Blaise skarżył się na swoją matkę o tym jak bardzo nie chce wracać do swojego domu na święta. Teodor zaproponował, aby został u niego, ale lampka mu się zaświeciła i zaproponował pobyt świąteczny u Nathaniel'a. Tak, Blaise już się nie wstydził swojej orientacji, bliscy mu przyjaciele dopingowali go, nie przeszkadzały mu dziwne spojrzenia i obgadywanie, Narine potrafiła przegonić ich lub wyciszyć samym spojrzeniem.
-Nathaniel! -zawołał Teodor i dostał z pieści w brzuch od czarnoskórego.
-Chyba lepiej żebyś ty poznał jego rodziców niż on twoją matkę - zagadał Malfoy czule przejeździć kciukiem po kolanie Narine.
-Dokładnie, jeszcze się zakocha i będzie twoim nowym ojczymem - zaśmiał się głośno Teodor i po raz kolejny dostał w brzuch.
-Zakazany owoc - mruknęła Narine bardzo poważnie, a Blaise zajęczał.
-Blaise? Wszystko dobrze? - Nathaniel podszedł i poczochrał chłopaka po włosach - dzień dobry - przywitał się przyjaźnie z jego przyjaciółmi.
-Dzień doberek, nie chcesz przygarnąć swojego księcia na święta? - zapytał odważnie czarnowłosy.
-Nat, nie słuchaj go, bo dostaniesz migreny...
Sowy zaczęły nadlatywać z poranną pocztą, dwie z nich rzuciły ozdobne listy przed talerzami Narine oraz Blaise'a.
-Cichy wielbiciel? - zachichotał Nott i dostał groźnym spojrzeniem Malfoy'a - żarcik, panie książę slytherinu...
Narine w miedzy czasie odwinęła list i zaczęła czytać, głowa Draco stykała się z policzkiem dziewczyny, był na prawdę ciekawy co jest w nim napisane oraz kim jest nadawca.
-To tylko świąteczne spotkanie Klubu Ślimaka - powiedziała obojętnie - 20 grudnia, z osobą towarzyszącą.
-Ale macie fajnie.. - westchnął Nott.
-Żałosne - zgrymasił się Draco i odsunął się od listu - zebranie klubu i ich żałosnych osób.
-Sam pewnie chciałbyś dostać taki list - uśmiechnął się Blaise - spokojnie, możesz czuć się zaproszony, prawda Narineczka? Nie mógłbyś przepuścić tak fantastycznego przyjęcia.
-Nie idę - mruknęła i zawinęła list w wstążkę.
-Dlaczego? Nie zostawiaj mnie samego...
-Nie idziesz z Nathaniel'em? - zapytała - więc nie będziesz sam.
-Z chęcią się z tobą zabiorę, jeżeli chcesz - powiedział miło.
-Ahhhh...nie o to chodzi... będzie tam pełno ludzi-
Narine przewróciła oczami i złapała za bułkę z koszyczka, wsadziła ją do gadających ust przyjaciela, nie chciało jej się teraz wysłuchiwać zażaleń.
-Bdldeen jedzen! - wymamrotał coś z bułka w zębach.
-Idę po książki i na runy, do zobaczenia za godzinę - wstała i pożegnała się ze swoim ukochanym krótkim pocałunkiem.
-Narineeeczkaaa - jęknął gdy Nathaniel pomógł mu z suchą bułką -Draco, musisz ją przekonać, będzie tam tyle żarcia, picia...na pewno będą dyniowe bułki!
-Jedyny napój który tam wypijesz to będzie kompot - przewrócił oczami.
-O, cześć Narine - Hermiona pomachała dziewczynie odkąd ją zobaczyła.
-Cześć - podeszła do Granger oraz Luny która zaczęła ją intensywnie oglądać.
-Wyglądasz dziś jasno, czy miałaś dobry sen Narine? Coś ci się przyśniło? - zagadała Luna mrugając kilka razy.
-Nie - odpowiedziała krótko.
-Mi się za to śniła wielka żaba, goniłam ją po zakazanym lesie, to był miły sen...
-Hej Luna! Pomożesz z zadaniem? - zawołał kolega z klasy i Luna chętnie podeszła, Narine poczuła ulgę.
-Idziesz na świąteczne spotkanie? - zapytała Hermiona.
-Nie idę.
-Ah...nie lubisz tłumów? - uśmiechnęła się lekko.
-Tłumów?
-No wiesz, słyszałam, że będzie pełno ważnych osobistości, byli goście klubu oraz nie uwierzysz...fatalne jędze - zachwyciła się dziewczyna - ah i kilka nauczycieli również.
-Nauczycieli? - spytała ciekawsko - więc...Dumbledore również się tam pojawi?
-Dumbledore? Oczywiście, sam Slughorn bardzo dobrze się z nim przyjaźni, mówił na ostatnim spotkaniu, ah...nie było cię...wiesz on jest trochę rozgada-
Narine nagle rozszerzyła oczy, nie słuchała już dalszych wyjaśnień swojego przyjaciela. Zrozumiała jedną rzecz i ten jeden argument mocno do niej przemówił, uśmiechnęła się podstępnie co zauważyła Hermiona i skończyła swój monolog.
-Powiedziałam coś śmiesznego? - zapytała głupio.
-Nie, jestem po prostu zachwycona - wyjaśniła - przyjadę na spotkanie świąteczne.
-Oh, to świetnie, chyba zaproszę Ron'a... - lekko się zarumieniła - może będzie chciał ze mną iść.
-Słucham? - Draco prawie się zadławił owsianką którą wcinał na kolację.
-O tak! Im nas wiecej tym lepiej! A Ty Nott idź zagadać do którejś z bliźniaczek, może się wepchniesz jako osoba towarzysząca- zasugerował Zabini.
-Narine, dlaczego chcesz tam tracić czas? -zapytał Draco, kto jak kto, ale Narine nigdy nie byłaby skłonna do takich przyjęć jeżeli nie miałaby z tego jakiekolwiek użytku.
-To może być nasza okazja - powiedziała tajemniczo.
-Draco nie marudź! - Blaise rzucił w niego łyżeczka od herbaty - jak ty z nim wytrzymujesz Narineczka? Z takim klejem - na sali słuchać było trzask sztuczcy lecących na podłogę, wszystkie głowy odwróciły się w stronę hałasu przy stole grufondoru - widzisz, nawet Granger się popłakała przez twoją marudnosc - zaśmiał się cicho.
-Nie chcesz odwiedzić biblioteki Blaise? - uśmiechnął się szyderczo blondyn.
-Em... - chłopak odwrócił głowę nerwowo - czy ja mówiłem marudny? Chodziło mi o nienudny...
Do spotkania bożonarodzeniowego wszystko było gotowe. Opracowany plan przez Narine wydawał się nie mieć żadnych luk. Plan był dziecinnie prosty. Gdy na mapie Dumbledore wyjdzie ze swojej komnaty para miała dostać się do jego gabinetu i podłożyć przygotowaną truciznę, a później dostać się na zaproszone spotkanie. Dziecinnie prosty plan, nic trudnego. Jednak tak myślała tylko jedna osoba.
Draco siedział na łóżku ubrany w czarny smoking ze splecionymi palcami, wpatrywał się w podłogę, przybity i niepewny.
Co jeżeli znowu coś się nie powiedzie? Co jeżeli ktokolwiek po raz kolejny im przeszkodzi? Niby wszystko było proste, a jednak czuł wielkie obawy przed kolejną porażką, a chciał już mieć to wszystko za sobą, bo jeżeli im się nie uda to zostaje ostateczne wyjście. Własnoręczne morderstwo, z jego własnych rąk.
Nie chciał tego, nie chciał być mordercą, być na językach tych wszystkich osób.
Westchnął ciężko i przejechał palcami po swoich jasnych włosach.
-Przestań Draco - powiedział do siebie zdenerwowany - ona będzie przy tobie, pokaż jej, że nie jesteś takim tchórzem, pokaż jej, że potrafisz...- dokończył i w gruncie rzeczy jakiś poczuł się lepiej.
CZYTASZ
Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOY
FanfictionNarine od dzieciństwa przeżywa koszmarne i nędzne życie z którego się uwolniła, na swojej drodze spotyka Draco. Uczucia których nie potrafi pojąć, czym one są? Czym są te uczucia skrywane głęboko w sercu którymi darzą siebie nawzajem? Miłość jest pi...