THIRTY | FRAUDEM

473 32 21
                                    

Uczniowie zabrali się do przygotowywania swoich stanowisk, nagroda za przygotowywanie najlepszego wywaru żywej śmierci była bardzo zachęcająca, najbardziej Draco chciał wygrac obiecany eliksir szczęścia, wtedy miałby pewne powodzenie na zabicie Dumbledore'a, a misja zakończyła by się szybko i sprawnie.

Draco zabrał wszystkie narzędzia do wytworzenia wywaru i udał się na sam koniec sali, aby mógł pracować w kompletnym skupieniu. Brunetka poszła w jego ślady, ale Draco od razu ją przegonił mówiąc, że będzie go dekoncentrować, nie komentując, poszła po prostu stołek przed chłopakiem. Draco każdego od siebie przegonił, tak, że koło dziewczyny zasiadł Blaise opowiadając jakieś żarty które usłyszał od Teodora.

Narine zaczęła się przyglądać otoczeniu przed swoją ławką. Natknęła się wzrokiem na Harrego który stał dosłownie przed nią w bocznej pozycji wpatrując się w notatki z podręcznika, nawet nie raczył słuchać swojego przyjaciela który zachwalał swój podręcznik który miał zadbaną okładkę oraz, że był sprawniejszy i szybszy, dlatego wygrał lepszy podręcznik z szafki profesora. Harry sztucznie się uśmiechnął do przyjaciela i poprawił swoje okulary. Zaczął się kulić i nerwowo zerkając jakby miał zostać na czymś przyłapany co było bardzo dziwne dla dziewczyny.

-Co jest na pieprzonego merlina z tą cwaną fasolą?! - wrzasnął Blaise zawieszając ręce przy podręczniku przyglądając się fasoli - leżeć mała! Waruj! - zagroził fasolce.

Każdy wokół miał problem z cięciem fasoli, wyślizgiwała się spod sztyleta. Każdy z wyjątkiem tajemniczego gryfona. Zamiast pociąć, zmiażdżył i wycisnął soki do kociołka. Narine wpatrywała się w niego z ciekawością, książka dokładnie mówi jak postępować, a on nie trzymał się tej instrukcji. Po wyciśnięciu fasoli zaczął ponownie nerwowo się rozglądać.

-Co ty robisz bułeczko?- zapytał Blaise patrząc na dziewczynę która zamiast ciąć fasole zaczęła ją miażdżyć.

-Miażdżę- wyjaśniła spokojnie.

-Że co? Instrukcja mówi co innego, odejdź ode mnie to zaraz wybuchnie, akysz - machnął do niej ręką i odsunął się na bezpieczną odległość.

-Poczekaj chwile! Ile kropel soku tu wlałeś? - zapytała ciekawsko Hermiona wręcz na całą sale.

-13 - mruknął cicho, ale na tyle, aby Narine usłyszała.

-Przecież w książce wyraźnie pisze, że 12 - poprawiła go złośliwie.

Narine odwróciła się do tylu, Draco nie najlepiej sobie radził z wywarem, był bardzo ciężki do wykonania, instrukcja jakby nie pasowała, jego nadzieje na wygranie eliksiru po woli przepadała. Zrozumiała, że bardzo mu zależało na tym wywarze, dlatego musiała czujnie ściągać prace Harrego który wydawało się, że zna precyzyjny przepis na wywar, tylko tak mogła mu teraz pomóc.






-No...to nie jest to, skąd się wziął u Pana kolor błękitu, panie Zabini?- pokręcił głową profesor oddalając się od Blaise'a.

Wszyscy byli ubrudzeni, niektórzy przypaleni, mokrzy i spoceni. Cała sala wyglądała jakby tornado weszło i wyszło zostawiajac po sobie liczne szkody.

Slughorn położył liść w kociołku Narine oczekując co się stanie. O mało co się nie zakrztusił gdy liść zaczął się rozpadać.

-Niebywałe! - zaklasnął w ręce szczęrząc się do Narine - pierwszy, doskonały wywar! - zwrócił się do klasy.

Draco rozszerzył oczy do granic możliwości. Cały był potargany oraz upaprany od nalewki z popiołu. Zaraz usłyszał jak Potter został pochwalony jako drugi. Wybiło go to z rytmu.






-Przyznaję, nie spodziewałem się, że ktoś uwarzy doskonały wywar, a tym bardziej dwójki uczniów - ogłosił ukazując buteleczkę w której pływała ciecz o kolorze złota.

Slughorn wygłosił dwóch zwycięzców na środek. Harry wraz z Narine wyłoniła się z tłumu z chytrym uśmiechem który dostrzegł Draco.

-Narine Dale oraz Harry Potter - spojrzał się na chłopca z uśmiechem - gratuluję - ukłonił się lekko - to na prawdę coś niespotykanego, wykazaliście się ogromnym talentem.

-Ma pan jedną buteleczkę - stwierdziła Narine.

-Proszę się nie martwić panno Dale - uśmiechnął się niezręcznie - mam w posiadaniu kolejną taką, stawcie się do mnie wieczorem do gabinetu po waszą nagrodę.

-Dobrze, profesorze - powiedział Harry ukradkiem wpatrując się w dziewczynę.





W drodze na obiad Draco trzymał się z tylu i był nieco zazdrosny, a także zły na samego siebie.

Blaise zagadywał cały czas Narine żartując sobie, że gdy wypije eliksir powybija każdego kto zmierzył kiedykolwiek Dracona wzrokiem, chociaż później przyznał, że zrobiłaby to bez tego płynnego szczęścia.
Przy wejściu na obiad zmył się i pobiegł za Nathanielem.

-Jak to zrobiłaś? - zapytał nagle siadając obok Narine - robiłaś według instrukcji? Nie rozumiem, przecież robiłem jak było napisane w tym durnym podręczniku, z jakiej racji mi nie wyszło, a tobie się udało?! - był wyraźnie wkurzony, kierowała nim ogromna zazdrość.

Narine przytknęła mu palec do ust, a Draco od razu się uspokoił.

-Ściągałam od Harrego - wyjaśniła jałowo.

-Ale nadal nie rozumiem...co w związku z tym? - odgarnął jej palec i ścisnął lekko.

-Na prawdę chciałeś wygrać ten eliksir prawda, Draco? - zapytała znając już odpowiedź.

-To chyba jasne, gdybym go miał...- przegryzł wargi i zmarszczył czoło - znowu mi się nie udało, ale oczywiście Potter...wybraniec...nie rozumiem co zrobiłem źle..

-Harry wraz z Ron'em weszli do klasy, z szafki Slughorn'a zabrali dwa podręczniki, jeden był nieużywany, a drugi zaś mocno uszkodzony-

-Co mnie to interesuje?- przerwał jej.

-Zaraz zainteresuję, jak dasz mi dokończyć - skarciła go wzrokiem.

Draco odwrócił wzrok, ale zaraz wrócił w oczy Narine słuchając tego co ma do powiedzenia.

-Harry w tym podręczniku który zabrał z szafki robił wiele rzeczy inaczej niż było w instrukcji, dlatego stwierdziłam, że w jego podręczniku widnieje prawidłowy przepis na wywar, nie myliłam się.

-Potter...- Draco ścisnął mocniej palec Narine i spojrzał się w kierunku stołu przy którym siedział Harry, świdrował jego plecy zabójczym wzrokiem.

-Dla ciebie postanowiłam, że powtórzę jego wyczyniania, udało się - złapała go za rękę którą ściskał jej palec.

-Zrobiłaś to...dla mnie? - spojrzał się na dziewczynę, a w sercu poczuł wielki spokój.

-A dla kogo? - uśmiechnęła się niewinnie - gdy wypijesz ten eliksir zakończysz zadanie z sukcesem, a wtedy..- muskała kciukiem zewnętrzną część dłoni chłopaka-Zyskujemy wolność, gdy zapłacimy pewną cenę - spojrzała na chłopaka poważnie.

-Nari...- złapał drugą ręką kosmyk jej włosów i przełożył za ucho.

Nie wiedział co powiedzieć, takie były jego plany, ale jednocześnie odczuwał strach o samym myśleniu o zabójstwie dyrektora, nawet jeśli byłby pod wpływem tego płynnego szczęścia. Jednak Narine zrobiła to dla niego.

Tak jak powiedziała brunetka, zyskał by wolność...nie byłby już zmuszany do niczego przez Voldemort'a, ale jego odczucia co do wypicia eliksiru były zmieszane.


Po obiedzie Draco postanowił udać się na siódme piętro, aby zobaczyć szafkę zniknięć. Musiał już powoli obmyślić plan jej naprawienia, chociaż wydawało mu się to bardzo proste, naprawa szafki przecież nie może być trudna, wystarczy odpowiednie zaklęcie.
Pożegnał się ze swoją drugą połówką namiętnym całusem. Ich małe palce były złączone, nie chciał od niej odchodzić, ale wiedział, że dziewczyna za wszelką cenę chce zdobyć zaufanie Hermiony. Także nie widziało mu się, aby tam z nim szła, chciał być samodzielny, w jej oczach by tylko stracił, rzucenie zaklęcia nie jest ciężką sprawą.

Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz