-Jest dla mnie wszystkim! - krzyknęła radośnie jakaś dziewczyna pod jedną z sal.
Narine się zatrzymała myśląc, że te słowa są takie same jakie posiada w swoim ociekającym krwią i bólu sercu.
-Zrobiłbym dla niego wszystko - ta sama dziewczyna wyglądała na rozmarzoną i szczęśliwą - chce być z nim już zawsze...jest taki wyjątkowy...
Dziewczyna ścisnęła swoją szatę. Te słowa idealnie opisywały jej myśli o Draconie.
-Wiesz co to znaczy prawda? - zachichotała jej koleżanka, a Narine spojrzała ciekawsko w jej twarz.
-Nawet tego nie mów...- dziewczyna wyglądała na zawstydzoną.
-Jesteś zakochana! - krzyknęła ochoczo, a koleżanka zamknęła jej usta i zabrała pod pachę idąc wgłąb korytarza.
Narine rozszerzyła swoje oczy z których poleciały ostatnie resztki łez, poczuła jak jej serce przestaje boleć.
-Narineczka!
Blaise podbiegł do dziewczyny, a gdy był już przy niej złapał ją za ramię chcąc odwrócić ją do siebie.
Zobaczył jej mokre policzki i zaczerwienione oczy.
Wcześniej pobiegł za Draco, ale ten na niego nakrzyczał wiec zrozumiał, że musi odnaleźć swoją przyjaciółkę, wtedy myślał, że Narine będzie go mniej potrzebować, przecież jest taka twarda, a jednak...mylił się.
Gdy chodziło o Dracona, Narine była krucha niczym szkło.
-Blaise, co czujesz gdy jesteś z Nathanielem? - zapytała chcąc dowiedzieć się więcej, więcej o tym stanie zakochania się.
- Nari, to nie jest teraz ważne...- nie rozumiał pytania, było dla niego teraz zbędne, ważniejszy był stan Narine.
-Powiedz mi, powiedz co czujesz gdy go widzisz, gdy jesteś z nim, jesteś zakochany prawda? - spytała przybliżając się do chłopka jakby chciała uzyskać odpowiedź natychmiastowo.
Blaise kiwnął lekko głową.
-Wiec co czuje zakochana osoba? Co ty czujesz?
Blaise chrząknął i chyba zrozumiał do czego zmierza Narine, a bardzo go to cieszyło.
-Czujesz wtedy szczęście, a zarazem nieopanowane podekscytowanie, czujesz motyle w brzuchu-
-Motyle w brzuchu?
-To coś...jakby to...w środku zaczyna wszystko wirować, serce mocniej bije i oddech się przyspiesza, a to tylko dlatego, że widzisz osobę za którą szalejesz, jak coś do ciebie mówi, patrzy na ciebie - Blaise zaczął wymieniać czując się strasznie błogo.
Narine złapała się za brzuch, rozumiała to uczucie doskonale...
-A to tylko mała namiastka zakochania. Jest o wiele więcej!
-Co dalej? - zapytała
-Hm...- chwile się zastanowił -przyjemny dreszcz, rozluźniający niby, ale powoduje że czujesz mimo wszystko przejemne spięcie swojego ciała. myślisz, że zaraz ugną Ci się nogi, bo to uczucie jest nowe, nie zaznane, dziwne... tracisz rozum.
No Nairneczka, jakby ci to...po prostu miłość jest dziwna,ale tez piękna - spojrzał na nią wymownie.Blaise przerwał widząc jak jego przyjaciółka intensywnie myśli, już coraz bliżej celu, celu w którym Narine zrozumie swoje uczucia, wiec postanowił zagrać trochę inaczej. Określić jej sytuacje, opowiedzieć czym jest miłość patrząc na to ze strony Narine.
-Chcesz byc z tą osobą na zawsze, myślisz o nim, chcesz jego dotyku, pragniesz byc z nim na dobre na złe, niezależnie od sytuacji zawsze go wspierasz, oddałabyś za niego wszystko, ponieważ ta osoba zajęła miejsce w twoim sercu - dokończył swoją myśl z radosną miną.
-Wiec to nazywają miłością...- odezwała się nagle Narine.
-Narineczka, czy ty...
-Kocham Draco - stwierdziła z małym uśmiechem - to właśnie tym uczuciem darze Draco...
Blaise się wyszczerzył i przytulił do siebie dziewczynę, w końcu po tylu latach jego przyjaciółka sięgnęła po rozum.
Był z siebie dumny, że pomógł jej trafić do swojego serca.-Blaise, nie płacz, to chyba nie jest złe.
Blaise przetarł łzy w jej szatę.
-Na merlina świetego, to jest cudowne, chyba zmienię profesje na doradcę miłosnego - był z siebie na prawdę dumny, ale ich piękną rozmowę przerwał odgłos bijącego dzwona.
Draco od razu wszedł do klasy popychając się przez uczniów. Siedział z Narine, ale czy on powinien z nią teraz siadać w jednej ławce? Musi go na prawdę nienawidzieć...
-Nott, siadam z tobą - powiedział Draco podchodząc do ławki swojego dobrego kolegi.
-Ze mną? - zadziwił się Teodor.
-Blaise usiądzie z Nari...Narine - poprawił się szybko i usiadł do ławki.
-Narine? - uśmiechnął się pod nosem siadając na swoje krzesło kładąc podręcznik - to dziwne, musieliście się niezłe pokłócić co jest bardzo dziwne, ale spoko nie wnikam.
-Tak wyszło..- powiedział strasznie cicho, odgryzł by się jakoś, ale nie miał humoru.
Do sali weszła dwójka wspomnianych przyjaciół. Narine od razu zobaczyła pustą ławkę, ale wiedziała, że tak będzie. Blaise popchnął dziewczynę do przodu mówiąc, że jest najlepszym kandydatem do ławki.
-Teodor, przeżyjesz nasze rozstanie? - zaśmiał się, a chłopak zaśmiał się pod nosem pokazując mu kciuka do góry.
Draco spojrzał na dziewczynę, usiadła do ławki, a koło niej Blaise.
Profesor Flitwick wszedł żwawo do klasy zamykając za sobą drzwi machając różdżką.
Draco jednak nie mógł się skupić, przez te dwie godziny wzdychał w plecy dziewczyny.
Draco po swoich skończonych lekcjach poszedł wraz z Blaise'em i Teodor'em do dormitorium gdzie tam musiał chociaż na chwile skupić się na swoim zadaniu.
Narine poszła na ostatnie zajęcia z run, gdzie pod klasą przywitała ją Hermiona oczekując na te same zajęcia.
-Cześć Narine!
-Cześć.
-To...to pójdziesz z nami do Hogsmade? - zapytała niewinnie.
-Pójdę - uśmiechnęła się sztucznie, miała swój plan, a ich niestety się nie powiedzie.
-Serio? No to super! Pójdziemy tam razem dobra? Harry i Ron będą na nas czekać - powiedziała radośnie.
-Dobrze.
-Słuchaj...chcesz ze mną usiąść? - zapytała ściskając swoje książki w dłoniach.
-Możemy - mruknęła obojętnie.
CZYTASZ
Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOY
FanficNarine od dzieciństwa przeżywa koszmarne i nędzne życie z którego się uwolniła, na swojej drodze spotyka Draco. Uczucia których nie potrafi pojąć, czym one są? Czym są te uczucia skrywane głęboko w sercu którymi darzą siebie nawzajem? Miłość jest pi...