TWENTY ONE | SOLUCIONIS

447 40 30
                                    

-Zaprosił Longbottona!? - zaskoczony Draco rzucił bułeczką dyniową w chłopka.

-Ale bułki to ty szanuj - wgryzł się w miękką bułkę - skoro tam był to chyba go zaprosił - odparł obojętnie - logiczne.

-Oczywiście nie mogło zabraknąć Pottera, wybrańca - zadrwił blondyn.




Narine wpatrywała się w okno gdy Draco bawił się jej włosami zamyślony. Usłyszała ciche chrząknięcie, ale wydawało jej się jakby odgłos pochodził znad jej głowy co było strasznie dziwne. Nagle zrozumiała, znowu Harry bawił się w szpiega w swojej pelerynie niewidce.

Narine musnęła lekko Draco za kciuka który grzebał w jej brązowych włosach. Spojrzała na niego wymownie i wzrokiem powędrowała do góry jakby chciała pokazać,że tam jest Potter bez mówienia tego.

Draco zrozumiał. Ktoś jest u góry i tym kimś na pewno jest Harry Potter w swojej śmiesznej pelerynce.






-Wy nie idziecie? - Blaise poprawił sobie szatę i spojrzał na drzwi i na swoich przyajciół.

-Niedługo dołączymy, idź przodem - burknął Draco czując wzrastającą furię.

Gdy ostatni ślizgon wyszedł Draco złapał za jedną z rolet na oknach i wszystkie po kolei opadły na dół zasłaniając widoki.

-Petrificus Totalus!- ryknął ostro machając różdżką na górne miejsca bagażowe.

Harry spadł bezwładnie wraz ze swoją peleryną na podłogę pociągu. Był bardzo szczelnie przykryty, ale ślizgon osłonił jego całą sylwetkę i spojrzał na niego wściekle.

-Miałaś racje Nari, Potter postanowił zabawić się w szpiega - zadrwił sobie Draco.

Narine spojrzała to na wściekłego jak osa Draco który stał nad Gryfonem leżącym nieruchomo.

-Jeszcze ci się nie odpłaciłem - powiedział spieniony i kopnął leżącego chłopaka w nos który już zapewne był złamany- To za Nari - wysyczał - a to za mojego ojca, Potter - zrobił lekki zamach, Harry dostał drugi raz w te samo miejsce.

Nos Harrego oblał się krwią która skapywała na podłogę. Narine pokręciła głową.

-Oby coś do ciebie dotarło - schylił się do chłopaka - do zobaczenia Potter, a może i nie...pociąg niedługo odjeżdża, miłej podróży pieprzona błyskawico- uśmiechnął się jadowicie i zarzucił na niego własność Harrego, pelerynę.

Poprawił się i spojrzał jeszcze na leżącego jak kłoda chłopka, był z siebie dumny, w końcu mógł odpłacić się za zranienie jego przyjaciółki.

-Nari, idziemy - Draco podszedł do drzwi przedziału i oczekiwał, że dziewczyna zrobi to samo.

-Muszę ubrać koszulę - powiedziała - założyłam nie tą co trzeba.

-Będę czekał przy bramie - lekki rumieniec wtargnął się ja jego policzki wyobrażając sobie dziewczynę bez koszuli, ale wyszedł w pośpiechu,aby nie zauważyła jego zaróżowiałych polików.

Gdy Draco wyszedł Narine podeszła do nadal leżącego chłopaka i ściągnęła z niego pelerynę. Spojrzała na niego pustym wzrokiem wyciągając różdżkę z paska od spódniczki celując ją w czoło chłopaka.

-Mogłabym cię zabić - rzekła, a Harry poczuł na swoim bezbronnym ciele dreszcz i muskające palce Narine po jego bliźnie- ale byłoby za łatwo, zero zabawy, nie sądzisz?

Dla Harrego nie było to zabawne, a to co mówiła powodowało zgrozę.

-Harry, jesteś wkurwiająco wścibski, drażni mnie to - westchnęła - nie mam nic do ciebie, ale jeżeli jeszcze raz zbliżysz się do Draco to nie będę taka miła - przyłożyła bliżej różdżkę do jego nosa- episkey - wymówiła zaklęcie beznamiętnie.

Harry nie rozumiał, kompletnie zwariował od tego zaklęcia? Czy Narine na prawdę naprawiła mu jego nos grożąc mu przy tym?

-To zapłata za to, że chociaż na chwile pozbyłeś się ojca Dracona- powiedziała chowając swoją różdżkę - szczerze go nienawidzę, szkoda tylko, że nie posiedział tam zbyt długo.

Wstała i spojrzała się na drzwi przedziału.

-Śmierć musi być ukojeniem, nie sądzisz? - zapytała - wiec jeżeli zbliżysz się do Draco i nadal będziesz taki ciekawski czyjegoś życia to z chęcią pomogę ci posmakować tego ukojenia.

Spojrzała się ostatni raz na Harrego i rzuciła na niego byle jak jego pelerynę. W drzwiach wyminęła się z Nimfadorą Tonks która podleciala od razu do leżącego chłopka który miał odkrytą połowę ciała.






Ceremonia Przydziału była jak zawsze nudna oraz monotonna, frajdę mieli tylko sami pierwszoroczniaki oraz starsze rodzeństwo gdy jego młodszy brat lub siostra trafiało do tego samego domu.Po ceremonii Dyrektor wygłosił przemowę w której przedstawił nowego nauczyciela eliksirów.

-Snape będzie uczył obrony przed czarną magią- stwierdził Blaise - w końcu jego upragnione stanowisko stało się realne - wyśmiał profesora.

-Oh,idzie nasz bliznowaty - szepnął Draco z chytrym uśmieszkiem.

Narine spojrzała się na chłopaka który trzymał zakrwawioną chusteczką swój nos. Draco musiał być na prawdę z siebie dumny. Oczywiście nie obyło się bez spojrzeń w stronę ślizgona przez przyjaciół Harrego.





Na stołach pojawiły się przeróżne dania, a Dumbledore życzył udanej i smakowitej uczty.

-Gdzie groszek na merlina!? - oburzył się Goyle i zaczął przechadzać się między stołem.

-Jest marchewka...- jęknął Crabbe.

Zaczęła się wrzawa oraz dźwięk sztućców. Blaise ciagle wypytywał o obowiązki prefekta wiec Draco już czując jak jest bezsilny oraz, ze ufa swojemu przyjacielowi opowiedział o zadaniu, a także co stało się w dworze tego lata.

Blaise oszołomiony zakrztusił się łyżką marchewki. Nott który siedział trochę dalej od Blaise'a zaczął mu pomagać waląc go w plecy. Chłopak kaszlnął gdzieś w bok i wypluł kilka kawałków marchewki na krawat Pansy która od razu złapała się za usta wyraźnie obrzydzona śliną pomieszaną z resztkami jedzenia.

-Zaraz zwymiotuje - wymamarotała trzymając sie za usta, ale gdy spojrzała na swój krawat dostała odruchu wymiotnego i wybiegła z sali, za nią jej najbliższe przyjaciółki wołając jej imię.

Wielu uczniów zwróciło uwagę na nasz stół, niektórzy z rozbawieniem, niektórzy kręcili głowami.

-Stary, to było dobre - zaśmiał się Nott klepiąc chłopka po plecach.

-Cóż... - chrząknął siadając - gdyby to był ktoś inny to miałbym wyrzuty sumienia- uśmiechnął się i złapał za widelec - już nie masz nic do powiedzenia, prawda? - zerknął to na swój talerz to na Draco.

-Już wszystko - Draco pokręcił głową, ale Narine widziała ten złośliwy uśmiech, podobało mu się ta scena którą bedą komentować niektórzy uczniowie.

-Więc smacznego - zanurzył swój widelec w marchewce - muszę się najeść póki jeszcze ta szkoła istnieje.

Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz