Change.

42 5 16
                                        

Dziewczyna krzątała się po małej kuchni przygotowując herbatę.

Pomieszczenie nie było duże. Jedno duże okno było źródłem światła. Mała lodówka brzęczała wyjątkowo głośno. Na ścianach wisiały przyprawy dzięki którym można było wyczuć zapach Bazyli i lubczyku.

Uśmiechnęłam się lekko opierając o framugę drzwi. Byłam szczęśliwa ale z drugiej strony czułam się jakby ktoś wyrwał kawałek mnie. Nigdy nie przywiązywałam się do ludzi tak szybko. Nikt nie był dla mnie tak ważny jak ona po 2 tygodniach. Była cholernym wyjątkiem który przy mojej przeprowadzce nie podobał mi się wcale. Gdyby nie ona wyjechałabym tylko z bólem serca że zostawiam panią Stacy i grób babci. Kiedy doszła do gry przyjaźń z Madison stawka rozpaczy się podniosła diametralnie.

Spojrzałam na nią i westchnęłam cicho.

- Gotowe. *Podała mi napój który ujęłam w dłonie*

- Wyjeżdżam jutro. *Mówię cicho przełykając ślinę*

Brunetka popatrzyła na mnie smutnym wzrokiem.

- Są telefony, komunikatory internetowe, pociągi i auta. Obiecuję że jeśli mnie zaprosisz przyjadę do ciebie i jeśli będziesz chciała tu spać *pokazała dłonią swoje mieszkanie* Zawsze jesteś mile widziana.

Uśmiechnęłam się delikatnie i pokiwałam głową.

- Oczywiście Madi.

- Stresujesz się zmianą otoczenia? *Zapytała siadając na kanapie*

- Trochę, boje się nowego liceum i nowych ludzi. Nie jestem duszą towarzystwa. Tu chociaż jestem niewidzialna i nikt nie zwraca na mnie większej uwagi. Co jeśli tam się to zmieni nie na lepsze? *Zapytałam*

- Może zostaniesz gwiazdą w nowej szkole, znajdziesz sobie szkolnego piłkarza i będziesz chodziła na luksusowe imprezy. *Wzięła łyk napoju*

- Już to widzę *parskam* Hope królowa szkoły, jeszcze nigdy nie widziałam rudej popularnej dziewczyny. Muszę się przefarbować zanim pójdę do tej nowej szkoły. *Wzdycham*

- Przestań. Ile razy mam ci mówić że są piękne. Wiesz że ma je tylko 2% osób? Jesteś dzięki temu wyjątkowa. Przypominają mi płomienie. Nawet nie wiesz ile bym oddała za taki kolor.

Kiwam głową ze śmiechem.

- Wiem ale zamieniłabym się z tobą bez zastanowienia. *Mówię odchylając głowę do tyłu*

- Głupia jesteś naprawdę *mówi Madi poprawiając swoje włosy*

~~~

Otworzyłam drzwi leniwym ruchem, kiedy przekroczyłam próg domu zobaczyłam mamę przygotowującą jedzenie na drogę, Mariusza leżącego na kanapie i Amy bawiącą się lalkami na ziemi.

Kochana rodzinka.

- Cześć kochanie *zaczęła moja mama* Dobrze że już jesteś bo miałam do ciebie dzwonić.

- Cześć Hope *powiedziała słodko dziewczynka*

- Martwiłaś się? Jakaś nowość *mruczę pod nosem kładąc torbę na ziemi*

- Nie mów tak do matki. *usłyszałam zachrypiony głos mężczyzny na który momentalnie zamarłam. Powodował u mnie nie przyjemne dreszcze* I o której to się wraca?

- Dlaczego nie? *Pytam uśmiechając się sztucznie* Nie mam ochoty na rozmowę. Mogę iść do siebie?

Na moje słowa wstał gwałtownie i podszedł do mnie. W tym samym momencie podbiegła do nas moja mama i położyła dłonie na barkach Mariusza. Usłyszałam płacz Amy. Tak bardzo nie chciałam żeby przeżywała to co ja.

Do not lose hope.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz