Sweet cupcakes

63 6 6
                                        

- Dzień dobry słoneczko! Chodź tu do mnie jak się czujesz? *Kobieta przytuliła mnie czule po czym pokazała mi krzesło* Usiądź dziś i tak mały ruch jest więc mam czas porozmawiać *popatrzyła na mnie i kiwnęła głową dając znak żebym zaczęła* A coś czuję że jest o czym.

Usiadłam przy stole a kobieta położyła filiżankę wiśniowej herbaty na stole po czym sama usiadła na krześle na przeciwko mnie. Sama także nalała sobie naparu i popatrzyła na mnie. Na stole znajdowały się jeszcze moje ukochane bułeczki cynamonowe.

- Więc... *westchnęłam cicho, nie wiedziałam od czego zacząć* Odkąd umarła babcia nie mogę znaleźć sobie miejsca. Jestem smutna i rozdrażniona. Nic mnie nie cieszy, jestem zmęczona tym wszystkim. Dodatkowo rodzice chcąc mnie dobić stwierdzili że się przeprowadzimy. Nowa szkoła, otoczenie ja nie dam rady. Owszem ta szkoła nie jest spełnieniem moich marzeń ale tam może być gorzej.  *głos zaczął mi się łamać* Dodatkowo mam wrażenie że moja relacja z ojczymem zamiast się poprawiać pogarsza się coraz bardziej. Dobrze wiesz że nie lubię jak ktoś na mnie krzyczy a on nie potrafi ze mną rozmawiać normalnie bez kłótni na końcu. Często boje się go, nie wiem do czego jest zdolny. Naprawdę żałuję że matka go poznała. Wiem jestem egoistką ale *zaczęłam ciężko oddychać* Nie daje rady już w tym domu. Jedynym powodem jaki trzyma mnie przy życiu  jest William który jest dla mnie ogromnym wsparciem. *Patrzyłam na kobietę która czule gładziła mnie po policzku*

- Kochanie babcia umarła ale ty jesteś tutaj i na pewno jeszcze na coś się przydasz na tym świecie więc ani mi się waż się poddawać *uniosła kącik ust* Będziesz mogła dzwonić do mnie kiedy tylko chcesz. Będę za tobą tęsknić i to bardzo muszę przyznać ale mam nadzieję że ci się tam ułoży *przytuliła mnie co dało mi ogromne wsparcie. * Nie jesteś egoistką tylko dlatego że czujesz się niekomfortowo przy nim *głaskała mnie wolno po głowie* Musisz szczerze porozmawiać z mamą o tym co czujesz.

- Nie, nie będę z nią szczerze rozmawiać. Nie szanuje mnie. *przełknęłam ślinę* Dziękuję za wsparcie, na prawdę *uśmiechnęłam się słabo* Będę bardzo za panią tęsknić.

Siedząc tak na jej kolanach jak małe dziecko, kiedy głaskała mnie i tuliła do siebie mogłabym przysiąść że byłam najszczęśliwsza dziewczyna na ziemi. Miałam wrażenie że cofnęłam się o kilka lat wstecz i jestem jeszcze małą dziewczynką. Tęsknię za tymi czasami kiedy byłam sama z mamą i Willem.

- Chodź słoneczko musisz obsłużyć klienta *puściła mnie mrugając do mnie i poszła do miejsca w którym piecze wszystkie smakołyki*

Ja sama poszłam w stronę kasy i stanęłam za ladą. Obsłużyłam kilku klientów. Lubiłam to robić,sprawiało mi to satysfakcję. Nagle do lokalu weszła kobieta z mężczyzną.

- Poprosimy to ciasto *zawołał mężczyzna trzymając mocno kobeite za rękę a ja posłusznie zapakowałam jedzenie*

- Coś jeszcze? *Kiedy mężczyzna pokrecil głową zwróciłam głowę w stronę kobiety* A dla pani?

- Ona nic nie chce *powiedział ostro mężczyzna*

Nic już nie powiedziałam wydałam tylko ciasto a kiedy wyszli zrobiło mi się przykro. Biedna. Współczuję jej cholernie. Nigdy nie dowiemy się przez co przechodzi a po jej oczach łatwo było stwierdzić że jest zastraszona.

Kilka godzin później siedziałam już w pokoju próbując powtarzać materiał z matematyki. Ten przedmiot był cholernie głupi. Pragnę go tylko zaliczyć nic więcej nawet nie chce go  zrozumieć tylko zdać.

Walnęłam mocno głową w biórko co nie było dobrym pomysłem. Nagle do mojego pokoju wpadła mama z jakiś mężczyzną. Odwróciłam się. Zamurowało mnie stał tam ten typ którego obsługiwałam w sklepie. Kurwa. Co on tu do cholery robi?

- Tutaj mamy pokój , zajmuje go akurat córka. Jak widać dom jest w dobrym stanie. Co pan sądzi ?

Dreszcze przeszły przez moje ciało. On jest potencjalnym kupcem mojego, MOJEGO DOMU. Jeśli myślą że pójdzie im to tak łatwo grubo się mylą.

- Mamusiu a te rury które psuły się kilka razy w roku pokazałaś panu? I podłogę której w jednym miejscu panel jest złamany? I dokładnie strych? *Uśmiechnęłam się słodko*

Matka popatrzyła na mnie morderczym wzrokiem za to facet wyraźnie zmienił nastawienie. Nawet jeśli mamy się przeprowadzić i sprzedać ten dom. Nie będzie mieszać tutaj taki człowiek. Po moim trupie.

- Niech pan jej nie słucha *zaczęła matka jednak facet wyszedł już z pokoju. Posłała mi jeszcze chłodne spojrzenie i pobiegła za mężczyzną na co ja tylko fuknełam*

Wstałam za biurka i poszłam do łazienki. Wzięłam mój ukochany gorący prysznic po czym nałożyłam bluzę willa i szare dresy wychodząc wzięłam z półki książkę i usiadłam na łóżku. Nagle do mojego pokoju znów ktoś wszedł i znów była to matka.

Jesteśmy gotowi na opierdol?

- Nie będę komentować twojego zachowania. Wychodzimy z ojcem na wieczór *powiedziała i tyle ja widziałam. Drzwi się zamknęły.*

Otworzyłam książkę i zaczęłam czytać. Straciłam tak poczucie czasu i na dworze zdążyło zrobić się ciemno. Poczułam głód bo nic dzisiaj nie jadłam. Zeszłam na dół i wyjęłam jogurt. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.

Może rodzice czegoś zapomnieli?
Otworzyłam drzwi jednak zamiast zobaczyć mame moim oczom ukazała się zapłakana dziewczyna. Oczy były rozmazane włosy potargane. Ubrana w bluzę i brudne od błota dresy. Na pierwszy rzut oka jej nie poznałam ale po chwili....

Madison...

- Ja ja *zaczęła dziewczyna jednak zaraz zaniosła się płaczem ledwo oddychając.*

Nic nie powiedziałam zaprosiłam ja do środka. Od razu włączyłam wodę na herbatę. Nie wiedziałam skąd zna mój adres ani co tu robi. Po jej stanie wiedziałam że nawet by mi nie odpowiedziała. Dziewczyna usiadła na kanapie próbując złapać oddech.

Podeszłam do niej z kubkiem herbaty który od razu złapała w dłoń. Usiadłam koło niej a ona wtuliła się we mnie. Czułam jak cała drży. Przyciągnęłam ją do siebie mocno.

- Hej dziewczyny *do pokoju wszedł Will jednak widząc stan dziewczyny lekko się zestresował* Ojej wiecie co ja aktualnie idę po pizze odebrać . Wrócę za chwile *mrugnął do mnie i wyszedł z domu*

Kiwnęłam wolno głową nadal przytulając dziewczynę. Oparłam brodę o głowę Madi

- Już dobrze, już spokojnie. Jesteś bezpieczna już. *szeptałam jej do ucha*

Minęło dobre pół godziny aż dziewczyna się uspokoiła, usiadła na kanapie i zaczęła popijać napój. Po chwili popatrzyła na mnie.

- P-przepraszam *wydukała* Nie powinnam tu przychodzić ale nie miałam gdzie pójść *wbiła wzrok w podłogę*

Nie chciałam naciskać. Wiedziałam że coś się stało i nie chce wymagać by mówiła mi to teraz

- Chodź już. Nie przepraszaj idziemy oglądać film tylko się umyjesz bo śmierdzi od ciebie gorzej niż od psa *dziewczyna zaśmiała się wstając*

Dałam jej moje ubrania , Madison po szybkim prysznicu usiadła na moim łóżku jednak kiedy poszłam po przedłużacz a następnie wróciłam dziewczyna już spała. Niewiele myśląc zrobiłam to samo, położyłam się koło niej i wtuliłam w poduszkę.

Do not lose hope.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz