BILLIE
— Billie.... Billie...
Chyba ktoś mnie wołał. Chyba ktoś szeptał mi do ucha. Możliwe też, że to był tylko sen, bo wszystko słyszałam jak przez mgłę. Nie chciałam jeszcze otwierać oczu. Nie chciałam się ruszyć, wychodzić spod kołdry i uwalniać się z ciepłych ramion. Jeszcze tylko pięć minut, jeszcze tylko chwila...
— Billie, kochanie. Obudź się.
Wołanie stawało się zbyt irytujące i wytrącało mnie z przyjemnego snu. Choć nie miałam na to ochoty, powoli uniosłam powieki. Musiałam kilka razy zamrugać, aby wyostrzyć wzrok. Wreszcie zobaczyłam przed sobą przystojną, opaloną twarz oraz bystre, czekoladowe oczy. Widząc to czułe spojrzenie, przypomniałam sobie nasz namiętny wieczór, jeszcze bardziej namiętną noc oraz jego wyznanie. Kocham cię, Billie, najmocniej na świecie... Tak, zdecydowanie nadal śniłam, bo to było zbyt piękne, aby było prawdziwe.
— Czemu mnie budzisz — powiedziałam słabym głosem, rozciągając mięśnie. — Poleżmy jeszcze chwilę, proszę.
— Bardzo bym chciał, ale trochę zaspaliśmy. Za piętnaście minut muszę się zbierać.
— Co...?
— Rusz swój piękny tyłeczek, bo zaraz wpadnie tu Bruce i zobaczy się półnago, a tego byśmy nie chcieli.
Zaspaliśmy... Bruce... Piętnaście minut... W moment otrzeźwiałam. Tak szybko wyskoczyłam z łóżka, że aż zakręciło mi się w głowie.
— Czemu wcześniej mnie nie obudziłeś? — zapytałam, pospiesznie zbierając swoje rzeczy.
Jacques zaśmiał się cicho i wkrótce również wyszedł z pościeli.
— Bo sam otworzyłem oczy dosłownie dwie minuty temu. Najwidoczniej obydwoje przespaliśmy budzik.
— Cholera.
W drodze do łazienki niemalże potknęłam się o własne stopy. Stanęłam nad umywalką, szybko przemyłam twarz, usta i przeczesałam włosy. Nie miałam już czasu na robienie warkocza. Zakładałam właśnie skarpetki, kiedy do drzwi zapukał Jacques. Pozwoliłam mu wejść.
— Przepraszam, ale muszę wziąć szybki prysznic, inaczej nie zdążę.
— Jasne, wchodź.
Kiedy Jacques wskoczył do kabiny prysznicowej, ja zaczęłam się ubierać. Moje ubrania nieprzyjemnie pachniały wilgocią i wprost nie mogłam się doczekać, aż wrzucę je do prania. Również potrzebowałam prysznica, a do tego głębokiego demakijażu, ale z tym niestety musiałam poczekać. Wolałam zwinąć się stąd jak najszybciej, żeby nie natknąć się na Bruce'a.
Parę minut później obydwoje byliśmy już niemalże gotowi. Jacques mył jeszcze zęby, a ja pakowałam swoją torebkę. Dosłownie w tym samym czasie rozległo się pukanie do drzwi, a ja aż podskoczyłam w miejscu. No i nici z uniknięcia spotkania z Brucem.
Jacques wyszedł z łazienki, nadal mając w ustach szczoteczkę i wpuścił Bruce'a do pokoju.
— Chciałem zapytać, czy jesteś już gotowy, ale chyba nie muszę — powiedział, rzucając mu pełne rozczarowania spojrzenie.
— Daj mi jeszcze parę minut — powiedział Jacques, wracając do łazienki.
— No proszę, dzień dobry. — Bruce w końcu mnie zauważył. Jego mina była mieszanką irytacji i rozbawienia. — Jacques ci nie mówił, że musi wyjść wcześnie rano?
— Mówił. Zaspaliśmy.
Bruce jedynie pokręcił głową. Cieszyłam się, że powstrzymał się od dalszego komentarza. Najchętniej już bym stamtąd wyszła, zwłaszcza kiedy zostałam sam na sam z Brucem, ale chciałam jeszcze pożegnać się z Jakiem. Dlatego stanęłam przy oknie i czekałam. Wpatrzyłam się w widok za szybą i odetchnęłam, widząc, że nie pada deszcz. Poprzedniego dnia lało tak, jak nie lało od miesięcy, więc teraz liczyłam na parę dni spokoju.
CZYTASZ
Kawa w południe ✔
RomanceOn jest sławnym piosenkarzem. Ona nie ma o tym pojęcia. Znajomość Billie i Jacques'a zaczęła się w sposób banalny - ona wylała na niego kawę, a wtedy on zauroczył się od pierwszego wejrzenia, zresztą z wzajemnością. Mimo dzielącej ich odległości, ob...