Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się ciekawie, do przeprowadzki zostało już mało czasu. Rodzice byli coraz bardziej zestresowani niż zwykle co odbijało się też na moim humorze. Gdyby babcia z nami była wszystko byłoby inaczej. Will też chodził jakiś struty, próbowałam z nim rozmawiać jednak nie miał na to większej ochoty więc odpuściłam. Dziś wieczorem miał nas odwiedzić człowiek który chce kupić nasz dom. Mogłam to komplikować jednak wiem że rodzice i tak dopną swego sprzedając ten dom więc nie ma takiej potrzeby. Nic bym tym nie ugrała.
Wstałam, i po wykonaniu mojego codziennego makijażu ubrałam szarą rozpinaną bluzę, czarny golf i szerokie jeansy. Zeszłam na dół sięgając po szklankę wody i ignorując matkę która od rana biegała jak oszalała po domu pakując przedmioty o których nawet nie miałam pojęcia że znajdują się w naszym domu.
Spodziewałam się że to jedne z ostatnich dni w tym mieście jak i szkole więc postanowiłam dziś powiedzieć jednemu chłopakowi i nauczycielce co o nich sądzę. Zresztą za kilka dni mnie tu nie będzie więc jaka to różnica. Za to po szkole miałam spotkać się z Madison bo powiedziałam jej o mojej zmianie zamieszkania. Na co dziewczyna nie zareagowała zbyt radośnie ale obiecała że odwiedzi mnie. Jednak niezbyt pewnym tonem.
Nadal nie wiem co się u niej dzieje. Nie chce mi nic powiedzieć i jak zaczynam temat szybko go ucina a ja go nie kontynuuje bo nie chce by czuła się jakiś sposób nie komfortowo.
Wchodząc do budynku który nie był zbyt przyjazny od razu w oczy rzucił mi się pewien chłopak. Peter. Jest to ten jeden z przystojniejszych chłopaków w szkole choć sama uważam że nie ma w nim nic nadzwyczajnego pomijając kasę tatusia którą chwali się na prawo i lewo aż do obrzygania. Jednak dziewczyny lecą na to jak na świeże bułeczki. I to jego dziś szukałam. Sam chłopak kilka razy pokazał mi gdzie jest moje miejsce według jego zdania. Dziś postanowiłam pokazać gdzie jest jego według mojego. Mogłabym go pokonać na tle zupełnie innej tematyki jednak chłopak około rok temu kiedy w szkole niewiadomo skąd wziął się wąż dostał ataku paniki i zaczął się cały trząść i płakać co było przekomiczne więc postanowiłam to wykorzystać.
- Hej Peter! Mam nadzieję że lepiej się czujesz. Nie wiedziałam że boisz się węży do tego stopnia. Naprawdę liczyłam wczorajszego wieczoru na coś więcej *puściłam mu oczko uśmiechając się słodko* A ty uciekłeś płacząc kiedy zobaczyłeś mojego kochanego węża. Myślałam że jesteś trochę bardziej dojrzały.
Samo "liczyłam na coś więcej " będzie ośmieszające bo w tej szkole nie uchodziłam na osobę z którą chętnie kochał by się szkolny podrywacz.
Jego znajomi popatrzyli na niego z lekkim śmiechem komentując moje słowa ironicznymi komentarzami.
Ja zaś odwróciłam się odchodząc w stronę Madi którą zobaczyłam kątem oka.- Gadałaś z Peterem? Nie mów że ty też z nim..*podniosła brew przewracając oczami* Jego twarz wygląda jakby ktoś mu po niej rowerem przejechał.
- Pojebało cię do reszty? Z nim? Jak już ci mówiłam postanowiłam wyjaśnić parę spraw i tyle. Oczywiście bez przesady. *wzruszyłam ramionami ruszając w stronę sali od matematyki a dziewczyna ruszyła za mną* Kiedyś mocno mnie zdenerwował.
- Napewno chcesz wyjaśnić tą sprawę z naszą nauczycielką? Nie lepiej zostawić to tak jak jest?
- Pamiętam jak na początku tamtego roku wyzywała się na mnie za każdy drobny szczegół ośmieszając mnie przed wszystkimi. Po prostu nie zachowywała się odpowiednio na nauczycielkę.
- Faktycznie nie jest zbyt przyjazną osobą więc chętnie ci pomogę. *powiedziała dziewczyna wyraźnie zaciekawiona* Sama chętnie bym jej przygadała za tą kartkówkę z flag. *przewróciła oczami*

CZYTASZ
Do not lose hope.
Teen FictionByliśmy tylko dziećmi ze złamanymi duszami bez marzeń, gwiazdy miały dla nas jedno zadanie któremu nie byliśmy w stanie podołać. Tracąc czas na myśli traciliśmy siebie w oceanie pełnym naszych łez. TW samookaleczanie, zaburzenia odżywiania, problem...