ELEVEN | FAMILIA CENAM

640 46 59
                                    

Narine wraz z Draco pożegnała się z przyjacielem na stacji King's Cross. Blaise machał odchodząc w przeciwną stronę do swojej matki która czekała na niego z jej nowym kochankiem, ósmym w tym roku.

-Idziemy - mruknął Draco zabierając od Narine kufer.

-Dasz radę? - spytała idąc powolnym krokiem tuż przy jego boku.

-Nie pierwszy raz tam będę, jak już mówiłem... Zdzierżę to-westchnął i spojrzał przed siebie widząc sylwetkę na którą z miłą chęcią rzuciłby od raz jakieś zaklęcie z którego by się nie pozbierał - Potter i jego przybrana rodzinka, co za widok - zaśmiał się kpiąco.

-Chyba nie chcą tu być - powiedziała patrząc na twarz kobiety i być może jej męża którzy patrzyli się na Harrego z wielkim grymasem.

-A kto by chciał odbierać takiego idiote? - syknął Draco.

Byli na tyle blisko, że mogli usłyszeć ich rozmowę która dotyczyła ojca chrzestnego Harrego. Chłopak mówił bardzo wyraźnie i szorstko w stronę swoich podopiecznych którzy słuchali go przerażeni.
Gdy przechodzili obok Draco ścisnął palce na bagażach, ledwo się powstrzymywał. Jednak nie mógł tu robić rabanu, musiał poczekać do następnego roku szkolnego, wtedy odpłaci mu się za to co zrobił jego Narine.

Harry zauważył dwójkę ślizgonów i zaczął mierzyć Draco bacznym wzrokiem, ale zatrzymał się na dziewczynie przypominając wcześniejsze zdarzenie, poczuł wielki żal do samego siebie.

-Narine - mruknął, a dwójka przyjaciół odwróciła się w stronę jego głosu.

-Czego ty chcesz, Potter? - warknął ostro Draco.

-Nie do ciebie mówię, Malfoy - odpowiedział wrednie - Narine, wszystko w porządku? - spytał patrząc się na jej szyję, gdzie jeszcze mała ryska była widoczna.

Draco mimo, że postanowił działać później nie mógł się już po hamować, zrobił krok w przód, ale czujna ręka Narine złapała go za rękę gdzie trzymał bagaż, musiała go zatrzymać, nie mógł robić tutaj afery, która i tak nie była potrzebna.

-Chodzi Ci o te zadrapanie? - spytała pokazując na swoją szyję.

-Tak, Narine... przepraszam jeszcze raz, nie chciałem w Ciebie trafić - powiedział, sam nie wiedział dlaczego się tak przed nią zachowuje, była przyjaciółką Malfoy'a, a jednak wydawała się wyjątkowa, kompletnie inna niż jej dom.

-Co ta dziewczyna ma na rękach? - szepnęła ciotka chłopaka do swojego męża który stał jak osłupiały patrząc się na dziewczynę.

-Nie wiem Petunio, lepiej się nie odzywaj, nie wiadomo co chodzi po głowie tym dziwacznym ludziom - wzdrygnął się i wytarł swoje spocone czoło chusteczka.

-Tak, ma Pan rację, lepiej się nie odzywać - odezwała się dość miło dziewczyna - kto wie co może się stać gdy jakiś czarodziej usłyszy wasze komentarze.

Małżeństwo spięło się myśląc, że nikt nie słyszał ich szeptów, a jednak dziewczyna wyraźnie je słyszała.

-Cóż Harry - spojrzała na niego pustym wzrokiem - było minęło - Draco spojrzał na nią wściekły, nie rozumiał jak można odpuszczać ludziom takiego pokoju jak Potter - Nic nawet nie poczułam - Harry spojrzał na jej twarz która wydawała się nie mieć żadnej emocji, tak jak wtedy, przerażało go to, a jednocześnie intrygowało - największy ból nosimy w sercu, w wewnątrz, nie na zewnątrz - powiedziała i się odwróciła ciągnąc Draco za sobą.

Harry złapał się za klatkę piersiową słuchając bicia swojego serca wspominając sobie ostatnie wydarzenia w departamencie tajemnic, czuł ból i smutek.

Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz