BILLIE
Całowaliśmy się długo i namiętnie. Straciłam rachubę czasu i całkowicie odpłynęłam. Mogłabym kosztować usta Jacques'a jeszcze przez długie godziny, mogłabym tonąć w jego ramionach, napawać się jego oszałamiającym zapachem i dotykiem jego dłoni, ale niestety każdy stan ekstazy kiedyś się kończy. Nie miałam jednak pretensji do Jacques'a, kiedy przerwał pocałunek. Dzień nadal trwał i wiedziałam, że jeszcze będziemy mieć okazję, by wrócić do tych pieszczot.
— Jesteś może głodna? — zapytał Jacques obejmując mnie w pasie.
— Jestem, nawet bardzo. Zamówimy coś?
— Po co? Mogę pokombinować z tym, co mam w lodówce.
— Chcesz teraz gotować?
— Tak? — Lekko roześmiany Jacques zabrał ręce z mojej talii. Rozpiął swoją koszulę, zdjął ją i został w białej koszulce, którą miał pod spodem. — Przecież nigdzie nam się nie spieszy.
— A umiesz w ogóle gotować?
Jacques oparł ręce na biodrach i spojrzał na mnie marszcząc brwi.
— Za to pytanie powinienem się obrazić. Ale jeśli mi nie wierzysz, to chodź. — Złapał mnie za rękę i razem wyszliśmy z sypialni. — Zaraz ci udowodnię swoje kulinarne zdolności.
— Nie sądziłam, że ktoś taki jak ty ma czas na gotowanie — powiedziałam, kiedy schodziliśmy po schodach.
— To prawda. Nie zawsze mam czas, ale kiedy tylko siedzę w domu, tak jak teraz, to gotuję.
— Aż jest mi głupio. Ja w ciągu dnia odżywiam się głównie gotowcami, a gdy wracam z pracy, to nawet nie myślę o długim staniu nad garami, tylko biorę chleb i robię tosty.
— Bo gotowanie trzeba lubić. A kiedy obserwuje się to w rodzinnym domu, to potem przychodzi to z łatwością. Od małego pomagałem rodzicom w kuchni. Domowe posiłki to świetna rzecz.
Jacques otworzył lodówkę i w milczeniu przeglądał jej zawartość. Potem otworzył też kilka kuchennych szafek i szuflad. Byłam pewna, widząc jego skupioną twarz, że intensywnie analizuje wszystkie przepisy, które ma w głowie.
— Co powiesz na... francuską zapiekankę z ziemniaków z ziołami, a do tego karmelizowane warzywa? Chyba, że wolisz owoce morza. Mam w zamrażalniku krewetki.
— Uhm... Wow. Myślałam, że po prostu zjemy kanapki.
— Kanapki... — Westchnął przeciągle. — Kanapki to możesz sobie jeść w redakcji między pisaniem jednego artykułu a drugiego. Chcę zrobić konkretny obiad. Dlatego spytam jeszcze raz: warzywa czy krewetki?
— Warzywa.
Jacques zaczął działać szybko i zwinnie, niczym profesjonalny szef kuchni. Ustawił temperaturę piekarnika, a potem wyjął na kuchenny blat ziemniaki, marchewkę, cebulę i zieloną fasolkę.
— W czym mam ci pomóc?
— W niczym. Ja się wszystkim zajmę.
— I mam tak siedzieć i nic nie robić? Może nie jestem najlepszą kucharką na świecie, ale ziemniaki obrać umiem.
Trudno było go przekonać, ale w końcu się zgodził. Wręczył mi warzywa, miskę oraz obieraczkę, a on w tym samym czasie przygotował garnek, patelnię oraz wybrał ze swojej pokaźnej kolekcji parę przypraw i zajął się marchewkami.
Kiedy ziemniaki stały już w piekarniku, a inne warzywa kończyły się dusić, Jacques otworzył szafkę, w której stały alkohole.
— Wino? — zapytał.
CZYTASZ
Kawa w południe ✔
RomansaOn jest sławnym piosenkarzem. Ona nie ma o tym pojęcia. Znajomość Billie i Jacques'a zaczęła się w sposób banalny - ona wylała na niego kawę, a wtedy on zauroczył się od pierwszego wejrzenia, zresztą z wzajemnością. Mimo dzielącej ich odległości, ob...