TWELVE | MORTEM

580 48 64
                                    

Kobieta po przeciwnej stronie pożegnała się z mężczyzną w dość odważny sposób. Narine stała wtapiając swoje ślepia w matkę.

-Nari- Draco mruknął widząc dziwny stan przyjaciółki.

Chłopak patrzył się to na jej mamę to na dziewczynę. Deszcz moczył ich ciała nie wspominając o ubraniach które już były przesiąknięte wodą, lecz nikt nie zwracał teraz na to uwagi.
Kobieta po drugiej stronie pożegnała się z mężczyzną i skręciła obijając się o budynek w uliczkę w której co jakiś czas migały lampy.
Draco zauważył, ze to samo dzieje się po ich stronie. Lampy zaczęły mrugać w szaleńczym rytmie co sprawiało coraz bardziej dziwnie chłodną atmosferę.

Narine ruszyła do przodu, ale pod chłopak złapał ją w sprawnym tempie za rękę. Dziewczyna nawet na niego nie spojrzała, patrzyła tylko i wyłącznie przed siebie.

-Zabiję ją - oznajmiła bardzo spokojnym, aż wręcz przerażającym tonem.

-Co? - spytał mając nadzieje, ze się przesłyszał.

-Zabije ją - powtórzyła spoglądając mu w oczy.

Draco czuł niesamowity strach, te oczy go przytłaczały.

-Nie...nie możesz używać czarów - odparł ściskając jej rękę.

-Czy ktoś mówił o czarach? - spytała nonszalancko i sięgnęła po różdżkę.

Chłopak spojrzał się na koniec różdżki który był naostrzony, przełknął ślinę.
Draco stał osłupiały, a Narine korzystając z jego zachowania wyślizgnęła mu się i pobiegła przez pustą ulicę na przeciwny chodnik.

Blondyn pokręcił głową ruszył tuż za dziewczyną, chociaż czuł się obezwładniony nie mógł tak stać i nic nie robić.

Narine dobiegła do uliczki i patrzyła pustym wzrokiem jak jej matka potyka się o własne nogi klnąc coś pod nosem w niezrozumiały sposób.

Upadek człowieka.

Draco stanął tuż przy boku Narine wpatrując się w kobietę. To jego pierwszy raz gdy widzi jej rodzicielkę.

-Nie dziwie się, że cię zgwałcili skoro tak wygląda twoja podróż do burdelu - powiedziała dość głośno patrząc z obrzydzeniem w jej tył sylwetki - Matko.

Kobieta słysząc czyjeś głosy podparła się o kontener śmieci i spojrzała spod byka w ich stronę.

-Gówniarze zasrani - plunęła na ziemię.

-Nawet mnie nie poznajesz - uśmiechnęła się kpiąco brązowowłosa.

Kobieta pomału się odwróciła z ciężkim trudem.
Można teraz było zobaczyć jej twarz oraz brudne ubrania. Zmarszczki oraz sińce pod oczami oraz mocny i rozmazany makijaż zasłaniały kosmyki jej rozczochranych długich włosów. Lateksowa sukienka podarta na piersiach ukazywała sporą cześć jej panterkowego biustonosza.

Draco czuł okropny niesmak, nie rozumiał jak można zniżyć się do takiego stopnia. Była obrzydliwa w każdym calu, odstraszała go.
Taka kobieta urodziła tak wspaniałą córkę, której nie potrafiła wychować oraz okazać jej jakiekolwiek uczucia poza krzywdą i cierpieniem.
Bolało go to, wiedział o jej całym życiu, ale teraz gdy zobaczył na żywo jej matkę bolało go coraz bardziej. On przy niej wyglądał na bananowego chłopca, za to Nari wiedział czym jest prawdziwe cierpienie.

Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz