Następnego dnia z racji tego iż była sobota, Marinette wstała około 12.00. Zaspanym krokiem udała się w kierunku łazienki, gdzie się ogarnęła, pomalowała i przebrała po czym ruszyła na dół do kuchni gdzie czekali na nią rodzice z śniadaniem.
-Hej skarbie - przywitała się z uśmiechem Sabine.
-Cześć - odparła szybko po czym usiadła przy stole i zaczęła jeść przygotowane przez ojca naleśniki.
-A co ty dzisiaj jesteś taka...rozkojarzona? - zapytał Tom Dupain.
-Wydaje wam się, po prostu się nie wyspałam.
To akurat była prawda, nie mogła spać całą noc w obawie o swoją sekretną tożsamość, dobrze wiedziała, że jakby tylko ktoś się dowiedział jej rodzina i przyjaciele byliby zagrożeni, a do tego nie mogła dopuścić.
Po skończonym posiłku ruszyła w kierunku pokoju, niechętnie usiadła przy biurku z książką z matematyki w ręku.
Po 3 godzinach nauki ona dalej nic nie umiała, wzory matematyczne za nic w świecie nie chciały jej się wbić do głowy. Jęknęła wykończona.
-Marinette co się dzieje? - zapytała zmartwiona stanem swojej opiekunki kwami.
-Nic takiego, nie martw się - uśmiechnęła się lekko do niej.
-Widzę, że nie jesteś dzisiaj sobą - powiedziała kwami troskliwie spoglądając na nią.
-Po prostu martwię się o ten pendrive...że ktoś go może znaleźć.
-Nie zadręczaj się już tym Mari, może spacer po dachach dobrze ci zrobi? - zaproponowała.
-Wsumnie...Tikki kropkuj!
Kiedy poczuła cienki lateks na ciele, chwyciła za yoyo, po czym ruszyła w kierunku Wierzy Eiffla.
Po chwili znalazła się na jednym z jej ulubionych dachów. Lubiła to miejsce, gdyż z tąd był świetny widok na słynną wierzę.
Wpatrywała się w budowlę jak w obrazek, kochała ten widok. Ludzie spacerujący u jej podnórza, światła oswietlające ogromną konstrukcję. Westchnęła głęboko.
Czuła się tu wspaniale, taka wolna, bez obowiązków, zmartwień. Kosmyki jej granatowych, lśniących włosów szalały na wietrze, kiedy czuła wiatr we włosach było jej jeszcze lepiej, kochała to uczucie.
-Piękny wieczór, prawda? - usłyszała tak dobrze znany jej głos za sobą.
-Racja... - przyznała cicho.
Blondyn usiadł obok niej, wpatrując się w nią intensywnie.
-Co tu robisz? - zapytał po chwili.
-Nic takiego...po prostu zgubiłam jedną rzecz i nie mam pojęcia gdzie ona może być - westchnęła patrząc się w dal.
Czarny Kot wiedział, że to jego szansa, druga taka się nie powtórzy. Sięgnął do kieszeni stroju i wyciągnął z niego pendrive.
-Czyżby chodziło o to, Marinette? - powiedział, a dziewczyna zamarła.
Zaczęło jej się kręcić w głowie, tysiące myśli szalało. Wpatrywała się w niego z przerażeniem w oczach.
-Ale...skąd ty...
-Znalazłem go po naszej wczorajszej walce, wróciłem do domu i odrazu sprawdziłem jego zawartość...Wybacz...
-Nie szkodzi - szepnęła ledwo słyszalnie.
-Naprawdę? - zapytał zaskoczony odpowiedzią partnerki, był pewien, że go znienawidzi przez to.
-Tak, wkońcu ja znam twoją.
CZYTASZ
Dlaczego To Robisz? || Miraculous ✓
FanficBo czasami na niektóre wydarzenia po prostu nie mamy wpływu... Życie wcale nie jest łatwe i Marinette Dupain - Cheng nie raz przekonała się o tym na własnej skórze. ... ___________________________________ ADRIENETTE / LADYNOIR _____________________...