Rozdział 25

2.1K 106 6
                                    

- Nie! Nie ma mowy, że zostanę tu sama!

Debby histeryzowała. Nie trzeba było być Dougiem, żeby móc to stwierdzić. Pomyśleć, że tylko i wyłącznie poinformował ją o pracy, do której tak naprawdę musiał już wychodzić...

Przewrócił oczami, zastanawiając się, o co może jej chodzić. Oboje z Willem stwierdzili, że powinna choć trochę od niego odpocząć i przemyśleć parę spraw na spokojnie. Dlaczego więc tak usilnie upierała przy swoim? Bała się? Czego niby? Pustego domu?

- Dlaczego? - spytał, spokojnie przeczesując zmierzwione porankiem włosy.

- Jest tu pełno twoich znajomych, a ty będziesz co najmniej dwa kilometry stąd! - krzyknęła, łapiąc go za łokieć. - Proszę, nie zostawiaj mnie...

Doug zdziwił się, gdy usłyszał za sobą ciche chlipanie. I te małe dłonie zaciśnięte na jego ręce... Ah, czy nie mogła wybrać innego momentu? Musiała go podpuszczać akurat w takiej chwili?

Ledwo zdołał schować kły, których na szczęście nie zauważyła. Świecące oczy aż tak bardzo jej nie przerażały, więc nie musiał bać się, że ucieknie, kiedy się odwrócił.

- Dalej się wszystkiego boisz? - mruknął, zgarniając ją w ramiona. Nie protestowała. - Jesteś tu już drugi dzień.

Coś tam na niego warknęła, z ulgą ocierając łzy o jego koszulkę. Którą nadal zakładał tylko i wyłącznie dla niej tak dla jasności. Nawet zaczął namawiać do tego innych Nadnaturalnych, co za paranoja...

- Deborah... - szepnął z rozdrażnieniem. W końcu wszyscy z jego patrolu już na niego czekali, a on obściskiwał się ze swoją partnerką.

- Mogę iść z tobą? - spytała niepewnie, nadal na niego nie patrząc.

- To konieczne, żebyś się nie bała?

- Uhm.

Doug westchnął, powoli głaszcząc ją po głowie. Czynność ta sprawiała mu niewyobrażalną przyjemność.

- Będziemy szli przez las.

- Przeżyję.

- Nie będzie odpoczynku.

Debby wzruszyła ramionami. Chyba była skłonna przystać na te mało atrakcyjne warunki, skoro Nadnaturalny będzie przy niej czuwał. A w dodatku nikt jej nie zaskoczy, wchodząc do domu Douga, jak do siebie.

- Ubieraj się - rozkazał, odsuwając ją od siebie. - Tylko szybko.

***

O ile sama wędrówka przez las była dla niej pestką (wcale nie), to towarzyszenie jakimś innym Strażnikom wcale nie napawało jej optymizmem. Harry'ego już zdążyła poznać, ale ten drugi nawet nie pokazał jej się na oczy. Już na zbiórce Doug uświadomił jej, że Charles jest wybrankiem Molly, którą już przecież spotkała.

W Nacji dość rzadko zdarzało się poznać swoją drugą połówkę w tej samej Osadzie. Ci starsi mówili czasami, że przynosi to pecha, jednak tej pary jakoś się to nie tyczyło. Przynajmniej na razie.

- Czyli jak poznajecie swoje partnerki? - spytała Debby przyciszonym głosem. Miała nadzieję, że usłyszy ją tylko Doug, ale to Harry pospieszył z odpowiedzią.

- Zapewne już wiesz, że mieszkamy także w innych krajach. Czasami organizujemy zjazdy po to, by poznać drugą połówkę właśnie.

- Oh...

- Dla przykładu wdowa Sulivan miała partnera z Północy - dodał Charles, lekko uśmiechając się do dziewczyny. - A Boris kochankę ze Wschodu.

Brunet nie wydawał się być taki zły, jak z początku myślała. Odnosił się do niej całkowicie normalnie i nie miał problemu z założeniem koszulki, gdy Doug go o to poprosił. 

Nacja: Brzask PrzeznaczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz