Nie mówiąc nikomu nic wyszedłem z dormu zamykając a raczej trzaskając z popłochu za sobą drzwiami.
Miałem już biec do samochodu, gdyby nie biała koperta, która leżała na wycieraczce. Podniosłem ją i odwróciłem poznając charakterystyczne pismo Belli. Zauważając że zaczyna padać pobiegłem do samochodu i dopiero otworzyłem kopertę wyjmując z niej białą kartkę złożoną na pół. Rozwinąłem ją i widząc starannie napisany list zacząłem go czytać. Bella wszystko zawsze robiła starannie.Z każdym kolejnym słowem czułem co raz większość złość na siebie. Czytałem zapominając o czym kolwiek innym. Wczystko co czuła było tu i ona to napisała.
Pod koniec listu na kartkę zaczęły spływać moje rzadko widoczne łzy. Nie wiedziałem nawet kiedy.Po przeczytaniu go uniosłem wzrok nad niego widząc jak zaczęło lać. Rzuciłem list obok na fotel i odpaliłem auto. Bez zastanowienia ruszyłem w stronę lotniska. Podczas drogi modliłem się abym zdążył. Przeklinałem siebie z przeszłości. Jak żałośnie się zachowywałem. Nie chcę o tym myśleć. Teraz chcę wszystko naprawić i zmienić. Zmienić życie Belli na o wiele lepsze.
Deszcz powodował też wypadki a co sie z tym wiąże? Korki na pół miasta. Zaciskałem palce na kierownicy starając sie uspokoić. W tym przypadku nie sprawdzi się przysłowie ,,jeśli kocha to poczeka" raczej kocha, ale ucieka.
Słaby żart.Pov. Bella
Dzisiaj lotnisko było pełne ludzi. Ludzie wracający z wakacji czy ci którzy przylecieli aby je tutaj spędzić.
Seoul był i jest dla mnie przeklętym miejscem.
Cieszyłam się w sumie że za kilkanaście minut już stąd wylecę.
Zmierzając w kierunku odprawy czułam dziwne uczucie. Miałam co raz większe obawy czy napewno robię dobrze. Starałam się odganiać od siebie te myśli. To serce mówiło ,,zostań" a rozum ,,wyjedź będzie ci lepiej".
Poklepałam się po policzku i kroczyłam dalej przed siebie. Zawrócić czy nie? Męczyło mnie cały czas.
Byłam tak zamyślona że dopiero ocknęłam się jak ktoś na mnie wpadł. Zerknęłam w dół widząc małego chłopca, który przeprosił mnie i podleciał do dwójki rodziców.Ruszyłam dalej i będąc już kilka metrów od miejsca, w którym na dobre pożegnam się z Koreą usłyszałam niewyraźnie moje imię. Przystanęłam i zmarszczyłam brwi myśląc że pewnie przesłyszało mi się, ale zaraz znowu je usłyszałam.
Odwróciłam się i zaczęłam rozglądać a ludzi było mnóstwo.Napewno mi się przesłyszało
Miałam już się odwrócić, gdybym zauważyła czegoś a raczej kogoś. Parę osób sie przesunęło aby pewnie dojść do odprawy albo wyjścia z lotniska. Wtedy zobaczyłam jego. Stał prawie na środku lotniska ledwie łapiąc powietrze. Zdenerwowana podeszłam do niego.
- czy ty jesteś normalny?! Przecież fanki ci... - przerwałam widząc że prostuje się i patrzy na mnie szeroko uśmiechnięty z zaszklonymi oczami - dobrze się czujesz? - zapytałam nie rozumiejąc jego zachowania
- znakomicie - powiedział dalej się szczerząc a potem zbliżył się do mnie i łapiąc w swoje dłonie moje policzki wpił się w moje wargi
Był delikatny ale i namiętny. Tak bardzo tego pragnęłam, ale odsunęłam się od niego spotykając jego zdziwiony wzrok.
- Taehyung ty zrozumiałeś wszystko co wtedy powiedziałam? Nie możesz dać mi spokoju i nie mieszać w głowie? - zapytałam odsuwając się od niego o krok
- Bella - powiedział delikatnie nawet swoim niskim głosem - nie pozwolę ci wyjechać a mieszać będe ci nadal. Doskonale zrozumiałem co powiedziałaś i teraz dziękuje że to zrobiłaś...nadal pewnie nie zrozumiałbym czego naprawdę czuję i jak bardzo jesteś dla mnie ważna - przybliżył się opierając swoje czoło o moje i łapiąc za moją ręke - to serce od samego początku biło tylko dla ciebie - przełóżył moją ręke do miejsca gdzie jest jego serce - i teraz już tak zostanie...nie pozbędziesz się mnie niezdaro - zaśmiał się i starł kciukiem łzę z mojego policzka - przepraszam za to jakim dupkiem byłem i za to że chciałem cię obronić przed wszystkim co było złem a sam wyrządzałem ci krzywdę - powiedział ze skruchą przymykając oczy
- to prawda cierpiałam przez ciebie... Ale niektóre momenty były tego watre, teraz zapomnijmy już o tym - uniosłam zwrok spotykając jego piękne ciemne tęczówki, które świeciły sie od łez - dobrze? - zapytałam zbliżając swoje usta do jego
- dobrze - szepnął, gdy nasze usta dzieliło tylko kilka milimetrów
Objęłam go za szyję i przyciągnęłam bliżej siebie szepcąc - kocham cię
- ja ciebie bardziej - powiedział między pocałunkami - od teraz wszystko się zmieni...obiecuję - wyszeptał w moje usta obejmując mocniej
***
- wiesz co ja nadal tego nie rozumiem - powiedział zamyślony Kim patrząc w rozgwieżdżone niebo
- czego? - zapytałam opierając się o jego klatkę piersiową
- tego jak bardzo jesteś głupia i nienormalna - westchnął rozbawionym głosem
- słucham?! Że nib... - przerwał moją wypowiedź kładąc palec na moje wargi
- bo zakochałaś się w takim kretynie jak ja - spojrzał w moje oczy z tą piekną iskierką
- jeśli tak to prawda...jestem - uśmiechnęłam się i spojrzałam na rozgwieżdżone niebo nad nami do czasu, gdy nie poczułam jego miękkich warg na tych moich
Ich przyjaźń trwała przez tyle czasu i nadal trwa, ale na wyższym poziomie. Mała niezdara, która nie lubiła z nikim rozmawiać, wolała siedzieć sama w swoim świecie i przyjaciel brata, który jak tylko ją poznał obiecał bronić ją przed wszelkim złem.
Trzej muszkieterowie z dziecinśtwa zawsze będą trzymać się razem. Zawsze będą chronić siebie nawzajem.
Pomimo w przyszłości może rodzin bedą razem i będą wspominać dawne czasy. Lepsze i gorsze chwile w ich życiu.
Po wielu cierpieniach i burzach wkońcu nadeszła euforia i słońce.---Koniec---
★♡★
No cóż no i mamy koniec☁
Nie będe się rozpisywała bo do tego będzie inny rozdział + miałam zamiar napisać osobny, w którym napisałabym list od Belli dla Taehyunga. Jak myślicie to dobry pomysł i chcecie taki?
CZYTASZ
𝓕𝓲𝓻𝓼𝓽 𝓛𝓸𝓿𝓮 || 𝓚𝓲𝓶 𝓣𝓪𝓮𝓱𝔂𝓾𝓷𝓰 ✓
FanfictionBella, JeongGuk i Taehyung odkąd znali się byli bardzo związani. Mówili że są trójką muszkieterów, która wspiera i broni siebie nawzajem. Siostra JeongGuka zawsze czuła do Taehyunga wyjątkową więź...z czasem zrozumiała że zakochała się w przyjacielu...