Wracali całkowicie po ciemku, a gdyby nie ich splecione dłonie, Debby z pewnością już dawno by się zgubiła. Nie traktowała tego jako coś bardzo uczuciowego, bo choć mocno się zarumieniła, nie sądziła, by Doug mógł cokolwiek do niej czuć. Oj, jak bardzo się myliła...
Osobiście traktował to małe zbliżenie jako swój maleńki sukces. Owszem, celowo powiedział jej, że nie mogą się rozdzielić, bo samej grozi jej niebezpieczeństwo, ale nie dopowiedział, że będzie to dla niego takie przyjemne. Bo oczywiście było, skoro jego mięśnie odruchowo zaczęły się rozluźniać. Co prawda ciężko było mu ujarzmić pozostałe instynkty i nie zaciągnąć jej w krzaki, ale jakoś dawał radę.
Nie zdawała sobie sprawy z tego, że zamierzał spędzić z nią resztę życia jako jej partner. Po późniejszych, długich rozmyślaniach uświadomił sobie, że postąpił bardzo samolubnie. Nie dość, że wykorzystał jej niepewność i niewiedzę, to jeszcze wymusił na niej obietnicę.
Nic nie poradził na to, że tak bardzo zaczęła go pociągać. Więź już dawno zaczęła na niego działać, a z każdym dniem zachowywał coraz mniej zdrowego rozsądku. Bał się, że któregoś razu po prostu ją skrzywdzi. Ale odwrotu już nie było.
Być może postąpiłby inaczej, zmuszając ją do powrotu na swoje tereny, ale chyba nie do końca był wtedy sobą. W końcu zapłakana się w niego wtuliła, a jego serce zaczęło bić tak mocno, że bał się, że je usłyszy. Ten gest tak bardzo go poruszył, a jednocześnie przeraził... W końcu nigdy nie miał dłuższego kontaktu z kobietami. A w szczególności z ludzkimi, które były o wiele bardziej kruche niż te z Nacji. Domyślał się, że będzie musiał jeszcze sporo się o niej nauczyć, by mogli być razem szczęśliwi.
A jeśli go odrzuci, gdy dowie się prawdy? Zadrżał na samą myśl, a Debby trzymająca go za rękę oczywiście to wyczuła.
- Zimno ci? - spytała szeptem, ledwo nadążając za jego tempem.
- Nie, raczej gorąco - odparł, wyobrażając ją sobie w zupełnie nieadekwatny na tamtą chwilę sposób. - Potrzebujesz przerwy?
Debby skinęła głową, dopiero po chwili orientując się, że przecież się nie widzą. Nie było to do końca prawdą, bo Nacja dobrze odnajdywała się w ciemności i jedynie ona okazała się ślepa.
Wymruczała coś pod nosem, a on przystanął, odwracając do niej głowę. Jego oczy świeciły tak pięknym blaskiem, że na moment się w nich zatraciła. Tak naprawdę tylko one wyróżniały się pośród nocnej Puszczy.
- Przerażają cię? - zapytał, z wielką bolączką puszczając jej rękę.
- Co? Nie - odparła, a on doskonale wyczuł, że jest zmieszana. - Są piękne, tylko...
- Dzikie? - podpowiedział.
Debby skinęła głową z zawstydzeniem. Doug zdziwił się jednak, że nie próbowała zwiększyć dzielącej ich odległości. Wiedział przecież, że nie lubiła być zbyt blisko niego. Ale skoro hardo trzymała się przed nim, a wcześniej rzuciła mu się w ramiona... Czy mógł działać już dalej?
- Nic nie widzę - zaśmiała się, nerwowo pocierając ręce. - Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby ciebie tu nie było...
Serce mężczyzny aż na moment stanęło. Jeśli miała zamiar tak mówić, nie wiedział, ile jeszcze wytrzyma bez wbicia się w jej kark.
- Zginęłabyś - mruknął, siląc się na normalny dla siebie ton.
- Nie przypominaj mi o tym...
Nie odzywali się już, po kilku dłużących się minutach ruszając dalej. Ku wewnętrznej uciesze Douga i spokoju Debby, znowu spletli swoje dłonie.

CZYTASZ
Nacja: Brzask Przeznaczenia
FantasyDebby to dziewczyna zawsze żyjąca zgodnie z zasadami. Kto by pomyślał, że pewnego dnia zostanie skazana? I jakim cudem znajdzie się na terenie potworów chodzących po tej ziemi? Nieokrzesana Puszcza znalazła dla niej nowy cel. Oraz kogoś, kto miał zo...