Nie miała pojęcia, co o tym myśleć. Czy coś się stało, skoro humor Douga w jednej chwili prysł jak bańka mydlana? Dlaczego po tamtej rozmowie od razu postanowił ją wygonić? I jak do cholery miała powiedzieć mu, że wcale nie miała dokąd wracać?
Nie wiedziała. I w sumie nawet wolała sobie tego nie wyobrażać, skoro napięcie na twarzy Nadnaturalnego wcale nie ustępowało.
Doug za to musiał mocno się powstrzymać, by najzwyczajniej w świecie się na nią nie rzucić. Znowu. Bo oczywiście, że nawet nieudolnie wywijając się za nim w tych krzakach, była dla niego atrakcyjna. Aż za bardzo atrakcyjna, skoro ciągle wyobrażał sobie bardzo grzeszne akty z nią w roli głównej.
- Możemy... Zrobić przerwę? - Usłyszał jej głos zza siebie, przez co odruchowo się odwrócił.
Jej ciasno upięty kucyk już dawno zrobił z siebie gniazdo, a sama Debby sapała niemiłosiernie z wysiłku. Jak mógł wcześniej tego nie zauważyć? Był tak pogrążony we własnych myślach, że nie potrafił należycie o nią zadbać? Pluł sobie za to w brodę.
Skinął głową, próbując się uspokoić. Debby natychmiast usiadła na ziemi, próbując opanować przyspieszony oddech.
W przeciwieństwie do niej, dla Douga przejście czterech kilometrów szybkim krokiem nie stanowiło żadnego problemu. A zostały im jeszcze trzy.
- Wody? - zaproponował, podając jej szklaną butelkę, którą w ostatniej chwili zabrał za sobą. Teraz cieszył się, że o niej pomyślał.
Zabrała, a wręcz wyrwała mu ten święty napój z dłoni, od razu upijając kilka długich łyków. Traktował ją normalnie, więc może wszystko wróciło do normy?
Jednak nie wróciło. Doug nadal utrzymywał z nią dystans. Ale nie martwcie się, było to tylko i wyłącznie dla jej bezpieczeństwa. W końcu w bardzo łatwy sposób mógł przygwoździć ją do drzewa, wbić zęby w jej kark i... Stop.
Usiadł naprzeciw niej, uważnie się jej przypatrując. Tak naprawdę oprócz jego krótkiego pytania, wcześniej nie zamienili ze sobą ani słowa. Bolał go fakt, że musiał się jej pozbyć, ale jednocześnie czuł potrzebę zaprowadzenia jej do jej świata. I ten dysonans powodował w nim bardzo mieszane i nieprzyjemne uczucia.
Widząc, że już się uspokoiła, od razu wstał na równe nogi, krótką chwilę czekając, aż zrobi to samo.
Już kilka sekund później wznowili wędrówkę.
***
Gąszcza i ciąg drzew zdawał się nie mieć końca. Debby była pewna, że gdyby nie Doug, już dawno by się zgubiła, choć podobno szła już tą samą trasą. Co rusz jej nogawka zaczepiała się o jakąś kolczastą roślinę, przez co na kilka sekund musiała się zatrzymywać i doganiać Nadnaturalnego w najbardziej ślamazarny sposób, jaki tylko istniał. Za każdym razem potykała się o własne nogi, czasami naprawdę tracąc siły.
Nie dość, że warunki panujące w Puszczy w ogóle jej nie pomagały, to jeszcze bała się wszystkiego, co ruszało się gdzieś obok nich. O zimnie nawet nie wspominając.
Gdy zrobiło się już szaro, a Doug przed nią stawał się coraz mniej widoczny, cała dygotała. Nie potrafiła stwierdzić, jaka panowała wtedy temperatura, ale miała wrażenie, że poszczególne kończyny dosłownie jej zamarzają.
Tym razem mężczyzna wyczuwał jej problemy, jednak długo zajęło mu przejście do działania. Ciągle unikał i trzymał dystans, jak tylko mógł, by nie wpadły mu do głowy żadne głupie myśli. I żeby, nie daj boże, jej nie skrzywdził...
Nie miał nic do okrycia, prócz własnego ciała, ale powstrzymał się przed wzięciem jej w ramiona. Zamiast dać jej chwilę na odsapnięcie, postanowił poczekać aż do końcówki ich wędrówki. I tak w końcu znaleźli się w bliskiej okolicy wodospadu.
CZYTASZ
Nacja: Brzask Przeznaczenia
FantasyDebby to dziewczyna zawsze żyjąca zgodnie z zasadami. Kto by pomyślał, że pewnego dnia zostanie skazana? I jakim cudem znajdzie się na terenie potworów chodzących po tej ziemi? Nieokrzesana Puszcza znalazła dla niej nowy cel. Oraz kogoś, kto miał zo...