BILLIE
Siedzieliśmy z Jakiem w jego wypożyczonym samochodzie i jechaliśmy do domu mojej mamy. Nie wierzyłam, że to dzieje się naprawdę. Że sam Jacques to zaproponował, że niemalże naciskał na to spotkanie, a ja dałam się namówić. Przez całą podróż wyglądał na zadowolonego, wręcz podekscytowanego. Nucił pod nosem piosenki, które leciały w radiu oraz wystukiwał rytm na kierownicy. Istniała tylko jedna rzecz, która go gryzła – że idziemy w gości w pustymi rękami.
Znalezienie czynnej kwiaciarni w niedzielne popołudnie graniczyło z cudem, więc zrezygnowaliśmy z kwiatów. Jacques chciał kupić mojej mamie butelkę wina, ale od tego pomysłu też go odwiodłam. Mama od czasu choroby rzadko pijała alkohol, Gabriel zresztą też nie był największym fanem napojów wyskokowych.
— Może przynajmniej jakąś bombonierkę? — zaproponował Jacques. — Nie chcę, żeby twoja mama się obraziła.
— Przysięgam, że się nie obrazi — zapewniłam go. — Sama twoja obecność będzie dla niej jak prezent.
Pozytywne nastawienie Jacques'a trochę podnosiło mnie na duchu, ale nadal niesamowicie się stresowałam. Jacques był kulturalny, dobrze wychowany i robił świetne pierwsze wrażenie, ale co jeśli moja mama i tak go nie polubi? Bardzo liczyłam się z jej zdaniem i nie wiem, jak przeżyłabym brak akceptacji z jej strony. Oczywiście niczego by to nie zmieniło. Kochałam Jacques'a i nie zerwałabym z nim tylko z takiego powodu, ale zwyczajnie byłoby mi przykro.
Zastanawiałam się, czy Jacques ma zamiar od razu powiedzieć mojej mamie czym się zajmuje. Jakoś nie potrafiłam sobie tego wyobrazić; tego momentu, gdy mama w końcu zdaje sobie sprawę, dlaczego cały czas omijałam ten temat. Wątpiłam też, że mama sama go rozpozna. Raczej nie interesowała się aktualną muzyką popularną, pod tym względem zatrzymała się gdzieś na latach dziewięćdziesiątych i jej faworytami do tej pory byli The Cranberries, Bryan Adams i Take That. To akurat plus. Ostatnie czego potrzebowałam to moja mama ekscytująca się tym, że umawiam się z jej ulubionym piosenkarzem.
Kiedy wjechaliśmy już na konkretną ulicę, wskazałam Jacques'owi dom, pod którym ma się zatrzymać. Jacques zaparkował i wyłączył silnik. Wzięłam głęboki oddech. Jeszcze tylko krótka chwila, a moja mama pozna mojego chłopaka, o którym tak wiele jej opowiadałam, choć nie tak wiele jak bym chciała.
— Gotowy? — zapytałam.
— To ja powinienem zapytać o to ciebie. Stresujesz się chyba trzy razy bardziej ode mnie.
— Dziwisz się? To w końcu moja mama. Chcę, żeby cię polubiła.
— Będzie dobrze, chodź.
Skoro Jacques twierdził, że będzie dobrze, to będzie dobrze. Tego musiałam się trzymać. Od razu po wyjściu z auta złapałam więc Jacques'a za rękę i pewnym krokiem ruszyliśmy w kierunku drzwi. Nawet się nie zastanawiałam, kiedy naciskałam dzwonek. Przecież nie było powodu, by panikować, prawda?
Kiedy mama stanęła w progu, na jej twarzy widniał szeroki uśmiech od ucha do ucha. A potem jej brwi zmarszczyły się, gdy tylko zobaczyła, że nie jestem sama.
— Cześć. Uhm... Mam nadzieję, że to nie kłopot, że kogoś przyprowadziłam?
— Oczywiście, że nie — odparła, lustrując Jacques'a wzrokiem. Chyba jednak uważała dodatkowego gościa za kłopot, ale uznała, że będzie grzeczniej o tym nie wspominać. — Proszę, wejdźcie.
Przekroczyliśmy próg domu. Mama okryła się szczelniej swoim swetrem i wpatrzyła się w naszą dwójkę z oczekiwaniem. Czyżby jeszcze nie zorientowała się, kim jest Jacques? Kogo innego miałabym jej przedstawiać jak nie własnego chłopaka?
CZYTASZ
Kawa w południe ✔
RomansaOn jest sławnym piosenkarzem. Ona nie ma o tym pojęcia. Znajomość Billie i Jacques'a zaczęła się w sposób banalny - ona wylała na niego kawę, a wtedy on zauroczył się od pierwszego wejrzenia, zresztą z wzajemnością. Mimo dzielącej ich odległości, ob...