Smierć jednego z uczniów odbiła się najbardziej na Granger, nie potrafiła się skupić na czymś innym niż na swoim przyjacielu który odszedł na jej oczach. Kiedy Slughorn kazał wyjść z sali nie umiała samodzielnie wstać i zostawić jego ciało, zimne i takie samotne.
-Za jakie grzechy...za jakie... - płakała na ramieniu Potter'a który pomagał jej wyjść z sali.
-Panno Dale, proszę wyjść...to nie miejsce do podziwiania... - powiedział Slughorn który nerwowo patrzył na trupa w jego sali.
-Ależ jest - mruknęła, a jej uśmiech zniknął kiedy Draco złapał ją za rękę i wyciągnął z sali jako ostatni.
Na korytarzu roiło się od uczniów, a zawiadomiony Dumbledore'a wraz z panią Pomfrey przez jednego ucznia przedarł się przez stado uczniów wchodząc do klasy, był strasznie nerwowy.
Draco ścisnął ze stresu mocniej dłoń dziewczyny którą cały czas trzymał. Nie mogąc zrozumieć sytuacji, a także zmazać z pamięci tego potwornego uśmiechu który już raz w życiu widział, dziś się on powtórzył.
On nie chciał tu być, to nie na jego nerwy, jego kości, aż drżały, a włosy stały dęba. Skorzystał z nieuwagi i pociągnął za sobą dziewczynę gdzieś w odludne miejsce.
Draco zaciągnął dziewczynę, aż na wieże astronomiczną, zerwał ich połączone dłonie gdy znaleźli się na samym szczycie oddalając się od dziewczyny.
-On umarł - powiedziała zadowolona.
Malfoy zaczął chodzić od lewej do prawej strony strasznie nerwowy i zagubiony.
-Widowiskowa smierć... - powiedziała dramatycznie.
Nagle się zatrzymał, a jego ciało zaczęło ponownie drżeć. Najbardziej przerażała go ta oaza spokoju u dziewczyny.
-Co ty odpierniczasz? - zapytał lodowato, ale nie miał odwagi, aby na nią jeszcze spojrzeć.
-Konał w potężnej agoni, widziałeś?
-Ja się pytam co ty mówisz? - spojrzał na nią marszcząc brwi, jej twarz była odpychająco straszna, nawet dla niego - skąd u ciebie takie zadowolenie? Ktoś umarł do cholery! - podszedł do niej i złapał ją za ramiona - a ty się po prostu uśmiechasz! - potrząsnął nią bezsilnie.
-Trucizna, moja trucizna zadziałała - powiedziała pusto.
-Trucizna?
-Ron źle się poczuł na przyjęciu po wypiciu mojego specjału, Dumbledore postanowił zabrać go do siebie, dał mu swoje antidotum w którym na jego nieszczęście znajdowała się trucizna - wytłumaczyła.
-Więc on to wypił? - Draco na prawdę już tracił grunt pod nogami, jakby wpadał do wielkiej, czarnej dziury z której już nie ma wyjścia.
-Nie obchodzi mnie jego smierć, raduje mnie działanie tej trucizny, wyszła perfekcyjnie - powiedziała dumnie.
-Zabiliśmy człowieka - Draco poczuł straszne mdłości - zabiłem człowieka... - powtórzył przerażony, a jego ręce opadły z ramienia dziewczyny.
-I? - zapytała obojętnie.
Draco stracił jakakolwiek siłę i padł przed stopami dziewczyny kurczowo łapiąc się za jej szatę.
-I? - powtórzył słowo dziewczyny - do ciebie nic nie dociera?! Zabiłaś człowieka! Nawet jeżeli był nim ten rudy przegryw..mimo wszystko nie masz żadnego żalu?
-Sam się zabił, a może Dumbledore? - zakpiła sobie.
-No tak - zaśmiał się słabo pod nosem - przecież ty już raz zabiłaś człowieka, własną matkę. Czy ty masz w ogóle jakiekolwiek uczucia? Emocje? Do jasnej cholery! - potargał jej szatą i leniwie puścił.
-Uspokój się, Draco - mruknęła i wystawiła do niego dłoń z zamiarem dotknięcia jego twarzy.
-Nie dotykaj mnie - odepchnął rękę dziewczyny spoglądając na nią - jak ja umrę też nic nie poczujesz? Też będziesz taka spokojna? A moze sama mnie zabijesz? Ty...jesteś zdolna do wszystkiego...
Dlaczego to powiedział? Wcale tak nie myślał? Bał się? Czuł wielki strach porażki? Ogarnęła go zguba?
-Wszystko się sypie, Dumbledore nigdy nie umrze, a ja stracę życie...więc co mi zostało? Nawet szafki nie potrafię naprawić. Zabij mnie, i tak zdechnę jak robak, który nie potrafił wykonać swojej misji, niczego nie jestem w stanie zrobić - zaczął krzyczeć, a jego oczy napełniły się łzami - widzisz? Nawet smierć tego idioty mnie przeraziła, jestem pierdolonym tchórzem...
Zanim wypowiedział kolejne słowo poczuł wielki huk na twarzy, na policzkach które doprowadziły do tego, aby Draco mógł zamilczeć, aby mógł spojrzeć na Narine która trzymała swoje dłonie na jego polikach.
-Wszystko co się dzieję...wydaje ci się niemożliwe, bo możliwe potrzebuje więcej czasu - powiedziała, a jej głos otulił Draco ciepłem.
Chłopak milczał wpatrując się w dziewczynę, jego ręce się trzęsły bezwładnie opuszczone na zimnej ziemii.
-Nie jestem w stanie cię ochronić - mruknął patrząc prosto w jej aksamitną czerń - poddaje się.
-Ty się boisz - szepnęła w jego twarz.
-Tak, boje się! Boję się widoku martwego ciała, przeraża mnie morderstwo! - wydarł się na dziewczynę - i tym się do cholery różnimy, po tobie wszystko spływa, jesteś ludzką znieczulicą - zgrzytał zębami.
Dziewczyna leniwie oderwała swoje dłonie od jego policzków.
-Ludzką znieczulicą? - zapytała jakby chciała, aby chłopak to potwierdził.
Draco zaczął się już gubić, gubić ze strachu, nie mógł zatrzymać swoich słów które wychodziły z przerażonego serca.
-Chcesz uciec, ponieważ ktoś umarł, ktoś kto życzyłby tego samego tobie? - zmarszczyła brwi - dlaczego boisz się śmierci nieważnych dla ciebie osób?
To było dobre pytanie.
-Więc dlaczego się jeszcze nie podałeś, Draco? - zapytała cicho, a chłopak martwo wpatrywał się w jej usta które do niego przemawiały - ponieważ chcesz żyć i chcesz ocalić życie bliskim ci osobom i wiesz - wystawiła do niego palec i wskazała na jego klatkę piersiową - myślę, że mimo to nie możesz nazwać się słabym.
-Nie wiesz co mówisz - jęknął bezsilnie wpatrując się w jej palec - dobrze wiesz, że nic się już nie uda, umrz-
Dziewczyna podniosła palec trzymany na jego klacie i zetknęła go z jego ruchomymi ustami wyciszając momentalnie Draco.
-Nigdy nie pozwolę cię tknąć choćby palcem - wyszeptała, a Draco wrócił wzrokiem w jej oczy - jestem tutaj i nie pozwolę, aby stało się coś złego - dokończyła kojącym głosem zdejmując palec z jeśli ust.
-Jesteśmy w kropce - wydusił z siebie.
-Zaufaj mi, po prostu mi zaufaj i postaraj sie myśleć teraz tylko o szafce.
-Ufam, ale-
-To wystarczy - szepnęła i powoli objęła go swoimi ramionami łaskocząc chłopaka w szyję swoim nosem.
Draco chwilę siedział tak zamroczony, on nie miał na nic siły, był zmęczony tym wszystkim, po raz kolejny chciał sie poddać, nawrzeszczał na swoją ukochaną.
Nie czuł się tak źle nigdy w swoim życiu jak dziś, jak teraz.
-Teraz jest ból, smutek, nie tłum go, bo zniszczysz również radość która czułeś - szepnęła mu do ucha lekko muskając jego płatek kciukiem odrywając się od niego, przejechała po jego policzku palcami uśmiechając się bardzo delikatnie.
Draco dał się ponieść swoim emocjom. Rozpłakał się niczym dziecko któremu odebrano ulubioną zabawkę. Czuł się bezsilny i żałosny. Objął dziewczynę i płakał w jej kolana ściskając swoje pieści.
-Właśnie tak, nie zamykaj się dla mnie - mruknęła głaszcząc chłopaka po włosach.
-Przepraszam - jęknął strasznie słabo w przerwie od płaczu - Przepraszam, Nari.
Draco niby znany przez wszystkich jako chłodny, zarozumiały i rozpieszczony przez rodziców chłopak pokazał jaki jest na prawdę, lecz jego prawdziwą twarz okazał tylko jedynej, wartościowej osobie.

CZYTASZ
Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOY
ФанфикNarine od dzieciństwa przeżywa koszmarne i nędzne życie z którego się uwolniła, na swojej drodze spotyka Draco. Uczucia których nie potrafi pojąć, czym one są? Czym są te uczucia skrywane głęboko w sercu którymi darzą siebie nawzajem? Miłość jest pi...