Rozdział 19

98 4 0
                                    

BILLIE

Klub Manko był ekskluzywną restauracją położoną w ósmej dzielnicy Paryża, przynajmniej tego dowiedziałam się robiąc research w Google. Złote wnętrza w stylu art deco, które widziałam na zdjęciach, robiły wrażenie i sprawiały, że z minuty na minutę coraz bardziej się stresowałam. Wszystko wskazywało na to, że trafię na zamknięte after party dla celebrytów, którego nigdy nie zapomnę. O ile w ogóle uda mi się tam wejść. Nawet Lauren, która miała wyrobione nazwisko w branży, nie dała rady wkręcić się na imprezę do Victorii Beckham. Jak więc ja miałam się dostać na imprezę Balmain? Chyba Jacques przeliczył moje możliwości.

Nie oznaczało to jednak, że zamierzałam odpuszczać. Dlatego założyłam na siebie najlepszą kieckę, jaką miałam w walizce, zmieniłam makijaż na wieczorowy, a potem wsiadłam do taksówki i kazałam kierowcy zawieść się na Montaigne Avenue.

Robiło się już ciemno, kiedy dotarłam na miejsce. Stanęłam na środku chodnika i rozejrzałam się wokół. Nie potrzebowałam wiele czasu, aby dostrzec rozświetlony szczyt wieży Eiffla. Znajdowałam się wprawdzie po drugiej stronie Sekwany, ale pokaźna rzeźba i tak była stąd świetnie widoczna. W ostatniej chwili powstrzymałam się od zrobienia zdjęcia. Podobno fotografowanie wieży nocą jest nielegalne, choć nie miałam zielonego pojęcia czemu.

Klub Manko mieścił się w białej, wąskiej kamieniczce. Drzwi do środka były szeroko otwarte, więc ruszyłam w ich kierunku, zaraz za grupką składającą się z trzech osób ubranych jak prosto z wybiegu. W środku jednak natknęłam się na kolejną parę drzwi, tym razem pilnowaną przez ochroniarza. Dwie kobiety w koktajlowych sukienkach i facet w marynarce Gucci od razu zostali przepuszczeni, jednak ze mną nie było już tak łatwo. Ochroniarz zatrzymał mnie i powiedział coś po francusku, ale to mnie nie zniechęciło. Przeprosiłam go mówiąc, że znam tylko angielski. On też musiał znać; na taką imprezę zapewne zlatywali się ludzie z całej Europy, nawet i świata.

— To impreza zamknięta — powiedział z twardym akcentem. — Tylko na zaproszenia.

— Uhm... Ja zostałam zaproszona.

— Nazwisko? — zapytał wyciągając zza pleców clipboard prawdopodobnie z listą gości.

— Billie Peck. Magazyn YouS.

Ochroniarz zaczął sunąć długopisem po liście, a im dłużej to trwało, tym moje nadzieje bardziej umierały. Szykowałam się na obejście się smakiem, bo co innego mi zostawało? Przecież nie istniał nawet cień szansy, że moje nazwisko znajduje się na liście gości.

— Proszę wejść — powiedział nagle ochroniarz, po czym otworzył przede mną drzwi. — I proszę nie robić żadnych zdjęć. Jest zakaz.

Ostatni raz byłam tak mocno zszokowana, kiedy dowiedziałam się, że piosenka Jacques'a ma dziewięćdziesiąt milionów wyświetleń na Youtube. Musiała zajść jakaś pomyłka. Jakim cudem znajdowałam się na liście gości zamkniętej imprezy w elitarnym klubie? Imprezy, o której dwie godziny temu jeszcze nie miałam pojęcia? Choć to wszystko brzmiało jak sen, podziękowałam ochroniarzowi szerokim uśmiechem i weszłam do środka.

Wrażenie, że śnię, nasiliło się, kiedy w głównej sali zobaczyłam dyrektora kreatywnego Balmain, Oliviera Rousteinga, oraz stojącą przy jego boku Bellę Hadid. Ocknęłam się dopiero, gdy podszedł do mnie kelner i wcisnął mi kieliszek szampana. Od razu wypiłam połowę, a niedługo potem drugą połowę, bo był wyśmienity. Wcale nie dlatego, by ujarzmić narastający, niewytłumaczalny stres. Wcale.

Zastanawiałam się, czy spotkam tu jakieś znajome twarze. Podczas pokazu Victorii Beckham i na późniejszym after party poznałam parę ważnych w świecie mody osób, ale w pierwszych minutach imprezy nie natknęłam się na żadną z nich. Przede wszystkim nie natknęłam się na Jacques'a, który przecież mnie tu zaprosił i który, przynajmniej tak podejrzewałam, wpisał mnie na listę gości. Nikt inny nie mógł tego zrobić.

Kawa w południe ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz