Rozdział 7. Wymuszona współpraca

627 34 0
                                    

Zegar wybijał 15.00, gdy Scott i Stiles weszli do sali biologicznej, obaj obrażeni. Nie dosyć, że nie mieli najmniejszej ochoty siedzieć na szlabanie, to wysłuchali jeszcze paskudnej przemowy trenera na temat braku odpowiedzialności, zwłaszcza ze strony kapitana drużyny i o tym jak ich lekkomyślność może zaważyć na losach USA, a może nawet całego świata, jeżeli kosmici tym razem postanowią uderzyć w Paryż... Finnstock z rozpędu prawie wlepił im kolejny szlaban.

Elizabeth siedziała przy biurku pochylona nad tymi samymi sprawdzianami, których nie udało jej się sprawdzić w czasie okienka. Teraz, kiedy ogarniała ją wściekłość, a nie rozkojarzenie, szło jej znacznie lepiej. Mocno przyciskając długopis do kartki, sprawdzała jedno zadanie za drugim, nie dając po sobie znać, że jest świadoma wejścia dwóch uczniów do sali. Dopiero, gdy skończyła oceniać jeden ze sprawdzianów, uniosła głowę.

- Szkoda, że muszę Wam dać szlaban, aby z Wami porozmawiać. Byłoby o wiele łatwiej, gdybyście przestali mnie unikać. Byłoby o wiele łatwiej, gdybym nie dowiadywała się przez przypadek o śmierci Carrie i gdybyście powiedzieli mi co WIECIE! - ostatnie słowo wykrzyczała. Chociaż obiecała sobie, że będzie nad sobą panować i nie da się ponieść emocjom, to czym dalej mówiła tym większą czuła frustrację. - Gdybym coś wiedziała, może mogłabym jej pomóc... - dodała o wiele ciszej i smutniej - nie musicie ze wszystkim radzić sobie sami, wiem, że macie różne inne problemy... - zaalarmowani ostatnim stwierdzeniem przyjaciele spojrzeli na nią z lekkim przestrachem. - Liam. - dodała wyjaśniająco. - Więc bardzo Was proszę ułatwijmy sobie wzajemnie życie, a może uda nam się uchronić kolejną osobę przed śmiercią. Bo będzie kolejna, prawda? - zapytała poważnie.

- Ta, nie damy się nabrać na taką gadkę pełną troski, nie będziemy współpracować z naszym głównym podejrzanym. - wypalił Stiles, nim Scott zdążył cokolwiek powiedzieć. Nauczycielka spojrzała na niego szybko mrugając, niedowierzając w to co słyszy.

- Słucham? - wydusiła z siebie wreszcie. Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego Ci dwaj nastolatkowie oskarżają ją o mordowanie niewinnych istot nadnaturalnych. Był to dla niej tak absurdalny pomysł, że zupełnie nie mieścił jej się w głowie. Scott westchnął, czując, że musi przejąć stery rozmowy.

- Rozszyfrowaliśmy część notatek Lydii. - wyjaśnił - to lista nazwisk osób nadprzyrodzonych, wraz z ceną za głowę...

- I w jaki sposób ja jestem za to odpowiedzialna? - Liz próbowała być spokojna, ale skręcało ją, że w ogóle ktokolwiek mógł tak pomyśleć... Prawym kciukiem dotknęła wnętrza lewej dłoni i próbowała się uspokoić, biorąc kilka głębokich oddechów.

- Hmm, zastanówmy się... - zaczął Stiles ironizując - Scott, ile znasz osób, które potrafią wyczuć istotę supernaturalną? - dramatycznie zawiesił głos - Bo mi przychodzi tylko jedna do głowy. - spojrzał oskarżająco na nauczycielkę. Kobieta nie wytrzymała i roześmiała się.

- Naprawdę TO jest Wasz argument? Abstrahując od tego, że mieszkam tu od dwóch miesięcy, jak sobie wyobrażacie, że stworzyłam tę listę? Chodząc po mieście jak jakiś polityk, zbierając imiona i nazwiska i ściskając ręce? - wcale nie było jej do śmiechu, ale była to pewnego rodzaju reakcja obronna.

- Nic o Pani nie wiemy! Może ta zdolność działa również na dalszy zasięg? - próbował udowodnić swoje racje Stiles - Może da się ją rozciągnąć jak bańkę?

- W Beacon Hills? Naprawdę? Słyszeliście kiedyś o szukaniu igły w stogu siana? To miejsce jest tak napakowane wszelkimi nadnaturalnymi, splątanymi ze sobą, energiami, że oddzielenie jednej jest praktycznie niemożliwe! - "I dlatego tak łatwo się tu ukryć." - dokończyła w myślach.

- Nawet jeżeli to prawda, to jeszcze nic nie znaczy, równie dobrze mogła to Pani przygotować inaczej, zaplanować, współpracować z kimś innym. - kontynuował oskarżenia Stiles, ignorując Scotta, który mimiką twarzy wyraźnie próbował mu pokazać, że ma trochę odpuścić. Liz nie wierzyła własnym uszom.

Friend of the PackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz