Maraton 3/4
------------------------------------------Marinette weszła do domu, rzuciła buty w kąt i już chwyciła za klamkę do swojego pokoju, gdy usłyszała za plecami głos brata.
-Marinette wróciłaś - powiedział niedowierzając i przytulił ją do swojego torsu, a ona się w niego wtuliła, po czym zaczęła szlochać. - Nie płacz...
-Rozmawiałam z Adrienem - mruknęła w jego tors, a on chwicił ją za ramiona i odsunął od siebie na odległość rąk.
-Jak to?
-Znalazł mnie na cmentarzu i podwiózł - wytłumaczyła wzruszając ramionami.
-I jak ta sprawa? - zapytał patrząc na nią troskliwie.
Ona spuściła głowę i westchnęła.
-Nijak - wyznała odwracając wzrok. - Powiedział, że już wie o tym, że jesteśmy rodzeństwem, przepraszał mnie, ale...
-Ale?
-Powiedziałam mu, że potrzebuję czasu - dokończyła patrząc na niego niepewnie.
-Wszystko się ułoży - odparł i objął ją ramieniem w geście pocieszenia.
-Nic się nie ułoży - powiedziała zamykając oczy. - Nie wiesz o jednej sprawie.
-O czym konkretnie? - zapytał posyłając jej pytające spojrzenie.
-Jestem w ciąży - oznajmiła, na co brunet zamilkł.
Chwilę stali w niezręcznej ciszy. Oby dwoje bali się odezwać. Mężczyzna był w szoku po tym co usłyszał, a dziewczyna bała się co on powie.
Po chwili on odchrzaknął i spojrzał jej prosto w oczy.
-To jego dziecko, prawda?
-Tak - mruknęła w odpowiedzi ledwo słyszalnie.
-On wie o tym? - zapytał marszcząc powieki.
-Nie, wolę mu na razie nie mówić - odparła po czym chwyciła za klamkę od swojego pokoju. - Dobranoc Will.
-Dobranoc - odpowiedział zszokowany, gdy ta już weszła do pomieszczenia i zamknęła drzwi.
Całą noc myślał nie tylko o tej ciąży, co mimo wszystko bardzo go wstrząsnęło. W końcu jego siostra ma ledwo ukończone 18 lat. Nie tylko to jednak męczyło jego myśli. Jej sekretna tożsamość. Nie mógł do tej pory uwierzyć, że jego niezdarna siostrzyczka codziennie chroni to miasto o walczy z Władcą Mroku.
*
W poniedziałek Marinette niechętnie zwlokła się z łóżka. Musiała niestety iść do szkoły.
Ubrała się i zeszła na dół zjeść śniadanie.
-Hej Will - przywitała się z mężczyzną stojącym przy kuchence i robiącym jajecznicę.
-O cześć, wyspana? - zapytał nakładając na talerz jedzenie.
-Ani trochę - mruknęła, na co on tylko się zaśmiał.
Kiedy brunet kładł na stół talerz, dziewczyna podeszła do lodówki i wyciągła z niej sok pomarańczowy, a z szafki rogala, którego spakowała do plecaka.
-Nie jesz? - zapytał.
-Nie jestem głodna, od rana mnie mdli i jak tylko coś przełknę to będę wymiotować cały dzień - wytłumaczyła siadając naprzeciw niego.
Mężczyzna całą noc myślał czy poruszyć z nią temat jej Alter ego. Wiedział, że nie może jej okłamywać i musi powiedzieć jej prawdę. Nie ma wyjścia.
-Muszę ci o czymś powiedzieć - zaczęła przerywając ciszę.
-Taki początek rozmowy nie wróży nic dobrego - zażartowała.
-Chodzi o twoją tożsamość Marinette, a raczej Biedronko - oznajmił, a ta o mało nie udusiła się sokiem, który właśnie piła.
Patrzyła na niego w osłupieniu. Zastanawiała się skąd on wie. Tylko Adrien wie o jej drugim życiu. Nikomu tego nie zdradzała, bardzo uważa, aby on się nie dowiedział.
-Ja Biedronką? Taka ciamajda? - zaśmiała się nerwowo, na co brunet podniósł brew do góry.
-Znam prawdę nie musisz udawać.
-Ale skąd? - zapytała.
-Adrien się wczoraj wygadał, wiem też o jego tożsamości - przyznał wzruszając ramionami.
-Co takiego?! - krzyknęła zaskoczona wstając. - Jak ja go dzisiaj dopadnę...
Will chciał coś powiedzieć, lecz ona nie dała mu dojść do słowa i wyszła z domu trzaskając drzwiami.
Była wściekła na modela, że tak po prostu bez konsultacji z nią wygadał się o ich tożsamościach. Miała ochotę go zatłuc.
Wściekła wparowała do szkoły, gdzie od razu zauważyła mulatów i blondyna. Podeszła do nich i nie zwracając uwagi na parę zaczęła.
-Co ty sobie wyobrażasz idioto?! - krzyknęła z pretensjami.
-Za chwilę do was wrócimy - powiedział model do Alyi i Nino, po czym chwycił Marinette za ramię i zaprowadził do szatni, gdzie nikogo oprócz nich nie było.
-O co chodzi? - zapytał zamykając drzwi.
-Ty się jeszcze pytasz? Jakim prawem wyglądałeś Willowi o tożsamościach?! - zapytała patrząc na niego wyczekująco.
-Przepraszam, wiem, że nie powinienem.
-No tak co innego mogłeś wymyśleć - powiedziała zirytowana i ruszyła w kierunku drzwi.
-Czekaj! - krzyknął chłopak. - Porozmawiaj ze mną.
-Chyba nie mamy o czym - wyznała po czym wyszła.
Przez resztę dnia unikała go jak ognia. Była na niego wściekła. Nie chciała go widzieć. Alta dociekała co się między nimi wydarzyło, lecz ona nic jej nie powiedziała tylko ją ignorowała.
*
Po lekcjach od razu wróciła do domu i zamknęła się w pokoju.
Zrezygnowania usiadła przy biurku i oparła głowę o dłonie.
-Drodzy Paryżanie na ulicach Paryża po raz pierwszy od dawna pojawił się super złoczyńca, prosimy o pozostanie w domu - usłyszała głos Nadii w telewizji.
Jęknęła załamana, po czym przeszła przemianę i ruszyła w kierunku miejsca bitwy. Zdziwił ją dzisiejszy atak, gdyż Władca Mroku od dawna nie dawał o sobie znać. Jednak przerażał ją bardziej fakt, że będzie musiała widzieć się i rozmawiać z Czarnym Kotem.
Kiedy dotarła na miejsce blondyn już tam na nią czekał.
-Ani nareszcie moja droga - powiedział z uśmiechem.
Ona jedynie przewróciła oczami i ruszyła w kierunku złoczyńcy, a za nią jej partner. On atakował ich, a oni odpierali jego ataki i tak na zmianę. W pewnym momencie jego pocisk trafił na ścianę budynku za Biedronką. Ściana się zaczęła rozwalać, mieszkańcy uciekali, ale został tam mały chłopczyk. Dziewczyna nie zastanawiała się ani sekundy. Od razu ruszyła w jego kierunku, podniosła go na ręce i biegła jak najdalej od budynku, lecz niestety on zaczął się zwalać, a gruz spadać na chodnik. Wiedziała, że nie zdąrzy uciec.
-Kocie łap go! - krzyknęła i rzuciła chłopca w stronę bohatera.
Wiedziała, że ryzykuje, ale lepsze to nic gdyby miał zostać przygnieciony przez gruzy. W pewnym momencie poczuła przeogromny ból, a potem ciemność.
Kot natomiast złapał chłopca i odstawił go na ziemię, lecz po chwili dotarło do niego co się stało.
Spojrzał w kierunku gruzów i dostrzegł pod nimi kawałek czerwonego materiału...
CZYTASZ
Dlaczego To Robisz? || Miraculous ✓
FanfictionBo czasami na niektóre wydarzenia po prostu nie mamy wpływu... Życie wcale nie jest łatwe i Marinette Dupain - Cheng nie raz przekonała się o tym na własnej skórze. ... ___________________________________ ADRIENETTE / LADYNOIR _____________________...