12

69 7 0
                                        

Od ostatniej sytułacji minął tydzień, a ja w ogóle nie rozmawiałam z Federico. Paulo do mnie codziennie pisze i przeprasza. Wybaczyłam mu, ale on nadal to robi.

-Roska!-krzyknął Dybala.

-Weź się ogarni!

-Pogadaj z Federico.

Czemu on o to prosi!? Zależy mu na tym w ogóle?

-Na razie nie Paulo. Czego ty chcesz?

-Trening moja droga.

Cholera zapomniałam. Pobiegłam do góry po torbę i pojechaliśmy na trening. Oczywiście przed stadionem stał Federico. Jednak muszę z nim pogadać,ale nie chcę

-Ja was zostawię.. -szepnął Dybala.

Podeszłam bliżej chłopaka w ciszy,a o także się nie odzywał.

-To było pod wpływem emocji. Przepraszam jak Ci to przeszkadza.

Nie rozumiałam o co mu chodzi!
,, Przepraszam jak Ci to przeszkadza'' co ma mi przeszkadzać? To, że mnie kocha?

Nie no przecież ja cię też kocham.

-Co ty gadasz? Ja też coś czuję!

Debilko powiedziałaś to!

-Co?!

-Nie ważne-powiedziałam i pobiegłam do szatni.

Nie miałam ochoty z nim ciągnąć tej rozmowy. Jego wyznanie zmieniło nasze relacje na długi czas.
   Trening minął szybko i nawet nie wiem kiedy siedziałam już w domu. Zadzwonił do mnie Jorghino i rozmawiamy tak od jakiejś godziny.

-Słyszałem o Federico-oznajmił.

-Nawet nie wspominaj. Ja cholera nie wiem co czuje...

-Kochasz?

-Go, Paulo i Crisa.

Mój kuzyn tylko się uśmiechnął z czego on się tak cieszy.

-Powiedz to głośno i wyraźnie.

-Ja kocham Crisa, Federico i Paulo!

-Co?!-usłyszałam krzyk Dybali.

Nie żyje!

No i się zaczyna! Zabije Jorghino .

-Hej Paulo-powiedziałam z uśmiechem.

-Rosa kochanie. Wytłumaczysz?

-Co?

-To kogo kochasz.

I zapadam się pod ziemię. Miałam już łzy w oczach.

-Tak tak.

-Wiedziałem..-usłyszałam jego szept.

-Nie mów nic Fede, a przede wszystkim Cristiano.

-Dobrze-zgodził się i wyszedł.

Na szczęście byłam już sama. Zapłakana jak zawsze. Leżałam w łóżku bitą godzinę gdy nagle zadzwonił telefon.

-Samolt, Lot, Manchester. Zrozumiane?-usłyszałam ten zachrypiały głos Cristiano.

-Jasne Cris. Pakuję się, a co?

-Junior tęskni.

Zgodziłam się i od razu zaczęłam się pakować. Dałam znać Paulo, że mnie nie będzie. Kupiłam bilety i czekałam aż Dybala podjedzie po mnie. Jednak on jak zawsze musiał coś wymyśleć podejchał w białym aucie Federico.

-Co ty tu robisz?-spytałam.

-Paulo mnie poprosił bym cię zawiózł na lotnisko.

Zabije go!

-Chcesz?-popatrzył na mnie z uśmiechem mówiąc to.

Nie wiesz jak bardzo tego pragnę.

-Nie, ale wyboru nie mam.

Wsiadłam do auta. Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę.
Dopiero gdy już prawie zamknęłam drzwi usłyszałam z ust Włocha.

-Miłej zabawy najcudowniejsza Rosalin.

-Pa Federico...

Czułam jakbym rozstawała się z nim na całe życie.
   Wsiadłam do samolotu i poleciałam do Manchesteru. Lot trwał dość długo większą połowę przespałam. Na lotnisku w Manchesterze czekała na mnie cała rodzina Ronaldo.

-Cześć Rosa-przywiatł się najstarszy z dzieci Portugalczyka.

-Witaj Junior. Jak się czujesz?

-Świetnie!-krzyknął radośnie i pobiegł do reszty.

Po chwili z uśmiechem podszedł do mnie Cris.

-Cieszę się, że Cię widzę Ros.

Jak zawsze wyglądał świetnie,a jego głos był lekko zachrypiały.

-Cześć!

-Paulo pisał mi o Federico-szepnął tak bym tylko ja to usłyszała.

Zabije go!

-Trochę się dzieje gdy Cię nie ma.

-Wiem niestety-oznajmił i odszedł do rodziny.

Chwilię później byliśmy już pod willą Ronaldo.

_________

Mam wenę, więc odwieszam książkę.  Zapraszam na rozdział!

My Loves || Federico Chiesa Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz