BILLIE
Do niewielkiej kawiarni położonej w samym sercu Soho dotarłam nieco spóźniona, bo źle wykalkulowałam czas i straciłam parę minut na przesiadkach. Grace siedziała już na miejscu. Przeprosiłam ją, że musiała tyle czekać i mimo że nie wyglądała na wkurzoną, obiecałam, że zapłacę za kawę.
— Ale następnym razem to ja stawiam — rzuciła ze śmiechem.
Cieszyłam się, że w końcu udało nam się umówić. Spotkanie to miało oczywiście mieć charakter profesjonalny, ale wiedziałam, że nie będzie to kolejny nudny wywiad ze sztampowymi pytaniami. Grace była inteligentną, otwartą osobą z ciekawą historią, która zna się na rzeczy i dobrze wie, co chce w życiu osiągnąć. Rozmowa z kimś takim to sama przyjemność. A to, że powstanie z tego świetny artykuł na kilka stron, to miły bonus.
Już po trzydziestu minutach naszej pogawędki zdążyłam zapomnieć, że przyszłam tu przeprowadzić wywiad. Czułam się bardziej jak podczas towarzyskiego spotkania z kimś, z kim znam się od lat. Grace i ja złapałyśmy świetny kontakt już w Paryżu, ale teraz tylko się w tym upewniłam. Ani przez moment nie brakowało nam tematów do rozmowy, żartowałyśmy i śmiałyśmy się. Chyba mogłam śmiało zaryzykować stwierdzeniem, że właśnie znalazłam nową, potencjalną kumpelę. Powinnam podziękować Jacques'owi, że mnie z nią zapoznał.
Grace zdradziła mi parę szczegółów dotyczących kolekcji, nad którą aktualnie pracowała. Opowiedziała o inspiracjach, pomysłach i obiecała, że przyśle mi kilka ciekawych zdjęć, które będę mogła dołączyć do artykułu. Omawiałyśmy właśnie wszystkie technikalia, kiedy zadzwonił mój telefon.
— Przepraszam, zapomniałam wyciszyć.
Wyjęłam z torebki komórkę, żeby wyłączyć dźwięk i zobaczyłam, że dostałam nową wiadomość od Kimberly May. Wprawdzie wymieniłam się z nią numerami, bo nalegała, ale chyba nie spodziewałam się, że kiedykolwiek się odezwie.
Kimberly: Hej! Kręcę się dzisiaj po mieście i będę w okolicach Kensington. Chętnie wyskoczyłabym później na lunch, może dotrzymasz mi towarzystwa? ;*
— Jeżeli to coś ważnego, to nie krępuj się — zapewniła mnie Grace.
— Nic ważnego, ale tylko odpiszę, okej?
— Spokojnie. Załatw swoje sprawy, a ja w tym czasie skoczę do łazienki.
Billie: Jestem aktualnie na ważnym spotkaniu :(. Może kiedy indziej?
Kimberly: Ja też zaraz mam spotkanie, ale za jakąś godzinkę powinnam być już wolna. Naprawdę się nie wyrobisz? Być może będę miała dla ciebie parę świeżych ploteczek ze świata beauty ;)
Billie: Hmm, świeże ploteczki, kusisz, kusisz.
Kimberly: Na pewno nie pożałujesz ;). To co, za godzinę pod YouS?
Billie: Niestety, ale jestem w zupełnie innej części miasta i naprawdę nie wiem, o której będę wolna :(
Kimberly: A gdzie dokładnie cię wywiało?
— Wiesz, że siedzimy tu już dwie godziny? — rzuciła Grace, która właśnie wróciła z łazienki. — Kiedy to minęło?
— Tylko nie mów, że już musisz lecieć! Tak świetnie nam się rozmawia.
— Chętnie siedziałabym tu z tobą do rana, ale zaznaczyłam, że będę mogła przeznaczyć ci maksymalnie trzy godzinki — powiedziała smutnym tonem. Dopiero wtedy sobie przypomniałam, że rzeczywiście to mówiła. Wtedy uznałam trzy godziny za multum czasu, ale teraz minęło mi to w mgnieniu oka. — Mam dziś trochę spraw do załatwienia, ale na razie mi się nie spieszy. Mają tu tak smaczną szarlotkę, że chyba skoczę po jeszcze jeden kawałek.
CZYTASZ
Kawa w południe ✔
RomanceOn jest sławnym piosenkarzem. Ona nie ma o tym pojęcia. Znajomość Billie i Jacques'a zaczęła się w sposób banalny - ona wylała na niego kawę, a wtedy on zauroczył się od pierwszego wejrzenia, zresztą z wzajemnością. Mimo dzielącej ich odległości, ob...