-Dlaczego to masz?! - warknął gorzko Draco, a Pansy uciekła przestraszonym wzrokiem na swoje ręce trzymające pudełko.
-Jak jeszcze dzieliłam pokój z Narine zabrałam jej pierścionek, często zostawiała go na szafce nocnej kiedy szła pod prysznic - powiedziała mizernie i otworzyła pudełko.
-Nari myślała, że go zgubiła...- Draco zaczął się przyglądać dwóm pierścionkom.
Jeden należał do Narine, czarne złoto które było przyozdobione uśmiechającą się chmurką. Drugi zaś należał do Dracona, był plastikowy, typowy pierścionek z automatu dla mugoli, miał odcień zieleni i widniało na nim zielone jabłko.
Były dość dziecinne, ponieważ zostałe one podarowane nawzajem jeszcze w latach szczenięcych.
-Twój zabrałam kiedy zostaliśmy prefektami, leżał właśnie w tym pudełku - powiedziała wręczając własność chłopakowi.
Chłopak odebrał wręcz wyrywając jej z rąk swoje pudełko, a Pansy zaczęła się lekko kulić.
-Wiec to ty - spojrzał na nią nagannie - jak można być taką podstępną suką, co Parkinson?
-Zrobiłam to z zazdrości, przecież wiesz, że ja...- zaczęła się rumienić, bardziej przypominając buraka - kochałam cię, nie ja wciąż cię kocham...
-Mam to w głębokim poważaniu.
-Ale już zrozumiałam! Że nic dalej nie osiągnę, od czasu kiedy...- zrobiło jej się strasznie wstyd na samą myśl jak Narine rzuciła na nią bez żadnych oporów zaklęcie niewybaczalne - No wiesz...dostałam tym zaklęciem...
-Skończyłaś? - zapytał mając już dość dziewczyny, był wściekły, ale jego wściekłość była bardzo niska, bo w końcu odzyskał pierścionek, a to go bardzo ucieszyło - zabieraj się, nie mam dziś dobrego humoru, chyba, że chcesz dostać następnym zaklęciem?
-N-n-niee... już idę, przepraszam, że je zabrałam...- powiedziała wychodząc w biegu z dormitorium.
Draco uśmiechnął się pod nosem wspominając sobie wręczenie pierścionków.
Był to ciepły maj, dzień wcześniej poprosił swoją matkę, aby wybrała się z nim po jakiś ładny drobiazg dla swojej nowo poznanej znajomej, chociaż od czasu ich pierwszego spotkania minęło dobre pop roku, mógł stwierdzić, że była dla niego na prawdę bliska.
Matka wiedziała o ich spotkaniach pod dziurawym kotłem, była do tego specyficznie nastawiona, ale nie mogła zakazać swojemu synowi kontaktów z rówieśnikami.
Chłopak gdy tylko wszedł do sklepu od razu podszedł do lady z kolczykami. Narine miała już kolczyki, które dostała od swojej wychowanki w sierocińcu, mało tego, dziewczyna miała jedno całe ucho w kolczykach, przekuwała je sobie sama jeszcze gdy mieszkała w domu publicznym.
Draco pomyślał wtedy o czym innym i wtedy obok kolczyków dostrzegł ten jedyny, piękny pierścionek. Matka chłopca zobaczyła jego uśmiech który, aż błyszczał. Poprosiła sprzedawcę o pokazanie pierścionka na którym widniała chmurka.
Nazajutrz spotkał się z Narine jak zawsze w tym samym miejscu o tej samej porze. Gdy tylko ojciec chłopca wszedł do dziurawego kotła poczekał kilka minut przed budynkiem, aż w końcu mógł zobaczyć swoją koleżankę.
Ogłosiła w tym samym momencie, że ma dla niego prezent. Był to właśnie plastikowy pierścionek. Chłopiec wtedy patrzył na niego spod byka, ale przyjął go z wielką radochą, ponieważ był to prezent właśnie od niej, dlatego był wyjątkowy.
Jako dzieci pierścionki nosili na kciuku, ale z biegiem czasu pierścionki musiały zostać przełożone na małe palce.
Draco zamknął pudełko i zmrużył oczy chowając je do kieszeni spodni. Podaruje jej jutro to co odzyskał, ale przypominając sobie, że jutro jest sobota prawie dostał skrętu kiszek.
CZYTASZ
Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOY
FanfictionNarine od dzieciństwa przeżywa koszmarne i nędzne życie z którego się uwolniła, na swojej drodze spotyka Draco. Uczucia których nie potrafi pojąć, czym one są? Czym są te uczucia skrywane głęboko w sercu którymi darzą siebie nawzajem? Miłość jest pi...