cel który chcesz osiągnąć u-
Nie dokończyła. Draco wymierzył otwartą ręką w fiolkę którą trzymała. Uderzył w nią, a eliksir który miał pomoc w jego zadaniu spadł na ziemię rozbijając się na małe kawałeczki, wszystko było do nie odratowania.
-Czego ty nie rozumiesz? - zapytał wpatrując się w dziewczynę - masz mnie za jakiegoś słabeusza? - syknął przez zęby - nie potrzebuje tego cholerstwa! Ja sam dam radę, sam.
Stanął na kawałkach szkła rozdrabniając je doszczętnie, wręcz na pył, odszedł zostawiając dziewczynę samą.
Narine wtapiała swój wzrok w ziemię. Zawiało chłodem, a skruszone szkło pod wpływem wiatru leciało wraz z nim znikając kawałek po kawałku z balkoniku. Eliksir połyskiwał leżąc bezwładnie, rozlewając się po powierzchni.
Nie chciała mu zaszkodzić, chciała dobrze.
O wczesnym ranku gdy koguty jeszcze sobie smacznie spały gdzieś na wsi, a ptaki zaczęły dopiero się przebudzać Draco już leżał z otwartymi oczami kręcąc się z boku na bok pogrążony w swoim żalu. Nie potrafił wywalić swoich myśli o wczorajszym wieczorze jak rozbił fiolkę z eliksirem. Zasłonił sobie oczy poduszką ściskając miękki puch w palcach. Po kilku minutach zasnął w tej niewygodnej pozycji.
Blaise zszedł na dół w dobrym humorze nie to co jego przyjaciel który dopiero co wstał z łóżka i poszedł pod prysznic. Zauważył Narine która siedziała na parapecie wpatrując się w okno.
Podszedł do niej od tylu z zamiarem przestraszenia, ale jak zawsze nie udało się, jak zwykle oczy dookoła głowy niczym sowa.
-Co to za mina? - zapytał przyjaciel - Draco to samo, od rana ponury, nie wypił jeszcze tego eliksiru? Od razu lepiej by wyglądał z uśmiechem na twarzy...
-Już nie zdąży go wypić - wytłumaczyła zawieszając oko z powrotem na okno.
-Co? Czyli, że...że co?
-Stłukł eliksir.
-Na merlina co zrobił?! - wydarł się na cały pokój wspólny zbierając przez to kilka spojrzeń uczniów.
-Nie chciał i stłukł, tyle.
-Dlaczego jesteś taka spokojna?! Przecież...No cholera...co z nim, zgłupiał?
CZYTASZ
Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOY
FanficNarine od dzieciństwa przeżywa koszmarne i nędzne życie z którego się uwolniła, na swojej drodze spotyka Draco. Uczucia których nie potrafi pojąć, czym one są? Czym są te uczucia skrywane głęboko w sercu którymi darzą siebie nawzajem? Miłość jest pi...