JACQUES
Wpatrywałem się w szklankę z wodą, jakby była to najbardziej fascynująca rzecz na świecie. Robiłem to już od dobrych kilku czy kilkunastu minut i kompletnie nie obchodziło mnie, co dzieje się wokół. Nie obchodził mnie Leo wygłaszający swój denny monolog, nie obchodziła mnie Arielle stukająca swoimi długimi paznokciami w blat stołu, nie obchodził mnie nawet Cloutier, którego ostry wzrok przepalał moją skórę. Będąc w środku ważnego spotkania dotyczącego mojej kariery, myślałem tylko i wyłącznie o Billie. O tym, że spieprzyłem sprawę i spełniły się moje wszystkie obawy. Billie straciła do mnie zaufanie i teraz będę musiał wymyślić sposób, aby to zaufanie odzyskać. Jak jednak miałem to zrobić, aby nie wyjść na nachalnego? Powiedziała, że sama się odezwie, więc cierpliwie czekałem. Chciałem dać jej przestrzeń i czas, ale z drugiej strony każda sekunda oddalała nas od siebie. Chyba naprawdę zostawała mi tylko ucieczka do drastycznych środków w postaci wykorzystania swoich kontaktów i dowiedzenia się, w którym hotelu się zatrzymała. Kiedy stanę przed drzwiami jej pokoju, nie będzie miała wyjścia. Czy to nie brzmiało zbyt... desperacko?
— Jacques, do cholery. — Bruce szturchnął mnie łokciem. Uniosłem wzrok i zdałem sobie sprawę, że wszyscy uczestnicy spotkania wlepiają we mnie zniecierpliwione spojrzenia. — Czy możesz się wreszcie obudzić?
— Przepraszam. Jestem dziś trochę zmęczony.
— Daruj sobie takie wymówki. — Cloutier nachylił się nad stołem i złączył swoje dłonie. — Zmęczony czy nie, mógłbyś przynajmniej udawać, że obchodzą cię dobre wiadomości, o których właśnie dyskutujemy.
— Ależ oczywiście, że mnie obchodzą. — Uśmiechnąłem się sztucznie i po krzywej minie Cloutiera dobrze wiedziałem, że wyczuł mój sarkazm. Zdecydowanie stąpałem po cienkim lodzie. — A więc, cóż to za dobre wiadomości?
— Akcja podczas fashion weeka się powiodła — powiedział Leo z westchnieniem, wyraźnie zirytowany, że musi wszystko powtarzać drugi raz. Wskazał palcem na plik kartek, który leżał obok mnie na stole, a którego wcześniej nie zauważyłem. Były to między innymi wydruki z różnych portali plotkarskich. — Informacja o waszym pojawieniu się na pokazie Balmain szybko obiegła internet. Ogółem odzew jest pozytywny. Zarówno ze strony mediów, jak i fanów.
— Jacques na pewno potwierdzi pozytywny odbiór fanów, prawda? — zapytał Bruce, ewidentnie licząc na odpowiedź twierdzącą. Wielka szkoda, że nie zamierzałem mu jej dać.
— Nie wiem. Dawno nie zaglądałem na swoje konta.
— Masz tupet, żeby to mówić. — Cloutier niepokojąco ściszył głos. — Jeżeli nadal będziesz miał to w dupie, to z chęcią przekażę pieczę nad twoimi socialami komuś kompetentnemu.
— Spokojnie, Basile. — Zainterweniował Bruce. — Przycisnę go, aby w końcu coś tweetnął.
Napięta atmosfera i grobowa cisza trwały przez jakiś czas, dopóki Arielle nie postanowiła się odezwać.
— Moi fani są bardzo zadowoleni. A w ciągu niecałych dwóch dni przybyło mi ponad pięćdziesiąt tysięcy followersów.
Patrzyłem z obrzydzeniem jak Arielle chełpi się swoją rosnącą popularnością, a Sylvie, jej menadżerka, uśmiecha się szeroko. Na jej białych zębach widniał ślad od czerwonej szminki. Zastanawiałem się, czy będzie zabawniej, kiedy krzyknę, że się ubrudziła, czy kiedy to przemilczę i pozwolę, by chodziła tak po mieście.
Postawiłem na to drugie.
— Podsumowując, to na jakiś czas załatwi sprawę — kontynuował Leo. — Potem warto do tego wrócić przy okazji promocji krążka Jacques'a oraz ogłoszenia wiosennej trasy.
CZYTASZ
Kawa w południe ✔
RomanceOn jest sławnym piosenkarzem. Ona nie ma o tym pojęcia. Znajomość Billie i Jacques'a zaczęła się w sposób banalny - ona wylała na niego kawę, a wtedy on zauroczył się od pierwszego wejrzenia, zresztą z wzajemnością. Mimo dzielącej ich odległości, ob...