Świadomość, co takiego wyprawiała w łóżku Douga, dotarła do Debby dopiero z samego ranka, kiedy mozolnie wybudzała się ze snu. Niby wszystko fajnie, cieplutko, milutko... Ale mimo doskonałej pamięci i tak nieco przestraszyła się na widok Nadnaturalnego oddalonego na dosłownie kilka centymetrów.
- Wyspana? - wymruczał sennie, mocniej przyciągając ją do siebie.
- Yhm...
Wbrew pozorom, było jej bardzo przyjemnie. Nie tylko jeśli o tamtą noc chodzi, ale poranek tuż po. Chociaż prawie codziennie miała serwowane śniadanie pod nos, tym razem procedura ta nabrała jakiegoś większego znaczenia. W końcu dostała je do łóżka.
- Nie za bardzo mnie rozpieszczasz? - zaśmiała się, patrząc na słodkie placki na talerzu. Już od samego rana miała jeść słodycze...
- Raz nie zaszkodzi - odparł, składając lekki pocałunek na jej skroni. - Jedz, ja lecę do pracy.
- Już? - Bardzo się zdziwiła. Zwykle zdążali chociaż krótko porozmawiać, a akurat wtedy, gdy pragnęła mieć go przy sobie przez cały dzień, musiał iść na patrol.
- I tak jestem już spóźniony - westchnął, mimochodem wskazując na zegar. - Widzimy się wieczorem.
- Uhm...
No i została sama. Z ognistymi wspomnieniami i łomoczącym sercem na samą myśl.
***
- Cole! - krzyknęła z oburzeniem, kiedy ponownie dostała kawałkiem mięsa w twarz. Tym razem naprawdę wypadło mu przypadkiem...
- Przepraszam, Debo. - Chłopczyk z należytą czcią podniósł gulaszowy kawałek z podłogi i szybko wpakował sobie do ust.
Westchnęła, nawet nie wiedząc, co sądzić o niesfornym Nadnaturalnym. Kiedyś, jak grali w Mundurowego i złodzieja, powalił ją na ziemię z taką siłą, jakby pakował od niemowlaka. Gdy wyobrażała sobie swoje dzieci z Dougiem... Czekaj, stop. Dlaczego myślała o ciąży?
Choć z drugiej strony... Ona nie brała tabletek. A on... O boże, czy on się zabezpieczył?!
Ta myśl uderzyła w nią z taką siłą, że przez moment nawet nie mrugała.
- Mamo! Deba się zacięła! - krzyknął Cole zupełnie poważnie, choć nadal nonszalancko przeżywał końcówkę gulaszu z miski.
Rina powoli wychyliła się zza framugi, kątem oka nadal zerkając na zasypiającego Marcela. I rzeczywiście, Debby wyglądała, jakby znalazła się w innym świecie.
- Co jest? - spytała, niepewnie dosiadając się obok niej. - Coś nie tak?
- Zrobiliśmy "to". Z Dougiem - odparła Debby, niemal szepcząc.
- Ooo... To cudownie! - Kobieta wydała się naprawdę z tego faktu uradowana. - Tylko kurczę... Przegrałam zakład.
- Jaki znowu zakład?
- Założyłam się z Molly, w jakim czasie wreszcie do tego dojdzie. Strzelałam dopiero za miesiąc...
- Naprawdę się o to zakładałyście? - oburzyła się Debby. - Zresztą nawet nie o to chodzi... Nie wiem czy Doug się zabezpieczył.
- No i co? - mruknęła Rina. - U Nacji to normalne, że idziemy w naturalność.
- Co?! Jak możesz tak spokojnie do tego podchodzić? - krzyknęła, ale widząc karcący wzrok Nadnaturalnej, od razu ucichła. - A co jeśli będę w ciąży? Przecież to dość możliwe.
Blondynka z ciężkim westchnięciem złapała się za głowę. Naprawdę nie chciała mieć teraz dzieci. Jeszcze nie teraz.
- Doug się ucieszy. - Rina wzruszyła ramionami.
CZYTASZ
Nacja: Brzask Przeznaczenia
FantasyDebby to dziewczyna zawsze żyjąca zgodnie z zasadami. Kto by pomyślał, że pewnego dnia zostanie skazana? I jakim cudem znajdzie się na terenie potworów chodzących po tej ziemi? Nieokrzesana Puszcza znalazła dla niej nowy cel. Oraz kogoś, kto miał zo...