FOURTEEN | INTERESTING PERSONA

521 42 33
                                    

-Proszę, proszę - uśmiechnęła się jadowicie Kobieta o gęstych, lśniących ciemnych włosach, długich rzęsach i szaleńczych ciemnych oczach.

-Bello, to jest Narine - Narcyza wskazała na dziewczynę która była najbliżej czarnowłosej kobiety.

-Więc to ta szlama- Kobieta żwawo wstała z kanapy podskakując wokół dziewczyny.

-Bello - syknęła blond włosa kobieta do siostry.

-Cyziu - zwróciła się do kobiety stając za plecami Narine - jak ci nie wstyd trzymać w domu szlamę?

-Przestań tak się do niej zwracać- warknął odważnie Draco podchodząc z boku chwytając Narine za rękę.

-Draco, nie przejmuj się - Narine lekko się uśmiechnęła w stronę przyjaciela.

-Oho, już rozumiem - zaśmiała się Bellatriks - dla własnego syna jesteś gotowa zrobić wszystko....nawet jeżeli oznacza to trzymacie pod własnym dachem szlame - wskazała różdżką na dziewczynę.Draco się spiął widząc jej zachowanie- Czarny Pan nie będzie zadowolony - uśmiechnęła się chytrze.

-A czyżby Voldemort nie jest półkrwi? - spytała obojętnie Narine.

Każdy obecny w salonie wzdrygnął się samo jego imię, Bellatriks zmarszczyła brwi i groźnie spojrzała się na dziewczynę.

-Jak śmiesz wymawiać jego imię?! - warknęli w jej stronę.

-Nie widzę w tym nic zakazanego, a tym bardziej strasznego- odparła wzruszając ramionami.

Bellatriks zamrugała kilka razy swoimi długimi rzęsami.

-Nari- Draco mruknął ostrzegawczo jakby chciał ją uciszyć.

-To zniewaga...zniewaga dla Czarnego Pana, czy ty wiesz kim jest nasz Pan dziewucho?! Jesteś świadoma jego potężnej siły!?

-Interesujące - mruknęła beznamiętnie.

Bellatriks trafił szlag, ścisnęła różdżkę i popędziła w stronę dziewczyny, jej szybkość sprawiła, że Draco który nie spodziewał się takiego obrotu spraw nie zdąży zareagować.

Kobieta nie rzuciła żadnego zaklęcia, a tylko przytknęła jej różdżkę wbijając je dość mocno w gardło.

-Powiedz mi - zaczęła wściekle - czemu się nie obroniłaś? Nie wyglądasz na taką która nie potrafiłaby zareagować w porę - podpytała świdrując ją wzrokiem, był pusty i nie wyrażał ani jednej nutki strachu co jeszcze bardziej ją denerwowało.

Draco wraz z matką odetchnęli z ulgą, jednak różdżka chłopaka już była w gotowości w razie wypadku.

-Uznałam to za niepotrzebne - odparła spokojnym tonem.

-Co jeśli bym rzuciła na ciebie zaklęcie niewybaczalne? - spytała z ciekawości, ale widząc jej oczy które były niczym głęboka otchłań poczuła się dziwnie i nerwowo.

-Zapewne bym umarła, prawda Bellatriks? - powiedziała cicho - więc dlaczego tego nie zrobiłaś? Co cię powstrzymało?

-Chciałam cię sprawdzić - uśmiechnęła się nieprzyjemnie- już wiem dlaczego z nią trzymasz Draco - spojrzała na chłopaka i parsknęła śmiechem zabierając różdżkę - Narine przyznaje, ze jesteś ciekawym człowiekiem nawet jak na szlame - zarechotała odwracając się od dwójki przyjaciół wracając na swoje wcześniejsze miejsce na kanapie.

-Nari, w porządku? - szepnął Draco do jej ucha - nie boli cię? - spojrzał na jej gardło gdzie chwile ręku znajdowała się różdżka.

-Draco, zawołam was na kolację - zawróciła się do nich Narcyza patrząc ukradkiem na swoją siostrę.



Przyjaciele weszli do pokoju chłopaka w którym panował już mrok.

-Nari, ty na prawdę czasem powinnaś się hamować - mruknął chłopak zamykając drzwi za sobą.

-Nic złego nie powiedziałam - usiadła na wielkim i wygodnym łóżku obserwując ruchy chłopaka.

-Wytrąciłaś ją z równowagi, o mało co nie doszło do masakry.

-Ale nie doszło - wyjaśniła spokojnie.

-Cholera Nari! - Draco już sam nie wiedział jak przemówić jej do rozumu.

-Obroniłbyś mnie - uśmiechnęła się lekko przez co Draco zrobił się lekko czerwony.

-No przecież - wydukał.

-Więc czemu się tak złościsz?

-Bo jesteś zbyt ryzykowna... czasem jest po prostu dobrze trzymać język za zębami - spojrzał na nią surowo.

-Tak jak ty? - postawiła pytanie przez które Draco zamrugał kilkakrotnie.

-Co masz na myśli? - podpytał.

-Mam siedzieć cicho tak jak ty gdy twój ojciec się do ciebie odzywa? Wtedy mam po prostu grzecznie kiwać głową?

Gdyby to nie była Narine to Draco na pewno odgryzł się w jakiś sposób. Wiedział, że to co powiedziała to najprawdziwsza prawda.

-Przepraszam, po prostu chciałam określić jaka różnica jest pomiędzy nami, ja nie będę siedziała cicho jeżeli coś mi się nie podoba - Narine poczuła, ze uraziła chłopaka.

-Wiem.

Draco nie był zły na dziewczynę, a sam na siebie słysząc prawdę o samym sobie której nie potrafił zmienić.

-Mam złe przeczucia - wypaliła nagle dziewczyna patrząc się w okno z  którego biło światło księżyca.

-Co?

-Że coś zmieni nasze dotychczasowe życie.

Może to nie były jej przeczucia, a domysły. Skoro Bellatriks znajduje się w domu, a Voldemort grasuje gdzieś na wolności tak jak inni śmierciożercy którzy wydostali się na wolność.

-Co ty teraz mówisz? - Draco się lekko przestraszył na jej słowa.

-Łącze fakty, teraz tylko pozostaje nam czekać do pojawienia sie Voldemorta.

-Przestań Nari...- Draco usiadł obok dziewczyny łapiąc ją za rękę - nie myśl o tym a tym bardziej nie gadaj...będzie dobrze, nas to nie dotyczy.

-Tylko Harrego? - spojrzała na niego jakby chciała wyszukać odpowiedzi na swoje pytanie.

-To on jest tym który przeżył, to tylko jego chce zabić, dorwie go i tyle - wytłumaczył jej na spokojnie.

Narine patrząc na jego oczy które chciały ją przekonać do prawdy jego słów postanowiła już nie drążyć tego tematu.

-Draco! - z dołu zawołała matka chłopaka.

-Chodźmy.

Uratuj mnie ku wolności |DRACO MALFOYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz