Unforgettable night

30 2 0
                                    

Ponownie spojrzałam na pustą walizkę, którą usiłowałam spakować od godziny jednak za każdym razem zbierało mi się na wymioty gdy przypominałam sobie gdzie się pakuję. Za chwilę Liam z Victorią mieli przyjść i zabrać mnie na wieczór filmowy u Ethana jako pożegnalny wspólny wieczór, z pomysłu imprezy zrezygnowałam, nie miałam ochoty na zbyt duże towarzystwa a ja nadal przed sobą miałam pustą walizkę a wyjazd już za dwa dni. Nadal nie mogłam uwierzyć, że kilka miesięcy wcześniej pakowałam się do niej by przeprowadzić się do tego domu a teraz opuszczam go i już do niego nie wrócę a sama świadomość, że zobaczę tego człowieka z jego idealną rodzinką jak z obrazka sprawia, że krew gotuje mi się w żyłach. Usłyszałam kroki na schodach i po kilku sekundach do mojego pokoju wbiegło dwóch nastolatków niemal tratując mnie po drodze by rzucić się na łóżko.

- Patrz co dostałam od Ethana! *niemal wykrzyczała w moją stronę*

Wyciągnęła swoją dłoń z pięknie wykonanymi paznokciami w kolorze czerwonym jednak nie o nie jej chodziło na jej palcu mienił się pierścionek z diamentem w kształcie serca, prezentował się pięknie, niezmiernie elegancko ale też cholernie drogo.

- Całą drogę zmuszony byłem słuchania o tym jak uklęknął przed nią i obiecał, że jeśli kiedykolwiek coś się wydarzy on nigdy o niej nie zapomni bla bla bla a ten pierścionek będzie z nią gdy on nie będzie mógł. *chłopak niemal co trzy wyrazy przewracał dramatycznie oczami mówiąc ironicznie*

- Liam zamknij się. Zazdrościsz i tyle. *burknęła a uśmiech z jej warg zniknął by sekundę później znów się pojawić* Prawda, że jest słodki?  *uśmiechnęła się uroczo*

Cieszyłam się z jej szczęścia całym sercem bo bardzo na nie zasługiwała jednak myśląc o Ethanie do mojej głowy od razu wchodził również Nicholas a to imię było bardzo bolesne.

- Jest przesłodki a pierścionek jest piękny, pasuje do ciebie.

- Hope, nie miałaś być spakowana do godziny szesnastej? *zapytał przymrużając brwi gdy patrzył na moją walizkę*

- Miałam taki plan ale zrobię to jutro. *oznajmiłam wzruszając ramionami* Pakowanie nie ucieknie.

-Mówisz tak codziennie. *zauważyła Vic*

Niestety miała rację ale czas mi się kurczył więc musiałam zrobić to jutro rano .Mojego ojca miałam zobaczyć już pojutrze. Wstałam z ziemi i narzuciłam na siebie bluzę jakby ktoś wpadł wieczorem na pomysł wyjścia gdzieś a zrobiłoby się chłodno a następnie do torebki schowałam jeszcze papierosy, klucze i ładowarkę a także spodnie dresowe. Pożegnałam się z mamą a następnie skierowaliśmy się do auta gdy zajęłam miejsce moja głowa była zapełniona sławnym aktorem. Nadal nie powiedziałam Nicholasowi o przeprowadzce do ojca, nie wiedziałam jak się za to zabrać. Unikałam go jak ognia, nie widziałam się z nim od imprezy, nie odpisywałam na wiadomości ani nie odbierałam połączeń a gdy przyszedł udawałam, że nikogo nie ma w domu bo bałam się rozmowy. Bałam się mu powiedzieć, że to nasz koniec bo gdybym wypowiedziała te słowa na głos stałyby się realnym faktem a nie jedynie myślą a teraz jechałam mając nadzieję, że uda mi się z nim porozmawiać ale najpierw wypiję przynajmniej 3 szybkie shoty z mocnym alkoholem. Nie wiedziałam czy będzie u Ethana ale on wiedział, że będę tam ja i miałam nadzieję, że przekona go do tego by się pojawić. Chwilę później zaparkowaliśmy przed ogromnym domem , w którym już kiedyś byłam na nieszczęsnej imprezie jednak za dnia wyglądał bardziej elegancko, każdy detal był idealnie dopracowany a w ogrodzie musiał być każdy rodzaj kwiatów jakie rosły w naszym kraju. Weszliśmy bo blondynka znała kod oraz ochroniarza, z którym przywitaliśmy się bardzo serdecznie bo był przemiłym człowiekiem. Niedługo po zapukaniu do drzwi moim oczom ukazała się wesoła twarz bruneta a jego oczy błyszczały radośnie. Oni naprawdę byli totalnym przeciwieństwem, ale czy przeciwieństwa się nie przyciągają?

Do not lose hope.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz