Rozdział 26. Informacja to potęga

576 34 3
                                    

- Piętro 29. - oznajmił lekko mechaniczny, kobiecy głos i drzwi windy rozsunęły się bezgłośnie, a oczom mężczyzny ukazała się ogromna otwarta przestrzeń.

Po ostatnim spotkaniu ze sławnym, a może właśnie niesławnym, Lordem, Chris Argent wyobrażał sobie wiele potencjalnych miejsc przekazania informacji: opuszczone budynki, ponure podziemia i ścieki, cmentarze oraz nieciekawe zaułki. W większości, obrazom w jego głowie towarzyszyły krwawe szczątki. Lecz czegoś takiego, nie spodziewał się nawet w największych fantazjach.

Stał w biurze, pośród krzątających się pracowników A.T.B. Corp., zajmujących się normalną, codzienną pracą. W pomieszczeniu panował gwar dzwoniących telefonów, przychodzących powiadomień, szumiących drukarek, obcasów stukających w pośpiechu i nerwowych rozmów. Schludni, ubrani ściśle według dresscodu ludzie, sprawiali wrażenie przejętych, jakby od wykonania ich zadań, zależały losy świata. Być może sprzedaż ubezpieczeń, funkcjonowanie sieci, aplikacji randkowej czy czym się tam zajmowali, taką właśnie wagę miało. Chrisowi niewiele mówiły ani nazwa ani logo firmy, ale niewiele też go to interesowało. Nie miał również zielonego pojęcia, i nie był nawet przekonany, czy chce wiedzieć, jak w to wszystko wpisywał się król podziemia...

Pewnym krokiem ruszył za asystentem menedżera. Mijał identyczne biurka, noszące tylko nieznaczne ślady personalizacji, jakby polityka korporacji nakazywała oddzielać życie prywatne od służbowego. Gdzieniegdzie dało się dostrzec pojedyncze zdjęcia, małą roślinkę, kiwającą się figurkę, śmieszny kubek, czy dodatkową poduszkę mającą ulżyć w trakcie całodziennego siedzenia. Niewysoki, lekko przygarbiony mężczyzna prowadził go przez sam środek tego zamieszania. Zewsząd dochodziły go urywki rozmów.

- ...muszę mieć te dokumenty na teraz! Rozumiesz? Inaczej prezes...

- Nie cierpię tej drukarki! Zacięła się trzy razy! W trakcie drukowania dwóch stron!!! Czy my naprawdę nie możemy mieć lepszego sprzętu???

- ... tak... tak, lot do Chicago... biznesowa...

- No i wtedy mówię mu, że nie ma takiej opcji i albo bierze na tych doskonałych warunkach, albo może zawijać interes, bo nikt...

- Wiesz, że na trzydziestym szóstym mają nowy ekspres do kawy!? Ach... kiedyś też będę tam pracować, tyle brakuje mi do awansu!

- Potrzebuję zestawienie sprzedaży z ostatniego miesiąca! ASAP!

Wreszcie asystent wprowadził go do małego, przeszklonego biura w rogu. W środku panował trudny do opisania rozgardiasz. Wszędzie leżały stosy dokumentów, na ziemi stały różnej wielkości kartony, a na białej tablicy przyczepiono, w porządku logicznym tylko dla autora, mnóstwo małych karteczek z odręcznymi notatkami. Argenta poinstruowano, że ma chwilę poczekać i pozostawiono go samemu sobie.

Uważnie studiował szczegóły otoczenia, szukał najmniejszych detali, które zdradzałyby sens tego wszystkiego, co się działo. Próbował znaleźć haczyk. Im dłużej myślał, tym dziwniejsze wydawały mu się okoliczności umówionego spotkania. Nie potrafił jednak dodać dwa do dwóch i zrozumieć, dlaczego akurat w takich okolicznościach, miał otrzymać pozyskane informacje. Wśród chaotycznie ustawionych na jednej z półek doniczek z przymierającymi kwiatami, puszek herbat i opakowań ciasteczek, mignęło mu coś, co zwróciło jego uwagę. Nie miał jednak czasu przyjrzeć się interesującemu przedmiotowi, gdyż w tej właśnie chwili uchyliły się drzwi i do pomieszczenia wślizgnął się wysoki jegomość. Ramiona miał pochylone, jakby starał się wydawać niższy niż był w rzeczywistości, a jego twarz zdradzała znudzenie i zmęczenie codzienną, szarą rzeczywistością. Przez głowę łowcy przeszła myśl, że to jakaś pomyłka.

- Przepraszam za spóźnienie. Mamy teraz takie zamieszanie... Zbliża się koniec roku, więc wiele rzeczy trzeba porozliczać. Nie wiadomo w co ręce włożyć. - Mężczyzna odłożył tablet wyświetlający jakieś słupki i wykresy, i usiadł w fotelu naprzeciwko Argenta. - Ale nie o tym biznesie przyszedłeś rozmawiać. Matthew Kelly. - przedstawił się - Szef zlecił mi przekazanie informacji, które dla Ciebie zdobył. - Powiedział i dodał półgębkiem, tylko częściowo do siebie. - Właściwie to jego ludzie zdobyli.

Friend of the PackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz