TWENTY SIX | COGNITIONEM

420 38 45
                                    

Narine wyszła i zaczęła powolnym krokiem przechadzać się po dość zatłoczonym Hogsmade. Otarła się palcami o ramię przypominając sobie wcześniejszy widziany wzrok Harrego który oglądał jej ręce w obrzydzeniu.

Nie lubiła tego wzroku, nie obchodziło ją zdanie innych, ale jednak rozumiała, że nie każdy będzie spoglądał na jej blizny z uśmiechem, zawsze widziała tą nutkę szoku i wstrętu.

Jedynymi osobami które nie patrzyły w ten sposób był Draco, Blaise, a także kilka innych osób. Wymienieni kilkoro osób nawet nie zwróciła na to uwagi przykładowo Blaise czy Teodor, a Draco uważał to za piękny dodatek na jej skórze.

Wzrok kusi, aby popatrzeć chociaż na kilka sekund, to zwykła ciekawość człowieka ale i tak na początku w ich spojrzeniu można wyczytać ten wstręt.

-Narine!

Brunetka odwróciła się niechętnie w biegnącej do niej Hermiony.

-Wybacz, że tak wyszło...

-Na prawdę chciałaś tylko towarzyskiego spotkania? - zapytała ciekawsko.

-Tak..- Hermiona spojrzała na jej ramię zawstydzona - nie chce być wścibska...

-I tak już jesteś.

Hermiona się głupio uśmiechnęła.

-Skąd masz te blizny? - zapytała, ale w jej oczach można było dostrzec troskę.

-Przeszłość - mruknęła krótko intensywnie spoglądając w oczy Hermiony - powinnam była je chyba zakrywać, zbyt bardzo przykuwają wzroki wścibskich osób.

Kiedyś je zakrywała bandażami, jednak Draco poprosił by tego więcej nie robiła co wiele dla niej znaczyło.

-Nie! - krzyknęła pospiesznie - dodają ci uroku...- powiedziała mrugając kilka razy - to znaczy...- zaczęła coś gadać niezrozumiałego pod nosem.

-Dziękuje, Hermiono - Narine uśmiechnęła się życzliwie.

To była druga osoba która ją skomplementowała, było to miłe uczucie.

-Posłuchaj, nie wiem jak to powiedzieć...Chcesz się ze mną spotykać? - Hermiona zrobiła się cała czerwona, wyglądem przypominając dorodnego pomidora.

-Spotykać? - nie zrozumiała.

-Wiesz, rozmawiać ze sobą, bliżej się poznać...

-Czemu ci tak na tym zależy? - spytała podirytowana, mogłaby przysiąc, że chodzi jej tylko o wyciągnięcie z niej informacji o Draconie.

Dziewczyna nie odpowiedziała, wyglądała na zmieszaną co jeszcze bardziej zdenerwowało Narine.

-Co ty próbujesz? - zapytała podchodząc bliżej do dziewczyny- chcesz się ze mną zakolegować, aby być bliżej informacji które chcecie poznać? - objęła jej szyję palcami wbijając w nią lekko paznokcie skąd zaczęły się wynurzać krople krwi.

-Nie! Narine nigdy w życiu nawet o tym nie pomyślała!

-Nie? To o co ci chodzi?

-Lubię z tobą przebywać - powiedziała twardo łapiąc Narine za rękę.

Ślizgonka odpuściła, bo wydawało jej się, że Hermiona nie kłamie. Widać to było w jej oczach, w oczach które były zdeterminowane i szczere.
Zniżyła swoje paznokcie przykładając opuszki palców by wytrzeć kropelki krwi. Hermiona się spięła.

-Malfoy musi być dla ciebie na prawdę ważny skoro tak reagujesz- uśmiechnęła się miło obniżając głowę - ma na prawdę wielkie szczęście.

-Idę do szkoły, idź do swoich przyjaciół, zapewne teraz wymyślają niestworzone historie co mogę ci zrobić - powiedziała i odwróciła się od dziewczyny.

-Pójdę z tobą, można powiedzieć, że będziemy mieć teraz ciche dni - uśmiechnęła się i podeszła do boku dziewczyny dotrzymując jej kroku.







Draco wstał z łóżka z ponurą miną. Postanowił działać. Nie mógł pozwolić, aby Narine się od niego oddaliła. Wziął pudełko na swojej szafce nocnej i włożył do kieszeni koszuli. Miał cichą nadzieję, że gdy Narine zobaczy dwie zguby zapomni o ich kłótni, która była ich pierwszą.

Zszedł ze schodów, już mógł słyszeć śpiewki wykonywane w duecie Blaise'a i Teodor'a. Wyglądali jakby prowadzili karaoke. Ognista whisky służyła im za mikrofon. Wielu ślizgonów ich dopingowało oraz klaskali w rytm ich sfałszowanych głosów.

Draco zaśmiał się pod nosem i przewrócił oczami wychodząc z tej jakże pijackiej imprezy pod przywództwem dwójki ślizgonów.

Dobrze wiedział gdzie iść. Nie musiał nikogo wypytywać o pobyt Narine.

-Malfoy! Dobrze, że cię widzę.

Draco spojrzał na chłopaka którego już wcześniej widział, teraz dopiero skojarzył fakty, to był ten chłopak, Nathaniel.

-Czego?

-Widzę, że macie tam trochę hałasu - zaśmiał się i zaczął się rozglądać za sylwetką chłopka - jest tam Blaise?

-Blaise? Ah, przyjaźń od żebra - uśmiechnął się kpiąco.

-Mniej więcej - uśmiechnął się nieśmiało - więc?

-Co masz w tej torbie? - pokazał ręką na dość dużą papierową torbę.

-To? Blaise poprosił mnie żeby moja mama zrobiła kilka dyniowych bułek, przesłała mi je dzisiaj rano, nie wiedziałem, że je lubi...

-O ahoj! Nathanielkuuuuu- Pijany Blaise oparł się o murową ścianę i wbił wzrok w Nathaniela.

-Nieźle się urządziłeś - zaśmiał się chłopak.

-Kilka kroków wstecz panie śpiewaku- mruknął Draco oddalając się trochę od przyjaciela, strasznie śmierdziało od niego alkoholem.

-Waaa! - podbiegł do Nathaniela łapiąc go za ręce - Ty serio to zrobiłeś?!

-N-No tak, musisz je lubić skoro tak się cieszysz.

-To nie dla mnie! To dla wybranki serca Draco! - wziął torbę i wcisnął ją w ręce Draco - Przyjmij ten podarunek dla swojej damy.

-Słucham? - Draco zawstydzony zmarszczył czoło.

-Ha! Widzisz mój drogi przyjacielu, tymi bułeczkami zdobędziesz jej serce! - klasnął w ręce.

-Więc po to te bułeczki - zaśmiał się Nathaniel.

-Główka pracuje! Podstępny rozum nigdy nie śpi - pokiwał sobie dumnie głową - No na co czekasz? Będziesz się gapił jak sroka w gnat czy posypiesz Narineczkę bułeczkami miłości? - podparł się o swojego chłopaka otulając go ramieniem.
Prawie by zapomniał, że ich związek to tajemnica gdyby nie cichy szept chłopaka o mało co by go nie przytulił.

-Tobie to już totalnie odbiło - powiedział wywracając oczami - ale niech ci będzie, panie podstępna bułko.

Blaise zarechotał i o mało co się nie przewalił wraz z Nathanielem, chyba dziś już starczy ognistej.




Draco wyszedł na błonia w towarzystwie dwóch niespodzianek. Już wyobrażał sobie jak Narine wcina bułeczki dyniowe, a na placu widnieje jej pierścionek.

Miłe myśli przerwał jednak jeden widok.

Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz