TWENTY NINE | PROPOSITUM

507 35 32
                                    

Ranek wydawał się być bardzo przyjemny, słońce za oknami hogwartu próbowało się dostać do środka poprzez swoje lśniące promienie słoneczne, niebo było nieskazitelnie gładkie, bez jednej chmurki co dla uczniów było dobrym znakiem, najbardziej cieszyło to tych którzy zaczynali dziś swoją naukę latania na miotle.

-Szukający! - zawołał nowy kapitan drużyny.

-Czego chcesz Urquhart? - skwasił się na samo słowo „szukający".

-Jak to co? Musimy w przerwie obiadowej omówić taktykę na pierwszy mecz, a także wyznaczyć terminy treningów, trzeba jak najszybciej zająć boisko przed innymi - przewrócił oczami podchodząc do chłopaka który chciał jak najszybciej udać się na śniadanie wraz ze swoją dziewczyną.

-Nie mam czasu - odpowiedział lekceważąco ściskając uścisk ich złączonych dłoni chcąc już ominąć swoich kolegów z drużyny.

-Hej, nie tak prędko co - Vaisey przeszkodził w opuszczeniu towarzystwa stając naprzeciw Draco - to dość ważne.

-Malfoy, nie interesuje mnie to, masz się po prostu stawić w przerwie obiadowej i tyle, słuchaj się kapitana - powiedział dumnie.

-Wcześniej nie należałeś do drużyny, a teraz zostałeś kapitanem? - prychnęła Narine patrząc na niego spod byka - co takiego zrobiłeś Urquhart? Kogo przekupiłeś i czym?

-Dale, milej do naszego kapitana - odparł Vaisey.

-Nawet dostałeś swojego prywatnego ochroniarza, twoja przepustka do drużyny musiała być sporo warta - zakpiła sobie.

-Co za dziewczyna..- kapitan zmarszczył czoło.

-Tak czy siak- odezwał się Draco - nie będzie mnie na waszym ustalaniu treningów i planów gry.

-Chcesz opuścić treningi?!

-Coś w tym stylu - powiedział i odepchnął Vaisey'a ramieniem, aby zszedł im z drogi.

Koledzy nawoływali jego imię, ale już nie raczył zareagować. Nawet jeśli chciał nadal grać, nie mógł sobie na to pozwolić, miał o wiele ważniejszą sprawę na głowie, a quidditch tylko by przeszkadzał w realizacji, niestety.

-Jesteś smutny - przerwała jego myśli dziewczyna.

-Co? nie...nie jestem.

-Chcesz być w drużynie, ale będzie ci to tylko zawadzało - powiedziała jakby czytała w jego myślach co go przeraziło - jedna gra chyba ci nie zaszkodzi.

-Muszę wymyślić jak naprawić szafkę, a nie uganiać się za zniczem.

-Nie będą mieli szukającego, nie ma żadnego rezerwowego, przez to nie będą mogli zagrać.

-No wiem.

W drodze do wielkiej sali był pochłonięty rozmyślaniem o swojej drużynie, niby nie obchodziło go to czy zagrają czy tez nie, ale jednak nie potrafił przyjąć do swoich myśli tego, ze jeżeli nie będzie szukającego, gra się nie odbędzie, a wtedy gryffindor będzie miał większe szansę na zgarnięcie pucharu czego nie mógł znieść.

Przegryzł wargę i spojrzał przed siebie, dostrzegł Harper'a który rozmawiał z jakąś ślizgonką przy ścianie, wpadł na pomysł, na pomysł który może ocalić drużynę, aby jednak zagrała.

-Dołączę do ciebie później- mruknął Draco stając przy wielkiej sali.

-Tak myślałam, że to zrobisz - uśmiechnęła się niewinnie patrząc na Harper'a - to będzie dobry szukający, oby się zgodził - dodała i rozdzieliła ich dłonie przechodząc do wielkiej sali.

Draco kilo razy zamrugał, nie wiedział czy Narine posiada jakiś dar czytania w myślach czy tez on jest jak otwarta księga z której można było wyczytać wszystko.





-Narine! - zawołała Hermiona biegnąc w jej stronę, nawet nie zdążyła nic zjeść, a raczej nie potrafiła nic przełknąć, czekała tylko na pojawienie się dziewczyny na śniadaniu.

Brunetka ścisnęła swoje palce na książkach, musiała zrealizować swój plan, zaprzyjaźnić się z Hermioną, wiedziała, że to raczej nie będzie łatwe.

-Dzień dobry, wyspana? - przywitała się przemiło Hermiona - wczoraj już odrobiłam wypracowanie, trochę za bardzo się rozpisałam - zaśmiała się.

-Też już zrobiłam.

-Na prawdę? Ile kartek? Ja 4, może to przesada, ale-

-5 - mruknęła przerywając jej.

Hermiona rozszerzyła oczy, mieszało się w niej zazdrość, a także intryga, nie pomyślałby, że ktoś mógłby ją przebić.

-Hermiono, idziemy? - koło brunetki znalazł się Ron który miał pełną buzie napchaną jedzeniem i Harry który wleciał wzrok w Narine jakby chciał ją zabić już wzrokiem.

-Ronald- skierowała się do przyjaciela - nie mów do moje z pełną buzią, trochę kultury.

-Nie ważne - przełknął swoje napchane jedzenie z trudem - musimy iść po książki, idziesz z nami czy zostajesz...- spojrzał na Narine nieżyczliwie - z tą wariatką...

-Ma na imię Narine, przeliterować? - oburzyła się dziewczyna.

-Czyli zostajesz, chodź Harry...- popchnął Harrego przed siebie przewracając oczami, kompletnie nie rozumiał swojej przyjaciółki, może była zaczarowana przez ślizgonkę, nie mógł inaczej tego wyjaśnić.

-Przepraszam cię, im się nie da przegadać - skitowała och zachowanie kręcąc głową.

-Nie zawsze uda nam się wpłynąć na inne osoby, jak widać  - uśmiechnęła się lekko do dziewczyny - ale są wyjątki.

-Czasami wydaje mi się, że pozjadali wszystkie rozumy, szczególnie Ron... -westchnęła - nie będę cię już zatrzymywać, nabierz sił przed zajęciami - dodała.

-Ta, do zobaczenia, Hermiono - pożegnała się oddalając do swojego stołu zostawiając Hermione  która stała w osłupieniu.

Mimo wszystko, z pewnością Hermiona wyróżniła się na tle swojej dwójki przyjaciół, była najbardziej z nich inteligenta.



Harper zgodził się na zastąpienie Dracona jako szukający, oczywiście nic za darmo, chłopak musiał zapłacić, jednak cena nie miała żadnego znaczenia. Drużyna została od razu poinformowana co wywołało zdziwienie, a jedocześnie ulgę, chociaż już zdążyli zatęsknić za blondynem, kto inny będzie próbował przewalić z miotły Potter'a jak nie Draco.





Ostatnia lekcja eliksirów, ciągnęła się nudząco, oraz była niezbyt ciekawa. Nie wspominając, jak swoją uwagę przykuł Potter wchodząc w trakcie omawiania eliksirów. Profesor był tak dobrym człowiekiem, że pomógł dwójce przyjaciół, aby skorzystali z podręczników które znajdują się gdzieś w szafce. Narine od razu spostrzegła, że książka Harrego jest poniszczona i wyróżniała się spośród wszystkich książek uczniów. Widać było zniesmaczenie chłopaka trzymajac stary podręcznik.

-Tak Panno Greger, najsilniejszy eliksir miłości, bardzo niebespieczny - Profesor otworzył pokrywkę kociołka, a ze środka wyłonił się kuszący zapach, oczywiście każdy odczuwał inny zapach, w zależności co go pociąga. 

Draco zmrużył oczy i dogłębnie wgapiał się w perłowy połysk w kociołku odczuwając od niego kuszący zapach... na pierwszym miejscu dobijała się woń świeżo upieczonych bułeczek dyniowych z sporą ilością cynamonu, zapach deszczu, a zarazem świeżego powietrza. Uśmiechnął się lekko pod nosem i spojrzał na stojącą obok niego Narine które oczy pochłaniały bladą twarz chłopaka. Narine wyczuwała zapach nuty cytrusów, zielonych jabłek oraz głęboki aromat piżma. 

Draco objął małym palcem paluszek dziewczyny zakrywając ich intymny, magiczny dotyk za swoją posturą. Opuszkami badali swoje złączone palce wdychając zapach z kociołka. 


Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz