this is your altar

29 4 0
                                    

Minęła noc, którą przespałam kamiennym snem bez problemu, jednak przez cały czas jej trwania towarzyszyło mi uczucie bólu i pustki, które czułam nawet przez sen. Rano obudziłam się i wstałam jak robot bez emocji, Madison jeszcze spała więc cicho by jej nie obudzić zeszłam na dół po schodach, z niezadowoleniem zauważyłam że moja kuzynka siedzi na kanapie i klika zawzięcie w ekran telefonu. Doskonale pamiętałam co się wczoraj działo, z Williamem a także to jak potraktował mnie chłopak o czarnych oczach. Jednego byłam pewna, tym razem to nie ja zawiniłam. Nie przeprowadziliśmy rozmowy o tym że nie mogę wspomnieć o tym pocałunku na głos, jedynie milczeniem pokazaliśmy sobie że zapominamy o tym. Nie miał prawa się tak zachować. Przełknęłam ślinę nie starając się nawet wyglądać na zadowoloną, mimo że się wyspałam czułam się jakbym nie spała od kilku dni.

- O wstałaś już! *dziewczyna posłała mi najbardziej szczery uśmiech jaki kiedykolwiek u niej widziałam*

Byłam dość zdziwiona jej przyjaznym zachowaniem ale nie miałam ochoty się nad tym zastanawiać. Nie miałam ochoty na nic.

- Will się obudził? *przejechałam rękami po włosach by je trochę uklepać gdy zadałam pytanie*

- Nie, a przynajmniej nie schodził na dół, ja musiałam bo ta twoja przyjaciółka okropnie chrapie. *westchnęła dramatycznie* Już prędzej pójdę spać na tej kanapie niż przetrwam jeszcze jedną noc z wami.

Wzruszyłam ramionami podchodząc do czajnika by zagotować wodę na kawę, następnie wyciągnęłam pomarańcze z koszyka, które zaczęłam powoli obierać. Z ulgą zobaczyłam że Kate wstała i ruszyła w kierunku łazienki, z której nie wyjdzie przez następne godziny. Zalewałam kubek wrzątkiem gdy usłyszałam głos przez który przeszedł mnie dreszcz.

- Hope. *wypowiedział moje imię miękko bez grama nienawiści, której wczoraj było w nim po brzegi*

Wzięłam głęboki oddech po czym odwróciłam się w jego stronę z parującą kawą w kubku. Wyglądał dość mizernie, spoglądał na mnie spod zaciemnionych oczu i bladej twarzy.

- William. *pomrugałam szybko przypomniawszy sobie co wczoraj przeżywałam gdy myślałam że mogłabym go więcej nie zobaczyć żywego*

Wdzięczność wlała się do mojego ciała i umysłu.

- Poniosło mnie wczoraj. *odwrócił wzrok spoglądając na kubek w moich rękach*

Kiwnęłam głową, owszem nie zachowałam się dobrze ale to co on zrobił wczoraj było nieodpowiedzialne.

- Byłem w emocjach, przez to co zrobiłaś. *widziałam jak drżą mu ręce* Źle to zabrzmiało. Twoje zachowanie to była tylko iskra. Wina leży tylko po mojej stronie.

- Mówiłam ci że alkohol niczego nie rozwiązuje. *szepnęłam zachrypniętym głosem* Tylko wszystko komplikuje.

- Wiem, przepraszam. Za to że ściągałaś przyjaciół by mi pomogli. Za to że musiałaś się martwić o mnie. *rzekł poważnym głosem patrząc tym razem prosto na mnie* Za to wszystko co powiedziałem.

- Też cię przepraszam. Za to że nie wspierałam cię gdy mnie potrzebowałeś.

- Wspierałaś kogoś innego prawda? *zapytał patrząc na mnie z czułością* Prawdopodobnie on potrzebował ciebie bardziej. Ja sobie dam radę.

Moje oczy zeszkliły się, położyłam kubek na blacie i wtuliłam się w chłopaka, który pachniał potem i alkoholem z wczorajszej nocy jednak tym razem ten zapach i jego dotyk sprawił się jakiś kamień w moim sercu zniknął. Rozpuścił się albo wiatr przewiał go gdzie indziej.

- Przepraszam. *szepnęłam w jego ramię a on tylko cicho zaśmiał się*

- Powiedziałem wczoraj słowa których dziś nie cofnę. I nawet nie wiesz jak tego żałuję.

Do not lose hope.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz