JACQUES
Poprosiłem Billie, aby została w hotelu na noc. Wprawdzie na następny dzień miałem zaplanowany ważny wywiad na dwunastą, więc Billie musiała się zwinąć z samego rana, ale nie wyobrażałem sobie spędzić tej nocy inaczej, niż w jej objęciach. Ona uważała dokładnie tak samo, co kilkukrotnie dała mi do zrozumienia całując mnie czule i powtarzając, jak cudownie czuje się w moich ramionach.
Kochałem ją na zabój i wiedziałem to już od dawna. Wcześniej nie znalazłem jednak dobrej okazji, aby to wyznać. A gdy już myślałem, że ta okazja nadeszła, cofałem się, zawsze mając jakąś wymówkę. Że być może to za wcześnie, być może ona nie czuje tego samego, może tylko ją wystraszę... Tak, teraz wydawało się to irracjonalne, ale strach przed odrzuceniem był silniejszy. Potem serce podpowiadało mi, że nie mogę już dłużej czekać, że prędzej się uduszę, niż zdołam zatrzymać to wyznanie w sobie. Nawet kilka razy chciałem powiedzieć jej to przez telefon, ale nie wydawało mi się to odpowiednie. I dopiero teraz, gdy Billie leżała milimetry ode mnie, patrząc się na mnie swoimi zaszklonymi, rozmarzonymi oczami, oddychając ciężko przez subtelnie rozchylone usta, uznałem, że lepszej chwili nie będzie. Te słowa po prostu wyrwały się ze mnie i nie zdołałem ich powstrzymać. Czekanie na jej odpowiedź trwało całą wieczność. Już niemalże słyszałem odgłos swojego pękającego serca, ale w końcu to zrobiła. Wyznała, że też mnie kocha, a ja stałem się najszczęśliwszym mężczyzną na świecie.
— Zrzuciłam chyba z trzy kilo — powiedziała Billie z lekkim śmiechem, wtulając się w moją klatkę piersiową. — To było lepsze niż trening cardio.
— Teraz należałoby uzupełnić stracone kalorie, co? — Cmoknąłem ją w czoło. — Na co masz ochotę?
— Nie wiem, co tu podają.
Wstałem z łóżka i sięgnąłem po leżącą na stoliku kawowym ulotkę hotelowej restauracji. Wróciłem do Billie, wczytaliśmy się w menu i po paru minutach zdecydowaliśmy się na carpaccio, sałatkę cezar, bezę z owocowym sorbetem na deser, a do tego butelkę Chardonnay. Room service miał dostarczyć nam kolację w ciągu maksymalnie dwudziestu minut, więc wykorzystaliśmy ten czas, żeby doprowadzić się do porządku. Billie zarzuciła na siebie tylko szlafrok, bo jej ubrania nadal były lekko wilgotne.
Siedzieliśmy już na kanapie, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Poszedłem otworzyć, odebrałem od hotelowego posłańca posiłek, wręczyłem mu napiwek i wróciłem do Billie.
— Wygląda smakowicie — powiedziała, wpatrując się z zachwytem w eleganckie talerze. — Umieram z głodu.
Otworzyłem wino i rozlałem je do kieliszków. Zanim zaczęliśmy jeść, wznieśliśmy mały toast.
— Za nas — powiedziałem, stukając się z Billie kieliszkami.
— Za nas — powtórzyła, promieniejąc.
Kolację jedliśmy w ciszy. Biorąc kolejne kęsy sałatki, przyglądałem się Billie, z której pięknej twarzy nie schodził subtelny uśmiech. Raz na jakiś czas rzucała mi tajemnicze spojrzenie. Chyba coś chodziło jej po głowie, ale nie potrafiłem jej przejrzeć.
— Co się tak uśmiechasz? — zapytałem w końcu.
— Bez powodu — odparła wzruszając ramionami. — Po prostu mam dobry nastrój.
— Ja też. A wiesz dlaczego? — Przysunąłem się do niej i założyłem kosmyk jej włosów za ucho. — Bo jestem szaleńczo zakochany.
Mógłbym powtarzać jej to cały czas tylko po to, żeby widzieć, jak jej policzki się rumienią, a źrenice rozszerzają. To coś niesamowitego. Nie byłbym w stanie wyrazić żadnymi słowami tego, jak szczęśliwy byłem.
CZYTASZ
Kawa w południe ✔
RomanceOn jest sławnym piosenkarzem. Ona nie ma o tym pojęcia. Znajomość Billie i Jacques'a zaczęła się w sposób banalny - ona wylała na niego kawę, a wtedy on zauroczył się od pierwszego wejrzenia, zresztą z wzajemnością. Mimo dzielącej ich odległości, ob...