Wpatrując się w śpiącą twarz dziewczyny, nie wiedział, co powinien z nią zrobić. Gdyby nie to, że swoim zapachem mogła przywołać mu dzikie zwierzęta do domu, zapewne by jej nie pomógł. A przynajmniej tak to sobie tłumaczył, bo rzeczywistości nie mógł na tę chwilę pojąć.
Drewniany dom w lesie nie był jego pomysłem. Jego przyjaciel-przywódca podsunął mu pomysł wybudowania swojego zacisza i wyjazdów, gdyby miał ochotę odpocząć od codzienności. Pracę nad nim ukończył jednak całkowicie sam, kiedy w pełni korzystał ze swoich urlopów. Nacja wydawała się ludziom całkowicie obca, ale tak naprawdę mieli ze sobą bardzo wiele wspólnego...
Przeklinał fakt, że postanowił przyjechać dzień wcześniej, niż zamierzał. Być może gdyby nie było go w pobliżu, wilki zagryzłyby dziewczynę w Puszczy i nie miałby z nią takiego problemu. Nie liczył tego, że postanowił ją uratować. Wskazał kierunek do miasta ludzi, a jednak z tego nie skorzystała.
Nie wiedziała zapewne, jak działała Puszcza i dlaczego wszyscy ludzie w niej ginęli. Dziwne było jednak, że Cienie doprowadziły ją aż do jego domu, który nie należał przecież do ich terenów. Wierzył, że Puszcza się nie myliła, więc za kilka dni zamierzał odstawić ludzką kobietę do domu.
Jeszcze dwie godziny temu wnikliwie przypatrywał się jej ranom i obmywał skórę z licznych plam błota. Od razu po wzięciu jej z dworu, położył kruche ciałko na kanapie przy kominku, by dostatecznie ją rozgrzać. O ludziach wiedział tyle, że byli mniej odporni na zmianę temperatur i o wiele wolniej się leczyli. To wystarczyło, by jako tako ułożyć w głowie plan.
Oprócz rany postrzałowej gdzieś w okolicach obojczyka, guza na głowie, obtartej nogi i kilku zadrapań oraz siniaków, nie dostrzegł niczego poważnego. Dziwił się jednak, że była w stanie zajść tak daleko. Co prawda Puszcza nie stosowała zasad co do odległości, ale dziewczyna przeszła blisko piętnaście kilometrów. Długich kilometrów, skoro w międzyczasie zmieniał jej się pod stopami teren.
Przeklął, orientując się, że w większość ran wdało się mniejsze, bądź większe zakażenie. Nigdy nie miał człowieka tak blisko siebie, więc nie wiedział, co robić, by nie zrobić jej krzywdy. Ludzie byli bardzo kruchymi stworzeniami, czego Nacja nie mogła o sobie powiedzieć.
Jakimś cudem wyjął kulę, która o dziwo nie utkwiła tak głęboko, jak w teorii powinna. Nie przecięła dziewczynie żadnej tętnicy, a skoro jej nie wyjęła, po jakimś czasie krwawienie ustało i rana zaczęła się zasklepiać. Mocno zdezynfekował ranę, w pewnym momencie warcząc niespokojnie, kiedy ludzka kobieta jęknęła podczas snu. Choć tak naprawdę nie spała, była jedynie półprzytomna i nie miała pojęcia, co się wokół niej dzieje.
Widząc, jak drży z zimna, dołożył kilka gałązek do kominka i do połowy okrył ją kocem, następnie bandażując ranę. Głowa nie wyglądała aż tak źle, jak mogłoby się wydawać i w teorii oprócz zdartej skóry, na jej czole nie działo się nic podejrzanego. Mimo to, dokładnie przemył rany alkoholem, którego Nacja zwykła używać właśnie do takich sytuacji. Nic dziwnego, że dziewczyna była bardzo niespokojna.
Po chwili zabandażował również łydkę, w której pewnym momencie nieprzyjemnie zeszła skóra. Nic poważnego, rana jak po upadku na rowerze. O ile ludzie posiadali rowery...
Doug zastanawiał się tylko, co takiego jej się stało i w jaki sposób się tu w ogóle znalazła. Po chwili zastanowienia, zbliżył się do jej karku, by mocniej poczuć jej zapach. Deszcz zmył z niej większość obcych zapachów, ale zdołał choć trochę wyczuć. Domyślił się, że siniaki na przedramionach pochodzą od jakiegoś mężczyzny, skoro lekko jakimś pachniała. Jej skóra oddawała nieco zapach wodospadu, który znał przecież bardzo dobrze. Ale jednego nie potrafił określić - kawałek pomarańczowego materiału, który uprzednio licho zawiązała na barku, wcale nie pachniał tylko jej krwią. Nosił zapach śmierci.
CZYTASZ
Nacja: Brzask Przeznaczenia
FantasyDebby to dziewczyna zawsze żyjąca zgodnie z zasadami. Kto by pomyślał, że pewnego dnia zostanie skazana? I jakim cudem znajdzie się na terenie potworów chodzących po tej ziemi? Nieokrzesana Puszcza znalazła dla niej nowy cel. Oraz kogoś, kto miał zo...