Rozdział 4

3.1K 111 12
                                    

Nie mogła się skupić, wciąż i wciąż myśląc o swoim porannym znalezisku. Nie dość, że przez swoje zamartwianie się nie zdążyła nawet zjeść śniadania, to jeszcze odkrycie wpędziło ją w posępny humor. Jej szefowa oczywiście od razu to zauważyła, ale Debby nie skorzystała z możliwości wyżalenia się. Gdyby miała pewność, że Marie nic nie powie, być może od razu by do niej przyleciała.

W końcu narkotyki były czymś surowo zakazanym w państwie. Mundurowi między innymi dlatego patrolowali ulice, by zapobiec ich dilowaniu. Oczywiście pedofilii, kradzieżom i innym występkom również.

Debby zaczęła bać się nie na żarty. A co, jeśli jej przyjaciółka zostanie złapana? Nie. Nawet wolała o tym nie myśleć.

- Dzień dobry. - Z zamyślenia wyrwał ją głos wysokiego mężczyzny. - Można zarezerwować pokój?

Blondynka spojrzała na faceta ze zdziwieniem, nie rozumiejąc z jakiej racji podszedł do niej, a nie do recepcji. Przecież miała przy sobie miotłę, to chyba o czymś świadczyło? Ogarnęła, o co chodzi dopiero, gdy zerknęła w stronę Marie. Której de facto nie było na stanowisku.

- Rezerwacją zajmuje się szefowa - odparła grzecznie. - Niestety nie mam do tego uprawnień.

- Oh... Czyli muszę zaczekać? - spytał czarnowłosy, zachowując ten sam miły wyraz twarzy.

- Niestety tak. Mogę ją zawołać, jeśli...

- Nie, nie. Nie będę pani przerywał - rzekł, zanim zdążyła dokończyć zdanie.

- Ale naprawdę...

- Pewnie i tak za niedługo wróci, prawda? Nie spieszy mi się, więc nie musi się pani fatygować.

Debby z niepewnością skinęła głową. Gość usiadł na jednej z poczekalniowych kanap, a ona ponownie wróciła do sprzątania, co rusz spoglądając w stronę recepcji.

Nie reagowała, gdy mężczyzna uważnie ją obserwował, dosłownie co parę chwil odrywając się od swojego telefonu. Zastanawiała się, o co mu chodziło, ale kiedy podeszła, ponownie zaczął rozmowę.

- Długo tu pani pracuje?

- Nieco ponad rok - odpowiedziała grzecznie, znów będąc zmuszoną przerwać pracę. - Pan stąd czy turysta? - spytała z lekkim uśmiechem, czując potrzebę podtrzymania rozmowy.

- Raczej powiedziałbym, że turysta - odparł w zamyśleniu, a w jego oczach przemknął podejrzany błysk. - Pani też niedługo tu mieszka, prawda?

Debby zmarszczyła brwi, nie pojmując, skąd facet mógł mieć o niej takie informacje.

- Bez obrazy, ale nie wygląda pani na miejscową. Ma pani nieco inny typ urody. Ale oczywiście mogę się mylić - dodał, zanim zaczęła panikować.

- Oh... Tak. Przeprowadziłam się do pracy. - Machnęła ręką wokół siebie. - Z przyjaciółką zresztą.

- Rozumiem. Jak się nazywa ta przyjaciółka? - Debby nie uznała tego pytania za nic niepokojącego, a jedynie za czystą, ludzką ciekawość.

- Lorie. Chodziłyśmy razem do technikum.

- Dobrze się trzymacie?

- Tak... - odparła blondynka, choć przez głowę przemknęło jej poranne odkrycie. - Dogadujemy się - powiedziała mimo to.

- Czyżby papużki nierozłączki? - zaśmiał się mężczyzna, chowając telefon do kieszeni.

- W jakimś stopniu - powiedziała Debby z lekkim uśmiechem.

- No nic, nie przerywam już pani. Szefowa będzie zła? - Wskazał na nieposprzątany hol.

- Mam jeszcze sporo czasu do końca zmiany, spokojnie.

Nacja: Brzask PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz