Przed nią stał mężczyzna. Muskularny. Bez koszulki. Przystojny, że aż wydawał jej się z innego świata. Ale jego świecące na niebiesko oczy i lekko wysunięte kły od razu dały jej do myślenia, że nie był to zwykły człowiek.
Był z Nacji, a tego obawiała się przecież najbardziej.
Z przerażeniem cofnęła się jeszcze o kilka kroków, mocniej dociskając materiał do swoich piersi. Zamierzał ją zjeść? Poćwiartować, jak tamtą sarnę? A może to też był człowiek?
Mimo, że zdążyła nieco oczyścić umysł, nadal nie czuła się najlepiej, wręcz zrobiło jej się słabo, gdy ponownie na nią warknął. Choć nie zrobił tego w złym tonie - po prostu nie chciał, by wpadła do kałuży i ubrudziła mu później pół mieszkania. Chociaż i tak wyszła boso, więc bez sprzątania się nie obejdzie...
- Stój - mruknął, a ona ledwo go zrozumiała, przez kompletnie nieznany sobie akcent. Mówili co prawda tym samym językiem, ale sposób akcentowania wyrazów całkowicie się u nich różnił.
- N-nie zabijaj mnie! Nie jestem smaczna! - krzyknęła z przestrachem, gdy przyspieszył krok w jej stronę.
Doug przystanął, doskonale widząc i słysząc, jak na nią działał. Bała się go tak bardzo, że mogłaby posikać się w majtki. Których nie miała tak na marginesie, ale nic nieproszonego nie ujrzało światła dziennego.
Zmrużył oczy, przetrawiając jej ostatnie słowa. Nie była chyba zbyt pojętna, skoro znów cofnęła się o krok, stopami topiąc się w świeżym błocie.
W sekundę znalazł się obok niej i pociągnął ją za ramię, zanim zdążyła paść, jak długa na ziemię.
- Nie zamierzam cię jeść - wyznał, korzystając z tego, że na razie nie śmiała się wyrwać z jego uścisku. - Nawet nie miałbym czego - mruknął, lustrując wzrokiem jej sylwetkę.
Debby poruszyła ręką, ale zamiast zrobić na mężczyźnie wrażenia, musiała syknąć z bólu. Obojczyk zapiekł, jakby miał jej zaraz odpaść.
- Zrobiłem ci krzywdę? - spytał Doug, luzując zaciśniętą dłoń na jej przedramieniu.
Dziewczyna nie odpowiedziała, zamiast tego najzwyczajniej w świecie zaczynając płakać. Mężczyzna przewrócił oczami, powoli prowadząc ją w stronę domu. Oczywiście nie obeszło się od przejścia obok miejsca małej rzezi, gdzie dziewczyna aż zaczęła drżeć na widok rozbryzganej krwi. Na Dougu nie robiło to żadnego wrażenia. Tak samo, jak i nagość, która dla ludzi była jeszcze wstydliwa.
Doskonale poczuł, jak lekko wiotczeje w jego ramionach, dlatego bez zbędnego przedłużania, wziął ją na ręce. Debby prawie zemdlała ze strachu, ale gdy zamiast skręcić jej kark, delikatnie ułożył na kanapie przy kominku, totalnie się zdezorientowała.
Mężczyzna dość szybko przyniósł miskę z wodą, którą lekko ogrzał w żarzącym się ognisku i delikatnie obmył jej stopy. Przez całą tą czynność wylewała z siebie łzy i drżała na samą myśl, co mógł jej zrobić. W końcu zabicie człowieka było dla niego pestką.
- Poraniłaś się - zauważył, obdarowując ją uważnym spojrzeniem.
Debby nie miała pojęcia, co mogła na to odpowiedzieć, dlatego po prostu siedziała cicho, co rusz pociągając nosem. Doug przewrócił oczami. Że też trafił mu się tak żałosny przypadek...
- Żeby było jasne... - mruknął, lekko przed nią kucając. - Nie zamierzam robić ci krzywdy. Skoro Puszcza cię do mnie doprowadziła, zapewne chce, bym odstawił cię do świata ludzi.
- Puszcza? - wychrypiała z niedowierzaniem.
- To teren, który otacza nasz. Ma zapobiegać atakom ludzi - wyjaśnił, przewracając oczami. - Nic dziwnego, że cię opętała.
CZYTASZ
Nacja: Brzask Przeznaczenia
FantasyDebby to dziewczyna zawsze żyjąca zgodnie z zasadami. Kto by pomyślał, że pewnego dnia zostanie skazana? I jakim cudem znajdzie się na terenie potworów chodzących po tej ziemi? Nieokrzesana Puszcza znalazła dla niej nowy cel. Oraz kogoś, kto miał zo...