BILLIE
Tego dnia pierwszy raz postanowiłam przejechać się paryskim metrem. Do tej pory poruszałam się po mieście taksówkami albo na piechotę, bo do wielu ważnych miejsc miałam blisko, a przy okazji chciałam pozwiedzać. Teraz jednak musiałam przebić się aż przez dwie dzielnice i uznałam pociąg za najlepszą opcję. Zwłaszcza, że według mapy, pociąg dojeżdżał bezpośrednio spod mojego hotelu na pokaz. Aż grzech nie skorzystać. Lauren wprawdzie ostrzegała mnie przed kilkoma niebezpiecznymi dworcami, ale szczęście, że na te najgorsze nie było mi po drodze. Zresztą niespecjalnie się bałam, bo w londyńskim metrze widziałam już chyba wszystko, włącznie z brutalną akcją policjantów zatrzymujących przestępcę.
Ostatecznie przejażdżka metrem okazała się najciekawszym punktem dnia. Sam pokaz mogłam uznać za swoją pierwszą porażkę podczas tygodnia mody. To nie tak, że wydarzyło się coś okropnego, po prostu się zawiodłam. Kolekcja wiała nudą, atmosfera była drętwa i wszystko skończyło się tak szybko, jak się zaczęło. Czułam niesmak i aby go zabić, musiałam coś zjeść.
Pokaz Grace B, na który zaprosił mnie Jacques, odbywał się za trzy godziny, w zupełnie innej części miasta. Postanowiłam więc wrócić do hotelu, zamówić lunch z hotelowej restauracji i chwilę odpocząć. W hotelowym korytarzu minęłam się z Lauren, która akurat zmykała na swój pokaz. Zdążyłam jej tylko powiedzieć, że jestem zawiedziona tym, co przed godziną widziałam, ale Lauren pocieszyła mnie mówiąc, że ona też nie spodziewa się dziś fajerwerków. W końcu nie każdy pokaz musi być czymś iście przełomowym.
Czekając, aż room service przyniesie mi zamówioną sałatkę, siedziałam na łóżku i przeglądałam Instagrama. Rea udostępniła nowy post ze zdjęciem przedstawiającym... płot. To bardzo w jej stylu. Na jej profilu znajdowały się fotografie budynków, roślin, nieba, mebli, czasem butów albo jedzenia. Jeden wielki miszmasz. Dałam serduszko i zjechałam niżej. Lauren podzieliła się zdjęciem z Paryża, na którym mnie oznaczyła, i z krótkim opisem na temat fashion weeka. Również dałam serduszko i napisałam jej krótki komentarz. Parę nudnych postów dalej, kiedy myślałam, że już nie natknę się na nic ciekawego, zobaczyłam nowe zdjęcie Kimberly May. I to nie byle jakie, a takie, na którym była razem z Jakiem.
Patrzcie, kogo spotkałam na pokazie @balmain w Paryżu! @jacqueschardin, gratulacje z okazji wydania nowego singla. Nie mogę doczekać się, aż usłyszę cały album x
Rozpoznałam, że fotografia robiona była na after party w Manko. Obydwoje wyglądali świetnie. Jacques uśmiechał się tajemniczo, a Kimberly, prawie przytulona do jego ramienia, wyglądała jak ktoś, kto jest dumny z siebie, że ma zdjęcie z kimś takim jak Jacques Chardin. Patrząc na tę fotografię, znowu poczułam się zazdrosna. Wprawdzie ufałam Jacques'owi, kiedy mówił, że nie odwzajemnił jej flirtu, co potwierdziła sama Kimberly, ale... no właśnie. Kimberly. Wiedziałam, że ma na Jacques'a chrapkę. Co więcej, przyznała wprost, że Jacques będący w związku nie jest dla niej żadną przeszkodą. Trochę mnie to niepokoiło. A ja nawet nie mogłam powiedzieć jej wprost, żeby się odczepiła.
Zresztą do diabła z Kimberly. Jacques nie był nią zainteresowany, a to najważniejsze. Nie zamierzałam dłużej się tym przejmować. To co w tamtym momencie bardziej mnie ciekawiło, to profil Jacques'a na Instagramie. Jeszcze nie miałam okazji go odwiedzić. Pewnie jeszcze do niedawna zaliczałoby się to do nierobienia researchu, ale skoro uznałam, że ta umowa już między nami nie obowiązuje... Mogłam przewertować internet na wskroś.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Sądząc, że to obsługa hotelowa z moim zamówieniem, na chwilę odłożyłam telefon i poszłam otworzyć. Odebrałam od kelnera talerz, dałam mu napiwek, po czym wróciłam do przeglądania Instagrama. Sałatka mogła jeszcze chwilę poczekać.
CZYTASZ
Kawa w południe ✔
RomansaOn jest sławnym piosenkarzem. Ona nie ma o tym pojęcia. Znajomość Billie i Jacques'a zaczęła się w sposób banalny - ona wylała na niego kawę, a wtedy on zauroczył się od pierwszego wejrzenia, zresztą z wzajemnością. Mimo dzielącej ich odległości, ob...