Debby nie lubiła marnować czasu. Od razu, gdy rozpoczął się jej dzień wolny, ogarnęła się w łazience i w miarę znośnie ubrała, by zaraz po zjedzeniu szybkiego śniadania, wyjść na miasto. Lorie zawsze jej się dziwiła, że pomimo tego, że miała wolne, wstawała tak jak zwykle, a czasem i jeszcze wcześniej. Ósma godzina była dla jej przyjaciółki czymś odrealnionym od rzeczywistości.
Blondynka jednak lubiła to rześkie powietrze z rana i niezbyt duże korki na ulicach. Choć nie jeździła samochodem, zawsze czuła się wtedy pewniej.
Dość szybko doszła do biblioteki, w której zamierzała wypożyczyć parę nowych książek. Jak zwykle powitała ją siwiejąca bibliotekarka, która przywitała się z nią lekkim uśmiechem. Nie obyło się bez kilkuminutowej rozmowy o jutrzejszej pogodzie, która wcale nie miała być taka kolorowa.
- Zapowiadają fale deszczy na cały październik - westchnęła kobieta.
Debby przytaknęła i z współczującym uśmiechem odwzajemniła spojrzenie staruszki. Zaraz potem zniknęła za rogiem półki, by nie wdawać się w niepotrzebne rozmowy. Lubiła ludzi, ale z rana jej głos był tak zachrypnięty, że wolała unikać jakichkolwiek kontaktów.
Po dość długim zastanowieniu, postanowiła wziąć do domu trzy pozycje - typowe dla siebie dwa romanse i jeden thiller, którego opis mocno ją zaciekawił. Z pomocą kobiety wpisała się na swoją kartę i wyszła na zewnątrz.
Kolejnym punktem do odhaczenia były nieuniknione zakupy, które Lorie planowała od ponad tygodnia, ale ciągle jej coś wypadało. W prawie wszystkich przypadkach to Debby była zmuszona je robić, choć jej przyjaciółka zawsze się do tego zgłaszała. Co innego chcieć, a co innego zrobić.
Nie spodziewała się, że w ten niedzielny poranek spotka swojego przyjaciela z technikum. Gdyby jej nie zaczepił, nawet by go pewnie nie zauważyła.
- Cześć, Deb - przywitał się Ray, lekko obejmując ją ramionami, co z radością odwzajemniła. - Dwa miesiące się nie widzieliśmy - mruknął w zamyśleniu.
- Tak dokładniej to dwa i pół, ale owszem - dopowiedziała blondynka, oglądając jego nowy kolor włosów.
Ray był rudy i choć jej zdaniem wyglądał w tym kolorze najlepiej, praktycznie co dwa tygodnie eksperymentował z czymś nowym. Jeszcze za czasów technikum stawiał na pospolite kolory, jednak później odważył się sięgać po te mniej spotykane. Choć Debby była sceptycznie nastawiona do zielonych włosów, na Ray'u wydawały się one w zupełności normalne.
- Skoro tak dawno się nie widzieliśmy... Może gdzieś wyjdziemy? - zaproponował, na co blondynka ochoczo przytaknęła.
Ray był jej kolegą z ławki, kiedy jeszcze chodzili do technikum. Byli razem w łączonej klasie i choć wybrali inne kierunki - on ekonomię, a ona hotelarstwo - rozumieli się bez słów. Razem z Lorie tworzyli nierozerwalną wówczas paczkę. Ale wiadomo, jak to bywa - po szkole ich drogi trochę się rozeszły i spotykali się o wiele rzadziej.
- Niech zgadnę... Potrójnie słodka kawa i co najmniej cztery ciacha do spróbowania? - powiedział, gdy zasiedli już w kawiarni. Nie tej ulubionej dziewczyny, ale równie klimatycznej.
- Jak ty mnie dobrze znasz - zaśmiała się, a młody mężczyzna poszedł złożyć zamówienie.
Rozebrała się z płaszcza, przewieszając go przez oparcie krzesła. Co jakiś czas spoglądając w okno, odpisała rodzicom na pytanie, czy ma dzisiaj czas. W pewnym momencie oderwała się od ekranu, widząc patrolujących miasto Mundurowych. Zawsze na ich widok, krew tężała w żyłach. Nie chodziło tylko o stroje, ale o wyrazy twarzy, jakie pokazywali - chłodne, twarde i przerażające.
CZYTASZ
Nacja: Brzask Przeznaczenia
FantasyDebby to dziewczyna zawsze żyjąca zgodnie z zasadami. Kto by pomyślał, że pewnego dnia zostanie skazana? I jakim cudem znajdzie się na terenie potworów chodzących po tej ziemi? Nieokrzesana Puszcza znalazła dla niej nowy cel. Oraz kogoś, kto miał zo...